Studniówki LGBTQ+
Przygotowania do studniówki ruszają na długo przed jej planowanym terminem. Trzeba znaleźć salę, zapewnić muzykę i fotografa. Im bliżej dnia zero, który wielu ekscytuje dużo bardziej niż nadchodząca matura, tym większe emocje. Dziewczęta, nieświadome tego, że będą kiedyś płacić fortunę za to, by wyglądać wiosennie, wydają ostatnie pieniądze na kreacje i fryzury dodające im kilka lat. Chłopcy ruszają na zakupy, celem znalezienia garnituru, który przy dobrych wiatrach założą na obronę pracy magisterskiej wszak, nawet jeśli przytyją, to marynarka nie musi być zapięta. Tym, co spędza sen z powiek każdemu po równo, jest odpowiednia partnerka bądź partner. Do najważniejszych funkcji osoby towarzyszącej należy perfekcyjny wygląd na zdjęciach oraz wzbudzanie zamierzonego poziomu zazdrości wśród rówieśników. Stąd też wielkim powodzeniem cieszą się studenci pierwszego roku AWF obojga płci, będący gwarancją godnej prezencji podczas balu.
Kultura i sztuka
Są też uczniowie, dla których nie jest oczywiste, że na mogą przyjść na studniówkę z tą osobą, którą najbardziej by chciały. Wielu osób rezygnuje i zaprasza na imprezę "pożyczoną" koleżankę i kolegę. To nie jest rozwiązanie dla wszystkich, są bowiem tacy, którzy od początku chcą żyć po swojemu. Dla Michała, który chodził do katolickiego liceum, było oczywiste, że na studniówkę przyjdzie ze swoim chłopakiem. Choć jak podkreśla, w szkole otwarcie mówił o swojej orientacji, to jego wybór nie przeszedł bez echa.
- Musieliśmy przygotować listę osób towarzyszących i koleżanki zaproponowały, że mogą wpisać mojego chłopaka jako swojego partnera. - wspomina. - Ja jednak nie chciałem niczego ukrywać i stwierdziłem, że skoro idziemy na tę studniówkę jako para, to tak będzie od początku do końca. Podałem więc jego imię i taka lista trafiła do komitetu organizacyjnego. Kiedy trafiła do nauczycielki, która zajmowała się tym od strony grona pedagogicznego, zaczepiła mnie na korytarzu i poprosiła na rozmowę. W tej trakcie powiedziała, że widziała listę i zauważyła, że idę na studniówkę z "kolegą" i zapytała: "Czy to będzie widać?". Zastanawiałem się, co ma być widać. Będzie dwóch chłopaków obok siebie siedziało przy stole. Zaznaczyła, że ona nie ma nic przeciwko, ale na imprezie będą księża i zapytała, czy moglibyśmy usiąść tak, żeby pomiędzy nami była dziewczyna. Siedzieliśmy normalnie, tak jak mieliśmy ochotę. Oczywiście nie wszystkim się to podobało, usłyszałem kilka homofobicznych komentarzy, ale wtedy sobie pomyślałem, że mogło być o wiele gorzej - przyznaje.
Nieco inne doświadczenia ma Marzena, absolwentka technikum gastronomicznego, która swoją dziewczynę poznała w szkole.
- Od samego początku wiedziałam, że pójdziemy razem na jej studniówkę - zdradza. - Wszyscy wiedzieli, że jesteśmy razem i byli pozytywnie nastawieni. Wiadomo, pojawiały się jakieś komentarze, ale tylko od osób, z których strony mogłam się tego spodziewać i nie brałam tego do siebie. Nie tańczyłyśmy poloneza, ale mamy wspólne zdjęcia jak się całujemy, przytulamy. Zachowywałyśmy się tak, jak każda normalna para. Gdyby moja dziewczyna powiedziała, że wolałaby pójść z kolegą, to na pewno bym zrozumiała, choć padłoby pytanie: "Dlaczego?" - zaznacza.
Wątpliwości nie miała również Karolina, maturzystka w liceum społecznym.
- Odkąd zaczęło się planowanie studniówki, klasa ogarniała DJ-a, ja wiedziałam, że pójdę na studniówkę ze swoją dziewczyną, bo nie wyobrażałam sobie, że mogłoby być inaczej - mówi zdecydowanie. - Wszyscy wiedzieli, że mam partnerkę, więc większe poruszenie byłoby, gdybym przyszła z jakimś facetem - stwierdza.
Po imprezie okazało się jednak, że nie wszyscy zrozumieli, co tak naprawdę zobaczyli.
- Na imprezie byli jeszcze rodzice, część z góry zakładała, że to jest moja koleżanka i biedna ja, nie znalazłam sobie chłopaka - wyjaśnia. - Dopiero po studniówce usłyszałam, że czyiś rodzice myśleli, że przyszłam z przyjaciółką - dodaje.
Społeczność LGBTQ+ w polskich szkołach
Podczas gdy ich rówieśnicy "randkują", sprawdzają się w pierwszych relacjach, przestawiają swoich partnerów rodzicom i uczą się życia w związku, nieheteronormatywne nastolatki często poruszają się na marginesie. Wstydzą się swojej seksualności, boją się reakcji rodziców i nie zwracają się z tym do pedagogów. A tym wieku bycie poza ogólnym systemem może mieć opłakane skutki.
- Na pewno widzimy ogromną dysproporcję w postrzeganiu osób LGBTQ+ poprzez uczniów i uczennice - tłumaczy Domnik Kuc, inicjator badania "Ranking Szkół LGBTQ+". - 90 proc. deklaruje, że zna przynajmniej jedną osobę LGBtQ+ w swojej szkole, 76 proc. osób widuje regularnie symbole związane ze społecznością, natomiast tylko 26 proc. mogłoby liczyć na wsparcie szkoły. I z tym jest największy problem - zaznacza.
Zdaniem aktywisty, największą bolączką polskiej oświaty jest system. A właściwie jego brak.
- Kłopot pojawia się, gdy nauczyciele i nauczycielki muszą podjąć jakieś działania, chociażby w sytuacji homofobicznych komentarzy - mówi. - Świetnym przykładem są studniówki, w których osoby LGBTQ+ nie mogą w pełni uczestniczyć. Szkoły nie mają wspólnej linii działania, bardzo często ta postawa tabuizacji, czy braku reagowania, nie wynika z niechęci, ale z braku kompetencji i przeszkolenia na temat tego, jak na ten temat rozmawiać i na homofobię reagować.
I choć w wielu szkołach grono pedagogiczne pozostaje głuche wobec dręczenia osób LGBTQ+, to w przypadku studniówek - imprez organizowanych poza placówką i opłacanych przez dorosłych ludzi, rości sobie prawo do ingerowania w listę gości. Dyrekcje tłumaczą to dbałością o bezpieczeństwo - w przypadku bójki lub kradzieży można łatwo zweryfikować, kto był obecny. Niektóre placówki idą o krok dalej i tworzą listy osób, które zatańczą ze sobą poloneza. Najczęściej pojawiającym się argumentem jest konieczność obecności na próbach choreograficznych. Skąd jednak pomysł, że gej lub lesbijka nie stawi się na zajęciach z tańca, tego nie wiadomo.
- Wiemy, że 55 proc. młodzieży uważa, że szkoła nie miałaby nic przeciwko, gdyby uczeń bądź uczennica chcieli przyjść na studniówkę z partnerem lub partnerką tej samej płci - tłumaczy Dominik Kuc. - To jest statystyka uśredniona. W dużych miastach odsetek jest wysoki i większość ankietowanych nie widzi w tym problemu. Są też rejony, jak województwo podkarpackie, gdzie aż 60 proc. sądzi inaczej. Choć uczniowie nie mają kłopotu z tym że na studniówce pojawi się para jednopłciowa i np. razem zatańczy poloneza, to często na ich drodze staje szkoła. Pomimo tego, że nie jest to zgodne z prawem oświatowym, to nie zgadza się na tego typu sytuacje. Nie ma jednak żadnego dokumentu, który pozwoliłby kogokolwiek z równego uczestnictwa w takich imprezach wykluczyć.
Co należy robić w takiej sytuacji?
- Jakkolwiek byłoby to nieprzyjemne, to warto taką prośbę zgłosić najpierw do dyrekcji za potwierdzeniem odbioru - radzi aktywista. - Być może szersze wyjaśnienie otworzy oczy. Jeśli to nie pomoże, to z pisemną odmową ze strony dyrekcji można zwrócić się do rzecznika praw ucznia, psychologa szkolnego lub skontaktować się z samorządem, który jest organem prowadzącym placówkę. Dla przykładu ten warszawski bardzo sprawnie reaguje. To pogwałcenie praw ucznia. Zapraszamy też do kontaktu z nami, za pośrednictwem Rankingu Szkół LGBTQ+, jesteśmy w stanie zareagować, przesłać wzór pism oraz skierować konkretną osobę w odpowiednie miejsce - podsumowuje.
Zobacz także:
- "Ksiądz zobaczył scenę niczym z reportażu o patologicznej rodzinie". Wpadki podczas kolędy
- Urszula Urbaniec buduje skrzypce i walczy o miejsce kobiet w lutnictwie. "Uwaga im się po prostu należy"
- Śmierć na COVID-19 bez pożegnania. „Rzeczy mamy wyniesiono na chodnik w worku na śmieci”
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Jupiterimages / Getty Images