- Dorota G. została skazana na 25 lat więzienia za uduszenie własnego syna; wyrok obejmuje także dożywotni zakaz pracy z dziećmi.
- Sąd ustalił, że kobieta działała w zamiarze bezpośrednim, dusiła syna pięć minut, a następnie wezwała pogotowie; nie udało się jednak potwierdzić podania atropiny.
- Biegli uznali Dorotę G. za poczytalną, stwierdzono zaburzenia osobowości, kobieta nie była wcześniej karana, proces toczył się częściowo przy drzwiach zamkniętych.
Szczegóły wyroku i przebieg procesu w Rzeszowie
Dorota G. może – decyzją sądu – starać się o przedterminowe zwolnienie z więzienia po upływie 20 lat odbywania kary. Ponadto sąd orzekł dożywotni zakaz zajmowania przez nią wszelkich stanowisk, wykonywania zawodów lub działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką nad nimi.
Sędzia Alicja Kuroń, uzasadniając wyrok, powiedziała, że zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił ustalić, że oskarżona, działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojego syna Oskara, zatkała mu drogi oddechowe poprzez dociśnięcie koca do twarzy i w ten sposób doprowadziła do jego zgonu wskutek gwałtownego uduszenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
– Materiał dowodowy nie pozwolił jednakże sądowi z całą wymaganą w prawie karnym stanowczością ustalić, iż oskarżona, działając w zamiarze bezpośrednim, podała dziecku atropinę – mówiła sędzia Kuroń.
Taki zarzut postawiła Dorocie G. prokuratura, że najpierw podała dziecku atropinę, która m.in. rozkurcza mięśnie gładkie oskrzeli, a następnie udusiła chłopca. Sędzia Kuroń wskazała również, że oskarżona przed sądem, płacząc, przyznała się do uduszenia syna, powiedziała, że przez pięć minut dusiła własne dziecko, a potem zadzwoniła na pogotowie, aby wezwać służby ratunkowe.
Konsekwencje prawne i zdrowotne Doroty G.
W ocenie sądu jest to niezwykle ważny punkt ustaleń, bo "ten fragment wyjaśnień oskarżonej w całości znajduje potwierdzenie w zebranym materiale dowodowym". Sędzia Kuroń wskazała, że Dorota G. była matką troskliwą, dbała o syna, o jego wyżywienie, rozrywki, zdrowie. Była też cierpliwa i łagodna, choć Oskar "nie należał do dzieci spokojnych, prezentował typowo dziecięce zachowania, a może niekiedy nawet nadpobudliwe".
Wskazywała, że nie można pomijać okoliczności, że oskarżona dobrze realizowała obowiązki matki i zabezpieczała dobrostan syna. – Ale z drugiej strony właśnie te obowiązki matki rażąco naruszyła 10 lipca 2024 r., kiedy wobec osoby, wobec istoty całkowicie wobec niej zależnej, ufnej, bezbronnej, wykorzystując przewagę fizyczną, doprowadziła do gwałtownego uduszenia i skutkiem tego była śmierć dziecka – zaznaczyła sędzia referent.
W ocenie sądu wymierzona kara jest właściwą "odpowiedzią na zachowanie oskarżonej". Orzeczona kara jest taka sama, jakiej w mowie końcowej żądał prokurator. Doroty G. nie było w sądzie podczas ogłoszenia wyroku. Jej obrońca mec. Piotr Fus powiedział dziennikarzom, że taka była jej wola. Zapowiedział także złożenie apelacji.
Do zabójstwa chłopca doszło 10 lipca 2024 r. w domu, w którym mieszkał wraz z rodzicami w Chałupkach Dębniańskich w powiecie leżajskim. W myśl aktu oskarżenia, gdy mąż Doroty G. wyszedł rano do pracy, kobieta, "działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia swojego ośmioletniego syna", podała mu substancję z zawartością atropiny, która powoduje m.in. zwiotczenie mięśni gładkich oskrzeli i ogranicza wydzielanie śluzu, a następnie przycisnęła koc do jego twarzy i udusiła chłopca. Według oskarżenia podanie atropiny świadczy o tym, że kobieta przygotowała się do zabójstwa dziecka.
Co wykazało śledztwo?
Ze śledztwa wynika, że później Dorota G. zadzwoniła na numer alarmowy 112 i zgłosiła, że jej syn nie oddycha i jest siny. Instruowana przez dyspozytorkę miała prowadzić reanimację krążeniowo-oddechową do czasu przyjazdu pogotowia ratunkowego. Przybyli na miejsce ratownicy medyczni stwierdzili u chłopca brak oznak funkcji życiowych. Dorota G. została zatrzymana, a następnie sąd na wniosek prokuratury ją aresztował.
Dorotę G. zbadał zespół biegłych, najpierw jednorazowo, a później także w warunkach szpitalnych. Na podstawie przeprowadzonej obserwacji psychiatrycznej biegli stwierdzili, że Dorota G. nie jest chora psychicznie w rozumieniu psychozy ani upośledzona umysłowo i w chwili popełnienia zarzucanego jej czynu była poczytalna, tzn. zdolna do właściwego rozpoznania znaczenia swojego czynu i do właściwego pokierowania swoim postępowaniem. Jednocześnie biegli stwierdzili u kobiety zaburzenia osobowości i ich wpływ na jej zachowanie, w tym także zachowania związane z zarzucanym jej czynem. Dorota G. nie była dotychczas karana. Proces rozpoczął się w lipcu. Decyzją sądu toczył się w części przy drzwiach zamkniętych.
Zobacz także:
- 26-latka w ciąży potrącona przez wózek widłowy. Kobieta i jej dziecko nie żyją
- Policjanci znaleźli 72-latkę w lesie. Miała być więziona przez własną rodzinę
- Został śmiertelnie pogryziony przez psy. "To mój jedyny syn. Chciał być szczęśliwy"
Autor: Oskar Netkowski
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: NurPhoto/Getty Images