19 kwietnia obchodzony jest Dzień Rowerowy. Tego dnia w 1943 roku Alber Hofmann odkrył psychoaktywną substancję LSD. Jej wpływ na postrzeganie zauważył dopiero podczas podróży rowerem do domu. Stąd wzięła się nazwa święta.
Czym są psychodeliki?
Amerykański „Newseek” krzyczał z okładki, że psylocybina zawarta w grzybach jest przełomowym lekiem na depresję i największym odkryciem w tej dziedzinie od czasów Prozacu, który wprowadzono na rynek pod koniec lat 80. ubiegłego wieku. Choć dziennikarski entuzjazm zdaje się być uzasadniony i poparty wynikami badań, to nieco gorzej z refleksem. Potencjał psylocybiny zainteresował badaczy już w latach 50. ubiegłego stulecia. Wówczas też prasa ogłaszała, że wydarzył się cud i pojawiło się remedium. Następnie badania stanęły na kilkadziesiąt lat.
Problemy natury psychologicznej
- W Stanach Zjednoczonych wybuchła moralna panika - wyjaśnia Maciej Lorenc. - Znaczna część młodzieży odwróciła się od establishmentu, ponieważ nie chciała świata, który stworzyli dla nich rodzice i dziadkowie. Zamiast śnić „american dream” woleli jeździć na Woodstock, protestować przeciwko wojnie w Wietnamie i zakładać komuny. Gdy diametralnie wzrosła liczba osób zażywających psychodeliki w niekontrolowany sposób, zaczęły znacznie częściej pojawiać się objawy niepożądane, przede wszystkim intensywne i nieprzyjemne doświadczenia, które dla niektórych były traumatyzujące. Zwłaszcza osoby z predyspozycjami do psychozy są narażone na bardzo silne reakcje niepożądane, które mogą pozostawić negatywny ślad na psychice - dodaje autor książki „Czy psychodeliki uratują świat?”.
Do niezbyt pozytywnego wizerunku psychodelików przyczynił się jeden z ich największych zwolenników – Timothy Leary, psycholog i pracownik naukowy. Guru ówczesnej kontrkultury zainteresował się psylocybiną podczas podróży do Meksyku, a następnie na Uniwersytecie Harvarda badał jej wpływ na ludzi. Ostatecznie został wydalony z uczelni. W 1966 roku założył League for Spiritual Discovery (pol. Ligę Duchowych Odkryć), organizację religijną, dążącą do legalizacji marihuany i LSD. Prezydent Richard Nixon nazwał go najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w USA. Leary trzykrotnie trafiał do więzienia - dwa razy za posiadanie narkotyków, po raz trzeci wrócił za kratki zatrzymany po wcześniejszej ucieczce z zakładu karnego. Dość spektakularnej zresztą, ponieważ na gigancie udało mu się odwiedzić m.in. Algierię i Szwajcarię.
- Nadużywanie psychodelików w ramach kontrkultury doprowadziło do tego, że w latach sześćdziesiątych producent wycofał z rynku LSD i psylocybinę, przez co naukowcy stracili do nich dostęp - mówi Lorenc. - W 1971 roku Stany Zjednoczone przeforsowały za pośrednictwem ONZ "Konwencję o substancjach psychotropowych", za sprawą której na poziomie międzynarodowym uznano, że psychodeliki nie mają potencjału medycznego i wiążą się z wysokim potencjałem nadużywania, a więc są substancjami, które mają same minusy i żadnego zastosowania terapeutycznego.
Mimo to psychodeliki wciąż pozostały obiektem zainteresowania naukowców. Współcześnie jednym z największych ośrodków badawczych skupiających się na ich zastosowaniu jest Uniwersytet Johnsa Hopkinsa w Baltimore, w stanie Maryland. Jednocześnie przez lata prowadzono badania na zwierzętach, ale nie budowały one pełnego obrazu, ponieważ nie dawały możliwości analizowania subiektywnych doświadczeń, które wydają się być kluczowe dla terapeutycznego działania psychodelików. Za wskrzeszenie naukowej refleksji nad psychodelikami w dużej mierze odpowiada dr Roland R. Griffits, który uzyskał zgodę na prowadzenie tego rodzaju badań w dużej mierze za sprawą swojej nieposzlakowanej opinii w świecie akademickim.
- W 2006 roku wyniki swojego pierwszego badania, które było imponujące pod względem metodologicznym i wywarło olbrzymie wrażenie na psychiatrycznym środowisku - zaznacza Maciej Lorenc. - Jego praca wykazała, że psychodeliki w odpowiednich warunkach - po badaniach przesiewowych i z właściwą integracją doświadczeń - wywołują bardzo silne doświadczenia, które mogą mieć długofalowy wpływ na ludzi. Uczestnicy eksperymentu przypisywali im bardzo pozytywne zmiany w swoim zachowania, sposobie myślenia i reakcjach emocjonalnych. Te deklaracje zweryfikowano przez rozmowy z ich najbliższymi osobami, które potwierdziły, że faktycznie zmienili się oni na lepsze.
Przełomowe projekty Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa sprawiły, że powstał tam największy ośrodek badań nad psychodelikami. Obecnie na całym świecie sprawdzane są właściwości psylocybiny w leczeniu depresji, zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych czy uzależnienia od nikotyny, alkoholu i kokainy. Badane jest również zastosowanie psychodelików u osób chorych na anoreksję. Obiecujące zdają się być także efekty podawania tych substancji pacjentom zmagającym się z silnym niepokojem wynikającym z terminalnych chorób.
