Policjantka oceniła trend chodzenia z dzieckiem na smyczy. Wśród rodziców zawrzało: "Nie wierzę, że to powiedziałaś"

dziecko na smyczy, mł. insp. Małgorzata Sokołowska
Dziecko na smyczy - czy to rozsądne rozwiązanie? Komentarz policjantki
Źródło: JohnAlexandr/Getty Images, Instagram/@z_pamietnika_policjantki
Czy smycz dla dziecka to symbol bezradności, czy mądre narzędzie chroniące przed tragedią? Jeden krótki filmik opublikowany przez mł. insp. Małgorzatę Sokołowską na Instagramie wystarczył, by uruchomić lawinę całkowicie odmiennych komentarzy. Po której stronie jesteś?

Dalsza część tekstu poniżej.

DD_20241031_Bezpieczenstwo_rep_REP_napisy
Bezpieczeństwo dzieci w fotelikach (i w brzuchu) – napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Dziecko na smyczy — kontrowersja czy rodzicielska przezorność? Policjantka komentuje

Mł. insp. Małgorzata Sokołowska prowadzi w mediach społecznościowych profil o nazwie @z_pamietnika_policjantki, za pośrednictwem którego dzieli się z internautami swoimi poradami dotyczącymi zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa. Tym razem poruszyła kontrowersyjny temat prowadzenia małych dzieci na smyczy w miejscach publicznych. Ekspertka stanowczo stanęła w obronie rodziców korzystających z wywołujących skrajne opinie szelek bezpieczeństwa.

- Powiem to wprost: Dziecko na smyczy to nie powód do wstydu, tylko mądra decyzja. W tłumie wystarczy sekunda, jedna chwila, by dziecko zniknęło z pola widzenia, a potem my szukamy w panice, w stresie. Smycz zwiększa bezpieczeństwo, daje dziecku swobodę ruchu, rodzicowi – spokój i kontrolę. To nie jest ograniczanie dziecka. To zapobieganie tragedii. Niektóre dzieci są bardziej ruchliwe, ciekawskie, impulsywne i to jest normalne. Smycz to nie wstyd. To odpowiedzialność i zamiast oceniać, lepiej podziękować takim rodzicom, że robią wszystko, by ich dziecko było bezpieczne - stwierdziła na nagraniu.

Wypowiedź funkcjonariuszki spotkała się z ogromnym odzewem — zarówno pozytywnym, jak i krytycznym.

Dziecko na smyczy - opinie internautów

Pod postem mł. insp. Małgorzaty Sokołowskiej pojawiły się setki komentarzy. Część internautów wyraziła wdzięczność za wsparcie ze strony służb, inni nie kryli oburzenia.

- Czy masz 6, czy 2 dzieci i spacerujesz z nimi, nie masz prawa traktować ich smyczą jak psa. To od rodzica zależy nauka uważności i dyscypliny. Jeśli ktoś tego nie potrafi, należy skorzystać z pomocy specjalisty - napisała jedna z użytkowniczek Instagrama.

Druga natomiast podzieliła się dramatycznym doświadczeniem: "Mojego syna, gdy był dwulatkiem i miał kompletny bunt trzymania jakiejkolwiek ręki, szelki uratowały przed potrąceniem przez samochód. Syn stał na chodniku i nagle wyrwał mi rękę. Złapałam go odruchowo za kaptur, ale był na rzepy, więc został mi w ręce. Gdyby syn nie był w tych szelkach, nie wiem, czy by przeżył, bo to dość ruchliwa ulica".

W dyskusji pojawiły się także głosy osób mieszkających poza Polską. Wielu komentujących wskazywało, że w Wielkiej Brytanii prowadzenie dzieci na smyczy jest powszechnie akceptowane.

- "W UK jest to normalne od lat", "Też mieszkam w UK i potwierdzam. Gdy mój niespełna dwulatek uczył się na osiedlu chodzić za rękę – bez smyczy - sąsiedzi potrafili się zatrzymać, doradzając smycze, szelki czy opaski na ręce. Nigdy nie spotkałam się z nieprzychylnymi uwagami" - czytamy.

Niektórzy rodzice w komentarzach przyznali, że choć początkowo mieli opory przed regularnym używaniem tzw. smyczy dla dziecka, z czasem zmienili zdanie.

Wśród różnorodnych opinii znalazła się również historia matki, która usłyszała od swojego czteroletniego syna: "Wiesz mamo, kolega chodzi z takimi szelkami na spacery, żeby był bezpieczny, bo często uciekał [paniom z przedszkola - przyp. red.] i nie trzymał węża". Dla dziecka taka sytuacja okazała się całkowicie naturalna i pozbawiona negatywnej oceny. To, co dla dorosłych bywa kontrowersyjne, dla najmłodszych - jeżeli jest w odpowiedni sposób wytłumaczone - może być po prostu częścią codzienności.

Niektórzy jednak mają zupełnie odmienne zdanie. - Nie, to [prowadzenie dziecka na smyczy - przyp. red.] nie jest normalne i nigdy nie będzie. Dziecko ma słuchać i wiedzieć, jak się ma zachowywać jak jest dużo ludzi - stwierdziła jedna z internautek.

Choć nie brakuje głosów sprzeciwu wielu rodziców podkreśla, że decyzja o użyciu szelek wynika z troski, nie z braku wychowawczych kompetencji. - W nosie miałam, co ludzie powiedzą, ważne było i nadal jest moje dziecko, i jego bezpieczeństwo - podsumowała jedna z aktywnych w sieci matek.

W odpowiedzi na komentarze mł. insp. Sokołowska dodała: "Tak samo, jak uważam, że warto wyposażyć dziecko w lokalizator, tak samo uważam, że taka smycz jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza w tłumie".

Dla wielu rodziców to właśnie wakacyjne wyjazdy, zatłoczone deptaki i nieprzewidywalne sytuacje są momentem, w którym sięgają po smycz — nie z braku zaufania, lecz z potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości