Rodzic walczy z nałogiem dziecka
Na ekranie telefonu wyświetlił się nieznany numer. Gdzieś w biegu, pośpiechu, zatrzymał mnie na chwilę. Nie zdenerwował, raczej ugruntował przekonanie, że wszystko co robię w sprawie mojego syna, robię słusznie.
Problemy nastolatków
- Pani Patrycjo, z tej strony tata J. Musimy porozmawiać - usłyszałam wyraźnie zdenerwowany głos mężczyzny. - To nie jest rozmowa na telefon dlatego chcielibyśmy się z Panią spotkać. Chodzi o nasze dzieci - mówił dalej.
- Oczywiście, jednak chciałabym wiedzieć, co się stało - wzięłam głęboki oddech i czekałam spokojnie na odpowiedź.
- Chodzi o pani syna i naszą córkę. Od jakiegoś czasu się spotykają. Zachowanie J. było niepokojące, sprawdziliśmy jej telefon. Korespondencja między nimi jasno wskazuje, że palą razem. My do tej pory nie mieliśmy żadnych problemów z J., ale odkąd pojawił się pani syn, zaczęły się i musimy coś z tym zrobić - czułam, że człowiek po drugiej stronie bardzo stara się być opanowany. Jednak głos zdradzał emocje: wściekłości, determinacji oraz bezsilności. Tak dobrze znanej mi mieszanki.
- Czego Pan ode mnie oczekuje? Oczywiście spotkam się z państwem, jednak już teraz mogę powiedzieć, że ja wiem, jak wygląda sytuacja mojego syna i jedyne co mogę zrobić, to podzielić się tymi informacjami. Natomiast jeśli oczekują państwo ode mnie, że spowoduję, że między naszymi dziećmi nie będzie kontaktu, to obawiam się, że tego obiecać nie mogę, bo nie zależy to w żaden sposób ode mnie. To, na co ja mam wpływ, co robię i jaki jest tego cel, to wszystko co mogę przekazać i mogę obiecać, że nie przestanę tego robić. Jestem do dyspozycji jutro wieczorem, zapraszam - powiedziałam.
- Rozumiem, bo wie pani, my mamy zrzuty ekranu, rozmowy, obciążające syna i jeśli pani nic nie może zrobić, to my zrobimy. Pójdziemy z tym na policję. J. ćpa, oni mają za sobą intymne kontakty! - emocje zaczęły brać górę nad pierwotnie założonym opanowaniem. Jak doskonale to rozumiałam, jak dobrze znam. Rozpacz, wypieranie, szukanie winnych, brak zgody i akceptacji problemu. Wszyscy to przechodzą, każdy rodzic dziecka w mroku - słuchałam jak mówi, coraz bardziej zdenerwowanym głosem, tata klasowej koleżanki mojego syna.
Naćpani od urodzenia
Żyjemy w bańce, wydaje nam się, że znamy swoje dzieci, że wiemy, czego potrzebują, co czują, jak myślą. Otóż nic nie wiemy. Z prostej przyczyny, znane nam mechanizmy, wpojone stereotypy, wiedza o narkotykach są nieaktualne! Droga prowadząca dziecko do chęci odurzenia się jest zupełnie odmienna od tej, którą sobie wyobrażamy. Oni chcą czuć więcej, mocniej, bardziej, byleby doznania były wyraźne, silne, byle dalej od naszego "wszystkowiedzenia".
Pamiętam kołyskę syna, jaką dostałam w prezencie przed jego narodzinami. Wszystko tam grało, wibrowało, świeciło się i kręciło. Jasne, że patrzył jak zahipnotyzowany. Leżaczek, zabawki, telewizor, telefon, smart watch, tablice informacyjne, neony, dźwięki, głosy, melodie, słowa, treści wnikały w niego od pierwszych dni życia. Wnikają nadal, bodźce docierają z każdej strony. Czy niemowlę, dziecko, nastolatek są w stanie zaabsorbowane bodźce przetworzyć, przeanalizować, wyciągnąć z nich tylko to, co dobre, co zachwalane i reklamowane? Nie są. Są naćpani od urodzenia. Czy ktoś im pokazuje, jak sobie poradzić w tym chaosie? Nie. Nikt nie był na to gotowy. Dopiero otwieramy oczy, dopiero zaczynamy rozumieć, ale nasze dzieci już są naćpane. Każda porażka, trauma, słabość, powoduje chęć odcięcia się, szybkiego powrotu do świata wibrująco-grającej karuzeli i tu pojawia się ktoś, kto szerokim gestem na tę karuzelę zaprasza. Ktoś podobny, ktoś kto rozumie, bo czuje to samo. Tym kimś dla J., której zdenerwowani rodzice dzwonili do mnie, jest mój syn. Kat, czy ofiara?
Nasza rozmowa się odbyła, mogłam obiecać tylko tyle, że mój syn zniknie z życia ich córki, bo moja walka o jego życie do tego doprowadzi. Mam na myśli ośrodek i przymusowe leczenie. Czy to uratuje ich dziecko? Bardzo bym chciała, ale za dobrze wiem, dlaczego to właśnie ich drogi się skrzyżowały.
Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji Dzień Dobry TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kartki z pamiętnika matki. "Chcę panią przytulić"
- Kartki z pamiętnika matki. "Szczęście to proste życie"
- Kartki z pamiętnika matki. "Jestem współuzależniona"
Autor: Patrycja Sibilska
Źródło zdjęcia głównego: LanaStock/Getty Images