Dziewczynki z pokolenia Sephora mają więcej kosmetyków niż ich matki. "Zaczęło się w czwartej klasie"

Dziewczynki z pokolenia Sephora mają więcej kosmetyków niż ich matki
Dziewczynki z pokolenia Sephora mają więcej kosmetyków niż ich matki
Źródło: Flashpop/GettyImages
Mają wieloetapowe rutyny pielęgnacyjne, kilka kremów do twarzy, ekskluzywne nowości do makijażu i stylizacji włosów. Obecnie w szufladach 10-latek błyszczy więcej kosmetyków niż w niejednej kobiecej toaletce. Oto "Pokolenie Sephora", dzieci, które dorastają w świecie filtrów, algorytmów i niekończących się haulów z TikToka. Jak wpływa to na ich życie?
Kluczowe fakty:
  • Pokolenie Sephora – dziesięciolatki mają własne, wieloetapowe rutyny pielęgnacyjne i kosmetyki, które często przewyższają kolekcje dorosłych. Dorastają w świecie TikToka, Instagrama i haulów, gdzie kosmetyki stają się codziennością.
  • Marketing skierowany do dzieci – kolorowe opakowania, bajkowe postaci i współprace z influencerami sprawiają, że kosmetyki przyciągają najmłodsze pokolenia, tworząc nowy, dochodowy segment rynku.
  • Ryzyko dla samooceny – wczesne zainteresowanie makijażem może wpływać na poczucie własnej wartości. Psycholożki podkreślają, że problemem nie jest zabawa kosmetykami, lecz presja społeczna i internetowa, by wyglądać "ładnie i lubianie".

Pokolenie Sephora – te dziewczynki wiedza o kosmetykach więcej niż ich matki

Według danych amerykańskiej agencji AYTM tylko w 2023 roku dzieci w wieku 9–15 lat wydały prawie 4,7 miliarda dolarów na kosmetyki. Zainteresowanie beauty zaczyna się wcześnie – jeszcze w podstawówce.

Skąd ta zmiana? Za winowajcę uznaje się media społecznościowe. TikTok i Instagram zbudowały bowiem całą estetykę dziecięcej pielęgnacji od słodkich maseczek w kształcie zwierząt, po różowe opakowania i brokatowe cienie do powiek. Co więcej, od najmłodszych lat dzieci podziwiają  influencerki, które uczą "skinkerowania"  (od "skin care" - dbanie o skórę, pielęgnację) i "włosingu" (troszczenie się o włosy).

Nie bez powodu przedstawicielki Pokolenia Alfa, czyli osób urodzonych po 2010 roku bywają nazywane Pokoleniem Sephora. Ich funkcjonowaniu przyjrzały się dziennikarki portalu tvn24.pl, rozmawiając z rodzicami nastolatek.

- Gdy Marysia spod Warszawy pojechała jako dodatkowa opiekunka na zieloną szkołę z trzecioklasistkami, przecierała oczy. - Okazało się, że koleżanki córki używają maskary i podkładów rozświetlających - wspomina.

Kaśka, mama 13-latki, w życiu nie kupiłaby jej mgiełki do twarzy za przeszło sto złotych. - Więc kupiła sama z odkładanych zaskórniaków - zdradza. W kosmetyczce córki dominują kremy i perfumy, ale lubi oglądać makijaże w mediach społecznościowych, więc to z pewnością nie koniec.

Marta ze Śląska, mama dziesięciolatki: - Zaczęło się w czwartej klasie. Od czego? Od maseczek "płacht" ze słodkimi zwierzakami i kosmetyków polecanych przez idolkę małych dziewczynek - Julię Żugaj (fanki urodzonej w roku 2000 wokalistki nazywają się "żugajkami"). Potem przeszło w mleczka do twarzy, podkład, korektor i… serum z kwasem hialuronowym. - Nie udaje mi się przekonać, że to niepotrzebne. Drogeria blisko szkoły i… nieszczęście gotowe - dodaje Marta. I przyznaje, że się poddała.

Marketing, który pachnie dzieciństwem

Firmy kosmetyczne doskonale wiedzą, jak przyciągnąć młodsze klientki. Kolorowe opakowania, bajkowe bohaterki, współprace z markami filmowymi – wszystko po to, by stworzyć "bezpieczny" świat beauty, w który dziewczynki wchodzą coraz wcześniej. Dr Magdalena Ankiel z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu tłumaczy:

- Kosmetyki dla Pokolenia Alfa mają kolorowe, często "dziecięce" opakowania, przyciągające wzrok. Zresztą oferta produktowa kosmetyków do makijażu adresowanych do tej grupy również jest specyficzna jeśli chodzi o kolorystykę - żółty, niebieski, zielony, różowy, fioletowy to bazowe kolory np. cieni do powiek czy lakierów, zdecydowanie mniej popularne wśród dorosłych kobiet. Firmy nie zwracają uwagi na etykę. Trend się zakorzenił, a nowy segment konsumentek to kolejne pieniądze dla branży.

Malowanie się a problem z akceptacją

Wczesne wchodzenie w świat kosmetyków staje się ogromnym ryzykiem dla młodego pokolenie. Jak przyznaje psychog, nie chodzi tu o sam fakt malowania, lecz o potrzebę upiększania się, kótra ostatecznie wpływa na poczucie własnej wartości.

- Dzisiejsze dziewczynki dorastają w świecie, w którym influencerki, filtry i idealizowane wizerunki to codzienność. Dla wielu z nich makijaż przestaje być tylko zabawą, a staje się próbą sprostania temu, co "ładne" i "lubiane" w sieci - mówi Angelika Friedrich, psycholożka i twórczyni inicjatywy psychoedukacyjnej Nastoletni Azyl.

Friedrich zauważa, że współczesna kultura, a zwłaszcza media społecznościowe, bardzo wcześnie wprowadzają dziewczynki w świat dorosłych wzorców kobiecości. - Często przekazują one subtelną, lecz silną informację: "żeby być atrakcyjną, trzeba wyglądać w określony sposób" - mówi psycholożka. I wyjaśnia: - Jeśli makijaż staje się narzędziem zdobywania akceptacji, a nie radości z eksperymentowania, może to niepokoić. W takich sytuacjach warto rozmawiać z dzieckiem o tym, co oznacza piękno, jak różnorodne może być, i że jego wartość nie zależy od wyglądu. Jak powinni reagować rodzice? Więcej przeczytasz na tvn24.pl

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości