Wzruszająca historia Piotrusia z niepełnosprawnością
Dorota Pracz-Jończyk dokładnie pamięta ten dzień, kiedy po raz pierwszy dowiedziała się o Piotrusiu.
- Siedziałam sobie w sobotę sama w domu, włączyłam telewizję i zobaczyłam piękne oczy. Nawet nie słyszałam całego reportażu, tylko było kilka zdań, że poszukują domu tymczasowego dla chłopczyka, którego właśnie widzę - wspominała mama zastępcza Piotrusia. - Jak spojrzałam na niego, to był taki impuls. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć - dodała Dorota.
Chłopczyk miał zaledwie trzy miesiące, gdy trafił do Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego "Tuli-Luli" Fundacji Gajusz. Opiekunki robiły wszystko, by stworzyć mu choć namiastkę prawdziwego domu, którego nigdy nie miał.
- Specjaliści stwierdzili, że Piotruś ma zaburzenia neurologiczne. Z doświadczenia wiemy, że gdy dziecko jest chore, to właściwie szanse na adopcję są żadne. I tutaj potrzebna jest rodzina zastępcza - przyznała Aleksandra Marciniak z Fundacji Gajusz.
Dorota Pracz-Jończyk zapragnęła zostać mamą zastępczą dla Piotrusia. Jak na ten pomysł zareagował jej mąż?
- Wszedłem do domu i żona mówi: "No cześć, będziemy mieli dziecko" - wspominał Krzysztof Jończyk-Pracz w Dzień Dobry TVN. - Ja mówię: "Jak to dziecko? O czym ty mówisz?". W pierwszym momencie wpadłem w panikę. To życie się poukładało na tyle spokojnie, że można już coś planować, a tu nagle taka niespodzianka - dodał.
Małżonkowie pojechali do Łodzi, gdzie przebywał Piotruś. - Porozmawialiśmy z panią psycholog i powiedziano nam, że możemy poznać Piotrusia. A mnie wryło. To był najcudowniejszy moment w moim życiu. Moje ciało tak bardzo pragnęło go przytulić. Od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłam, czułam, że muszę go mieć w sercu - podkreśliła Dorota.
- To jest taki dzieciak, który daje miłość za miłość. Tak jakby wiedział, co go w życiu spotkało i potrafi to oddać. Potrafi oddać to, że ktoś go przytula, całuje. On to robi razy trzy, razy cztery - stwierdził Krzysztof.
Nowa rodzina Piotrusia
Piotruś zmaga się z chorobą neurologiczną, więc potrzebuje specjalnej opieki i wsparcia terapeutycznego. Dorota i Krzysztof nie przestraszyli się tego. Postanowili podjąć wyzwanie, ponieważ bardzo pokochali chłopca.
- Wiedziałam, że dzieci z różnymi wadami są bardziej wymagające. Podstawowym problemem jest tak naprawdę brakująca część mózgu. Brakuje mu ciała modzelowatego. Bardzo mocno wykazuje się u niego FAS. Ma słabe napięcie mięśniowe, z którym musimy pracować. Oboje z mężem jesteśmy zadaniowcami, tak że dla nas to nie jest kwestia "czy", tylko kwestia "jak" - tłumaczyła bohaterka reportażu Dzień Dobry TVN.
Maluszek znalazł nowy dom, kochającą rodzinę zastępczą i z dnia na dzień robi coraz większe postępy w rozwoju.
- Znam jego książkę medyczną, ale nie biorę tego do serca, do głowy. Lekarze twierdzili, że nie będzie chodził, a on świetnie chodzi. Miał nie mówić, a on świetnie mówi. Jest normalnym chłopakiem w mojej ocenie. Papier mówi co innego, a moje serce co innego - wyznał tata zastępczy.
- Piotruś mówi do nas mamo i tato. Wyraziliśmy z mężem wolę adopcji i chcemy być rodziną prawdziwą. To dziecko sprawiło, że mój świat się odwrócił totalnie do góry nogami, ale również sprawiło, że ja staję się lepszym człowiekiem - podsumowała Dorota Pracz-Jończyk.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Lekarka wymienia 5 niebezpiecznych prezentów świątecznych dla dzieci. "Mogą zabić i robią to co roku"
- Te świąteczne potrawy szkodzą dzieciom. Czego nie powinni jeść najmłodsi?
- Patchworkowe święta. Jak je zorganizować, aby nie skrzywdzić dziecka?
Autor: Justyna Piąsta
Reporter: Marta Buchla
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN