Krytyka matki, czyli mordercze słowa
Mordercze słowa to najbardziej odpowiednie określenie. Bo zabijają wolę walki, wiarę i motywację. Nie mają żadnej wartości, pozbawione są mądrości, ale mają moc niszczenia, palą do zgliszczy.
Problemy nastolatków
Masz rozwydrzonego, obrzydliwego dzieciaka i nie dziw się, ze za kilka lat oberwiesz po pysku, kiedy synusiowi zabraknie jakiegoś czynnika.
Co powodowały słowa osób krytykujących? Czułam wstyd, analizowałam każdy potencjalny błąd wychowawczy, stawałam się coraz smutniejsza, coraz bardziej zmęczona, wycofana, poddawałam się, nie widziałam nadziei na zmianę, bo jeśli to ja byłam problemem i nie podołałam wychowaniu rozpuszczając, a tym bardziej wychowując psychopatę, to jak cokolwiek miałabym zmienić?
Bachor albo jest rozpuszczony, albo jest psychopatą. Albo przekłada się przez kolana szczeniaka, albo zamyka w pokoju bez klamek, dla dobra ogółu. Wymyślanie tego typu zaburzeń tylko wzmaga w dzieciaku jego "buntowniczość".
Dzieciak jest psychicznie chory, jest psychopatą. Taki dzieciak powinien zostać odizolowany od reszty społeczeństwa. Kiedyś były domy poprawcze, potem taka jednostka wędrowała do więzienia. Dzisiaj szczeniakom się diagnozuje jakieś debilstwa i mogą w mocy prawa mordować innych - bo przecież jest chory. Na "zaburzenia opozycyjno - buntownicze"
Zaczęłam więc od siebie, cóż - opłacało się! Zrozumiałam, że ci, którzy mają najwięcej do powiedzenia, wiedzą najmniej, albo nic, a ich nieprzepracowane problemy wylewają z radością, jak wiadro pomyj, na publicznych forach, czy na członków rodziny, którzy próbują sobie poradzić z trudnościami, otwarcie o nich mówiąc.
Nie jest łatwo odciąć się od krytykującej matki. Z ciocią, koleżanką, znajomą jest już dużo prościej, a agresywne, wypełnione jadem komentarze wystarczy przestać czytać. Z czasem obraz siebie zmienia się diametralnie. Odzyskujemy siły, jasność myślenia, analitycznego podejścia do problemu, ukierunkowanych działań i zdobywania rzetelnej wiedzy i wskazówek postępowania z dzieckiem, które ma zdiagnozowane zaburzenia opozycyjno-buntownicze, o których mowa w przytoczonych wyżej wypowiedziach.
To nie jest moje ostatnie słowo
Pozwoliłam sobie odebrać moc, pozwoliłam innym na tworzenie dekalogu "to dobre, a to złe". Trwało to na tyle długo, że zaburzenia zachowania mojego syna spowodowały, iż sam postanowił sobie pomóc, zagłuszyć emocje. Wybrał sposób, który życie podsuwa takim jak on: odrzuconym, nadpobudliwym, skłóconym ze światem, nieakceptowanym, zbuntowanym, sfrustrowanym, samotnym i nie uczącym się na swoich błędach. Wybrał narkotyk.
Do tego dochodziły inne czynniki, scenariusze pisane przez życie, decyzje, które musiały zostać podjęte: przeprowadzki, straty, trudności finansowe, niepewność, które nie pomagały.
Ocknęłam się późno, ale nie za późno. Mozolnie poszukuję rozwiązań, uczę się schematów zachowań, zaczynam rozumieć, że to, co ktoś nazywa wychowaniem obrzydliwego dzieciaka, to wychowanie dziecka, które wymaga od nas dużo więcej niż biało-czarnego podejścia. Czy czuję się przez to wyjątkowa? Tak! Uważam też, że takie jest moje dziecko. Droga, którą idziemy jest dla nas lekcją, która nauczy nas, czym jest prawda, spełnienie, satysfakcja, mądrość i radość, da nam obojgu wolność, której niektórym nie będzie dane nawet posmakować. W naszej historii nie ma złego zakończenia, ponieważ cokolwiek się wydarzy, to nie jej finał jest najważniejszy, a proces, który otwiera oczy, duszę i serce i sprawia, że oboje stajemy się lepszymi ludźmi dla siebie i dla innych.
Dzieci ze zdiagnozowanymi zaburzeniami opozycyjno-buntowniczymi, to nie są dzieci, które można "wychować" za pomocą pasa, zawstydzania, udowadniania czegokolwiek, ośmieszania, odbierania, niedawania. Jedyne co można to jak najszybciej zdiagnozować i włączyć terapię, aby nie dopuścić do utrwalenia się zaburzeń. Terapię, która obejmie dziecko i rodziców, i być może zapobiegnie temu, przez co przechodzi teraz mój syn i ja.
Są dni, kiedy jestem na niego wściekła. Kiedy nie wraca do domu, nie odpowiada na wiadomości, kiedy kłamie, oszukuje, a po wszystkim, zupełnie bez najmniejszego poczucia winy, rozpoczyna rozmowę. Tak jakby naprawdę nie widział problemu, nie zauważał granic, nie rozumiał zasad. I rzeczywiście tak jest. On ich rzeczywiście nie rozumie. Ich istnienie wywołuje w nim tylko silny sprzeciw, naturalny odruch buntu. Z konsekwencjami radzi sobie paląc marihuanę. Nie myśli wtedy o rozprawach sądowych, problemach szkolnych, o jakichkolwiek problemach. Wtedy jest spokój, mózg dostaje nagrodę, odpowiednia dawka dopaminy sprawia, że potrzeby zostają zaspokojone, wszystko się zgadza, nic więcej nie trzeba.
Problem w tym, że w rzeczywistym świecie poruszamy się w labiryncie zasad i norm i jeśli on się tego nie nauczy, zawsze będzie wyrzucany na margines życia, podobnie jak wiele innych dzieciaków z tym samym problemem. Tam stoją już "najmądrzejsi niemądrzy" z gotowymi etykietkami, które przyczepią im je bez wahania.
Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Fundacja TVN buduje Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży jest to jedno z działań podjętych w kierunku kompleksowej aktywności zmierzającej do poprawy sytuacji dzieci i młodzieży zmagającej się z problemami. Jeśli chcesz ją wesprzeć, możesz:
- wysyłać SMS o treści "Pomagam" pod numer 7356 (koszt SMS 3,69 zł z VAT);
- wysyłać przelew na Telefon BLIK na numer 509 559 966;
- dokonać wpłaty na konto PL 25 1140 1010 0000 2581 1800 1001;
- bezpośrednio na stronie Fundacji TVN;
- na Facebooku i Instagramie Fundacji, klikając przycisk "przekaż datek".
Zobacz także:
- Matka uzależnionego syna przed egzaminami ósmoklasisty: "Typuję ośrodki leczenia, nie szkoły"
- Kartki z pamiętnika matki. "Lepiej żebym nie żył, wtedy by nie bolało"
- Kartki z pamiętnika matki. "Boję się, że któregoś poranka nie usłyszę, jak śpi"
Autor: Patrycja Sibilska
Źródło zdjęcia głównego: rbkomar/Getty Images