Zioła - naturalne metody leczenia
- Ludzie umierający na raka w wielu przypadkach nie są w stanie uwolnić się od wręcz obsesyjnego lęku przed śmiercią i przez cały czas myślą o tym, że ich życie dobiega końca - wyjaśnia specjalista. - To osoby nie tylko w bardzo ciężkim stanie fizjologicznym, ale też psychicznym. Rodzina nie jest w stanie z nimi nawiązać żadnego satysfakcjonującego kontaktu, chociażby żeby się pożegnać. Pomysł na zastosowanie psylocybiny w takich sytuacjach wywodzi się jeszcze z lat 50. ubiegłego wieku. Prowadzone współcześnie badania pokazały, że u 80 proc. pacjentów wzrosła satysfakcja z życia i że mogli oni czerpać radość ze swoich ostatnich tygodni. Obecnie medycyna w stanach terminalnych może zaoferować jedynie morfinę, po której wiele osób czuje jeszcze większe odłączenie od świata i najbliższych.
Leczenie depresji
Klasyczne leki SSRI stosowane u osób chorych na depresję wymagają od pacjenta długotrwałego stosowania, a psychodeliki mogą mieć nad nimi tę przewagę, że ich działanie jest niemalże natychmiastowe. Jak zaznacza mój rozmówca, nie chodzi o rezygnację z selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny w terapii zaburzeń nastroju, lecz włączenie psychodelików jako kolejnego narzędzia.
- Psychodeliki wydają się pomagać w różnych problemach psychicznych mających pewien wspólny mianownik, którym jest nadmierna sztywność mentalna - tłumaczy Maciej Lorenc. – Jest to kurczowe przywiązanie do niekorzystnego obrazu siebie lub świata. Osoby pogrążone w uzależnieniach, depresji czy zaburzeniach odżywiania mają mocno utrwalone negatywne modele interpretacji rzeczywistości i wiele wskazuje na to, że psychodeliki pozwalają dotrzeć do nich i tymczasowo je rozmontować, po czym zmontować je na nowo w bardziej konstruktywnym układzie.
Psychodeliki mogą też okazać się pomocne w leczeniu czysto cielesnych chorób, wobec których medycyna wciąż pozostaje bezradna. Obiecujące wyniki zaobserwowano bowiem nie tylko w przypadku uzależnień i depresji lekoopornej, ale również w dwóch innych obszarach.
- Pierwszym z nich są klasterowe bóle głowy, zwane inaczej samobójczymi. Cierpiący na nie ludzie po prostu chcą, żeby ten ból się zakończył, i nierzadko zdarzają się wśród nich samobójstwa - mówi. - Drugim są choroby neurodegeneracyjne. Niedawno naukowcy z Uniwersytetu Yale zaobserwowali, że po jednorazowym podaniu psylocybiny u myszy nastąpił 10-procentowy wzrost liczby połączeń między neuronami. W takim samym stopniu zwiększyła się ich trwałość. Dr Urszula Kozłowska prowadzi w Poznaniu badania nad neuroprotekcyjnym zastosowaniem psychodelików, skupiając się na ich wpływie na stany zapalne i reakcje immunologiczne. Są hipotezy, że substancje te mogą okazać się przydatne w leczeniu choroby Alzheimera czy choroby Parkinsona, a także w ochronie układu nerwowego u osób w trakcie udaru.
Obecnie nie ma w Polsce legalnego sposobu na wzięcie udziału w terapii z zastosowaniem psychodelików, ale sesje z ich użyciem stają się coraz popularniejsze, a podziemie kwitnie. Osoby, które doświadczyły ich działania, niejednokrotnie stawiają się w roli guru, organizujących pseudoterapeutyczne sesje. Gotowe zestawy do uprawy grzybów zawierających psylocybinę można bez problemu kupić w sieci. Naukowcy dążą jednak do uregulowania statusu psychodelików. Czy zatem należy oczekiwać, że okażą się remedium?
- Psychodeliki nie uratują świata, ale mogą uratować jednostki - stwierdza Maciej Lorenc. - Myślę, że warto na nie patrzeć jak na potencjalną drogę, która niekoniecznie przewróci psychiatrię do góry nogami, ale zaoferuje jej nowe narzędzia. Włączenie ich do użycia zdaje się być rozsądną strategią z perspektywy zdrowia publicznego, zwłaszcza że liczba zachorowań na depresję drastycznie wzrasta. Dotychczasowe metody okazały się niewystarczające i jest to być może najistotniejszy powód, dla którego powrócono do badań nad tymi substancjami. Nigdy natomiast nie dowiemy się, ile nauka straciła przez kilka dekad prohibicji - podsumowuje.
Zobacz także:
- "Ksiądz zobaczył scenę niczym z reportażu o patologicznej rodzinie". Wpadki podczas kolędy
- Poszli na studniówkę z partnerami tej samej płci. "Część zakładała, że biedna ja, nie znalazłam sobie chłopaka"
- Śmierć na COVID-19 bez pożegnania. „Rzeczy mamy wyniesiono na chodnik w worku na śmieci”
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Moha El-Jaw / Getty Images