Światowy Dzień Adopcji — więcej niż symboliczne święto
Obchodzony 9 listopada Światowy Dzień Adopcji to nie tylko okazja do rozmów o procedurach i formalnościach związanych z przygarnięciem pod swój dach porzuconych bądź osamotnionych ze względu na losowe wypadki pociech. To przede wszystkim moment, w którym głos zabierają ci, którzy adopcję znają od środka — jako dzieci, rodzice, opiekunowie.
W tym dniu Dzień Dobry TVN pojawiły się trzy wyjątkowe kobiety: pięściarka Iwona Guzowska, która sama została adoptowana, Magdalena Piekarowicz — mama dwójki adoptowanych dzieci — oraz jej 19-letnia córka Helena. Ich historie są różne, ale łączy je jedno: głęboka, świadoma miłość, która nie potrzebuje więzów krwi, by być prawdziwa.
Adopcja, czyli miłość z wyboru
Magdalena Piekarowicz to mama dwójki adoptowanych dzieci: 19-letniej Heleny i 23-letniego Stasia.
- Myśleliśmy o tej adopcji dosyć wcześnie, starając się o dziecko, co nie wyszło. Proces adopcyjny syna w naszym przypadku trwał 9 miesięcy. Nie wiem, jak to jest, jak się nosi dziecko pod sercem, ale nosiliśmy w sercu. Dla nas to jest naturalne. Naturalnie zrodziła się ta miłość, bo nie mam porównania z biologią - zaznacza nasza gościni.
To, co dla wielu może wydawać się trudne, dla niej i jej rodziny stało się naturalnym wyborem. Miłość nie potrzebowała biologicznego uzasadnienia — była obecna od pierwszego dnia.
Helena, dziś 19-letnia córka Magdaleny, mówi o adopcji z otwartością i spokojem. Zawsze wiedziała, że została przygarnięta, co — jak podkreśla — zawdzięcza szczerości rodziców.
- Dzięki temu, że mama z tatą zawsze mówili o tym i nie ukrywali tego, to mogę otwarcie o tym mówić. To nie jest dla mnie żaden problem. Dosłownie od początku wiedziałam, że jestem adoptowana. Jak już byłam starsza i wiedziałam, co to znaczy, nie było to dla mnie zaskoczeniem, bo rodzice mi tłumaczyli, co to znaczy. Jak poszłam do podstawówki, to spotkałam się z pewnymi problemami związanymi z tym, ale mama mówiła, że tak będzie - wspomina 19-latka.
Jak powiedzieć dziecku, że zostało adoptowane?
Magdalena Piekarowicz podkreśla, że kluczowe w procesie wychowywania dzieci, było mówienie im o adopcji od najmłodszych lat — w sposób dostosowany do ich wieku i wyobraźni.
- Nas psycholog naprowadziła, żeby nie czekać na odpowiedni moment, bo może ten moment nie nadejść, kiedy dziecko zrozumie albo będzie dojrzałe. Później może się okazać, że ja to tak odwlekłam, że właściwie już coraz trudniej z tym. Jak oni byli malutcy, to mówiłam w bajkach: "Pan Bóg się pomylił i wsadził cię nie do tego brzuszka. No ale te mamy, które wiedzą, że to nie ten brzuszek, one te dzieci oddają do takich specjalnych domków i tam takie panie są, które wiedzą, który ten rodzic był prawdziwy i trafiłaś/eś do nas". I one traktowały to jako opowieść - opowiada gościni Dzień Dobry TVN.
Iwona Guzowska — adopcja w czasach, gdy była rzadkością
Iwona Guzowska, mistrzyni boksu, została adoptowana w latach 70. W tamtych czasach adopcja była zjawiskiem marginalnym, a procedury niemal nieistniejące.
- Tak naprawdę w latach 70. ludzie, którzy decydowali się na adopcję, to były jednorożce. Ci moi wspaniali rodzice adopcyjni mierzyli się nie tylko ze swoimi lękami, ze strachem, bo ich nikt nie przygotował do tej roli. Proces adopcyjny trwał wtedy dwa tygodnie. Nikt ich nie sprawdził, czy są gotowi, czy mają wystarczająco zasobów w sobie, żeby się zaopiekować dzieckiem - zaznacza pięściarka.
Jej wspomnienia z dzieciństwa pokazują, jak ważne jest wsparcie i akceptacja ze strony rodziców — zwłaszcza w obliczu trudnych doświadczeń.
- Wtedy, kiedy przyleciałam zasmarkana, zrozpaczona z podwórka, bo dzieci mnie uświadomiły, że jestem znajdą i jeszcze jakichś innych słów używały, mama mnie po prostu wzięła na kolana, przytuliła i powiedziała: "Tak, to prawda, nie urodziłam ciebie. Ale jesteś wyjątkowa, bo ciebie wybraliśmy" - mówi ze wzruszeniem mistrzyni sportu.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.
Zobacz także:
- Nie mogła zostać mamą adopcyjną, bo według sądu była za stara. "Głównym zarzutem był mój PESEL"
- Magdalena Różczka wspiera rodziny zastępcze. "Dzieci leżakują w szpitalach i nie mają opieki"
- Dzieci zostawione w szpitalach miesiącami czekają na rodziny. "To jest doświadczenie urazowe"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: Anita Walczewska/East News