Jedna noc
Tego dnia miał nigdzie nie jechać, zostać w domu i przygotować się do wyjazdu oraz urodzin starszego brata. Jednak było inaczej. Znów ciągnęło go na ulicę, do znajomych. Poprosiłam tylko, żeby nie wracał późno, bo nie zdąży z niczym, a przecież tak mu zależało.
Problemy nastolatków
"Mamo wracam, ale dużo się wydarzyło i jak dojadę, to nie chcę o tym rozmawiać. Powiem ci wszystko jutro" - treść sms'a od niego była niepokojąco rzeczowa, ale postanowiłam uszanować jego potrzebę i nie zadawałam pytań, kiedy wszedł do domu.
- Kolacja jest na kuchni, jeśli jesteś głodny odgrzeję - powiedziałam.
- Nie dam rady nic przełknąć, pójdę do siebie - mówił spokojnie, ale czułam, że przygniata go ciężar smutku. Był trzeźwy, zupełnie świadomy, patrzył mi w oczy, co nie ma miejsca, kiedy pali. Pomyślałam skąd w tych oczach tyle bólu? Co się stało?
Wchodząc na górę, zajrzałam do niego. Siedział na łóżku, patrzył przed siebie, czułam jakby był gdzieś daleko.
- A. chciała dziś popełnić samobójstwo. Znalazłem ją. Pogotowie zabrało ją do szpitala - powiedział cichym, smutnym głosem.
- Żyje? - zapytałam wstrząśnięta jego słowami.
- Tak, żyje. Wiesz, ona to zaplanowała. Napisała do wszystkich listy - mówił dalej, a ja słuchałam. - Nie wiem co by się stało gdybym jej nie znalazł. Nigdy wcześniej tak się nie bałem - dodał.
- Zadzwonię do jej mamy, pewnie jest przerażona - podeszłam i przytuliłam go mocno.
Mama A. przeżyła całą sytuację bardzo mocno, ta noc była jedną z tych, która trwa bez końca. Podczas takich nocy strach odbiera zmysły. Zmienia się dosłownie wszystko. Choć nie chciałam, żeby tego dnia wychodził z domu, paradoksalnie dziękowałam Bogu, że tam był, że pomógł uratować czyjeś życie.
Był w drodze powrotnej, kiedy mama A. zadzwoniła płacząc i prosząc o pomoc w odnalezieniu córki, z którą straciła kontakt na kilka godzin, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Po jej telefonie zawrócił, biegł przez stacje metra, przeskakując bramki, wiedział gdzie jej szukać. Do domu odwieźli go rodzice J., wspólnej koleżanki. Cała sytuacja, rozmowa z przerażonymi rodzicami dziewczynek wpłynęła na niego terapeutycznie. Jakkolwiek to brzmi, pomogła mu. Wstrząsnęła nim, coś w końcu drgnęło i choć nie powiedział tego głośno, ja to czułam.
Kolejny dzień, przyniósł kolejną informację, tym razem J. podcięła sobie żyły. Nie! To jakiś absurd! O co w tym chodzi?! Czy to jakaś cholerna moda na śmierć?! Dlaczego, co oni chcą powiedzieć? Czy rozumieją, co robią? Po co to?
- To krzyk, wołanie o pomoc - słyszę od terapeutki.
- Jaką pomoc? Czego my robimy za mało? Czego im tak bardzo brakuje, że chcą przestać żyć?! - pytam z mieszanką emocji, która zawiera rozpacz, ból, niezrozumienie.
Projekt dziecko
Urodzić przed 35 rokiem życia, najlepiej w jakimś ciepłym miesiącu. Przed, po i w trakcie dbać o swoje zdrowie i ciało. Dieta, suplementy, ćwiczenia. Przecież to higiena życia, jak mycie zębów. Niania, przedszkole, szkoła - to trzeba zaplanować, wybór musi być przecież dobry. Zajęcia dodatkowe, wakacje, zakupy, niech dziecko wie, że warto się starać. Wszystko to wymaga pracy, czasu, a tego coraz mniej. No ale wkrótce lecimy na wakacje, odbijemy sobie stracone chwile...
Wszystko planujemy, do życia podchodzimy jak do projektu, do dziecka też. Wypełniamy tymi planami kalendarze po brzegi, wtedy okazuje się, że nie wypełniliśmy jednego... Pustki w życiu naszych dzieci. Nie spędziliśmy z nimi czasu angażując się w 100%. Owszem, obejrzeliśmy najnowsza produkcję Disneya, upiekliśmy razem ciasto, nawet na wycieczce rowerowej byliśmy razem nie raz. Każde to wydarzenie uwieńczyliśmy na zdjęciu, opatrzyliśmy odpowiednim hashtagiem, wrzuciliśmy do sieci i co pięć minut sprawdzaliśmy ilość lajków. Dziecko było z nami, obok, w końcu jest częścią projektu. Coś nam jednak umknęło, niezauważalnie i bezpowrotnie...
Zatrzymajmy się, zanim nigdy więcej nie będziemy mogli spojrzeć w ich oczy, zanim przestaną nas wołać.
Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji Dzień Dobry TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wspomnienia nastolatka ze szpitala psychiatrycznego. "Chciała udusić się swoimi spodniami"
- Kartki z pamiętnika matki. "Jestem współuzależniona"
- Kartki z pamiętnika matki. "Moje nieprzepracowane emocje do tego doprowadziły"
Autor: Patrycja Sibilska
Źródło zdjęcia głównego: donald_gruener/Getty Images