Sen
Zasnęłam dopiero nad ranem. Choć zupełnie nic tego nie zapowiadało. Śnił mi się dom, nie rodzinny, nie mój, jednak z czule otulającym wnętrzem. Czułam w nim energię bezgranicznej miłości, bezwarunkowej akceptacji. Ciepła, podobnego do tego, jakie oddaje dłoń ukochanej osoby. Czułam opiekuńczą energię ojca. Dopóki nie obudził mnie dźwięk telefonu.
Różne oblicza przyjaźni
- Tata miał zawał. Pogotowie zabrało go do szpitala. Córeczko nie jest dobrze - powiedziała moja mama, na jednym oddechu. Wyobraziłam sobie, jak wciąga powietrze, zanim nacisnęła zieloną słuchawkę, jak mocno trzyma telefon w ręku, aż bieleją jej kostki i delikatnie drży jej mokry podbródek.
Znów zapadłam w sen, ten sam w którym jestem każdego dnia, z którego nie mogę się ostatnio obudzić, którego nie chcę już śnić.
Wczoraj
Wczoraj była terapia w miejscu znanym wszystkim, którzy chcą wyjść z uzależnienia lub przynajmniej, tak jak mój syn, znów się uśmiechać.
- Czego oczekujesz po tej terapii? - padło pytanie Pana Jacka, młodego psychiatry pracującego w warszawskim Monarze.
- Ja w sumie to nie wiem. Chyba bym chciał być weselszy, częściej się uśmiechać. Moja mama i dziewczyna to lubią - odparł on.
- Co sprawia tobie radość? - dociekał lekarz.
- Teraz to chyba, to że poznałem moją dziewczynę, ale boję się - wyznał.
- Boisz się? - pan Jacek nie odpuszczał.
- Tak. Boję się, że ona też mnie zostawi, tak jak wszyscy. Zawsze tak jest, dlatego nie chcę się za bardzo przywiązać - kolejne szczere wyznanie z jego ust.
- Gdyby cię zostawiła, jaka myśl byłaby pierwsza? Co wtedy byś zrobił? - zapadam się w fotel przy tym pytaniu. Kulę się, bo wiem, co za chwilę usłyszę.
- Pewnie pomyślałbym o śmierci, że lepiej żebym nie żył, wtedy by nie bolało - każde kolejne słowo potwierdzało to, na co czekałam. - Albo, żeby się odciąć, nie myśleć. Wie Pan, zajarać i zasnąć - dodał.
- Posłuchaj, nie mogę ci obiecać, że jak tylko będziesz brał leki i przychodził na terapię, to na drugi dzień już będzie lepiej, ale mogę ci obiecać, że będzie już wkrótce. Wiem, że jak tego nie zrobisz i nadal będziesz jarał z dnia na dzień, będzie gorzej. Musisz być cierpliwy, czas oczekiwania jest bezpłatny - zażartował na koniec lekarz.
Wychodząc z gabinetu, czułam, że z trudem, ale dopuścił do siebie myśl, że chce o siebie zawalczyć.
- Mamo, ja będę czekał przed bramą, bo A. jest na zewnątrz - powiedział i wyszedł, kiedy ja zakładałam płaszcz.
- O A.! Przyjechałaś i czekałaś na tym zimnie? Zmykajcie na coś ciepłego. Czekam w domu - pomachałam jemu i jego dziewczynie i oddaliłam się zostawiając ich uśmiechniętych.
22.45 cisza, 23:00 cisza, brak odpowiedzi na telefon od kilku godzin, brak odpowiedzi na SMS-y. Przecież miał wracać za chwilę. Nie dostanie się już do domu, nie ma o tej porze żadnego połączenia. 00:30, telefon.
- Mamo przyjedź po mnie. Nie mam jak wrócić. A. ze mną zerwała - usłyszałam w słuchawce zapłakany głos.
Zasypiał w swoim łóżku, zdołałam go uspokoić.
- Widzisz, mówiłem, że to się stanie. Zawsze tak jest, dobrze, że już to wiedziałem - spokojnym już głosem powiedział, zanim zasnął.
Zeszłam na dół. Na telefonie komunikat o nieodebranym połączeniu. Było potwornie późno, ale oddzwoniłam.
- Coś się stało? - zapytał mój tata. Rozmawialiśmy jeszcze długo, tak jakby chciał powiedzieć mi wszystko w tej jednej rozmowie. Opowiedziałam mu o tym, co się wydarzyło w ciągu dnia. Zazwyczaj żartuje z pierwszych miłości, nawet kiedy wspomina swoją, choć jak twierdzi, pokochał prawdziwie tylko raz i od tamtej pory nic się nie zmieniło, ale dziś nie żartował. Powiedział, że każda strata boli, bez względu na wiek.
Szpitalne łóżko
Teraz leży na szpitalnym łóżku. Dotykają go obce dłonie, obce dłonie poprawiają poduszkę, a ja zastanawiam się, co zrobić, żeby przestać śnić ten koszmar.
Syna nie ma, znów wyszedł, czyżby znów chciał nie myśleć, nie czuć, odciąć się? Jakie to jest proste, dlaczego więc tak wiele komplikuje?
To nie jest dobry dzień, to zły sen...
Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji Dzień Dobry TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Kartki z pamiętnika matki. "Od psycholog usłyszałam: "Skończy w poprawczaku"
- Kartki z pamiętnika matki. "Boję się, że któregoś poranka nie usłyszę, jak śpi"
- Kartki z pamiętnika matki. "Nie mam rodziny, choć mam bliskich"
Autor: Patrycja Sibilska
Źródło zdjęcia głównego: gettyimages/ fstop123