5-latek w piżamie i skarpetkach błąkał się po ulicy. Malcem zainteresowali się robotnicy

dziecko
Pięciolatek błąkał się po ulicy
Źródło: selimaksan/Getty Images
Robotnicy dostrzegli małego chłopca, który w godzinach porannych w piżamie i skarpetkach błąkał się po ulicy. Gdy nie udało im uzyskać od malca żadnych informacji, zaprowadzili go na komendę. Jak to się stało, że dziecko samo znalazło się poza domem?
Kluczowe fakty:
  • Pięcioletni chłopiec - w piżamie i skarpetkach - błąkał po ulicy w Pszczynie.
  • Malcem zainteresowali się robotnicy i to oni zaprowadzili malca na komisariat policji.
  • Policjanci ustalili, że chłopiec był pod opieką wujka. Rodzice malca byli w tym czasie w szpitalu z drugim dzieckiem.

Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.

DD_20240209_Dzieci_wypadki_REP
75% wypadków z udziałem dzieci wydarza się w domu
Źródło: Dzień Dobry TVN

5-latek w piżamie błąkał się po ulicy

Do zdarzenia doszło we wtorek, 29 lipca, około godziny 7.00 w Pszczynie. - Rodzina jest w trudnej sytuacji. Mama pięciolatka jest w szpitalu z drugim dzieckiem, a chłopcem opiekuje się jej 21-letni brat - powiedziała Jadwiga Śmietana, rzeczniczka pszczyńskiej policji.

Chłopiec tego samego dnia wrócił pod opiekę wujka, ale na tym, jak podkreśla Śmietana, nie kończy się interwencja. - W środę będzie tam dzielnicowy, będzie rozeznawać sytuację rodziny, rozmawiać z sąsiadami. W środę o sprawie zostanie też powiadomiony ośrodek pomocy społecznej i sąd rodzinny - dodaje policjantka. Policja zapewnia, że chodzi o sprawdzenie, czy chłopiec jest bezpieczny i czy rodzina nie potrzebuje wsparcia.

Chłopca, który w piżamie i skarpetkach błąkał się po ulicy dostrzegli robotnicy. Kiedy podczas rozmowy nie udało im uzyskać od chłopca żadnych informacji, postanowili odprowadzić go na komisariat policji. - Podczas rozmowy z policjantami chłopiec nie potrafił podać swojego imienia ani adresu zamieszkania. Dzielnicowa postanowiła ruszyć z dzieckiem w teren, by spróbować ustalić miejsce zamieszkania i znaleźć jego opiekunów. W pierwszej kolejności odwiedzili pobliskie przedszkole, jednak nikt nie rozpoznał chłopca. Sytuację utrudniał fakt, że maluch na każde pytanie odpowiadał twierdząco - podała pszczyńska policja. - Policjanci na różne sposoby próbowali zagadać chłopca. Ale on na każde pytanie odpowiadał "tak" - wyjaśnia Jadwiga Śmietana.

5-latek w piżamie błąkał się po ulicy. Dlaczego chłopiec był bez opieki?

Funkcjonariusze wrócili z dzieckiem w miejsce, gdzie zostało znalezione. - W pewnym momencie policjantka zauważyła, że chłopiec zaczął się uśmiechać, co potraktowała jako ważny sygnał. Idąc za dzieckiem, które wyraźnie poznawało okolicę, mundurowi dotarli pod drzwi jednego z mieszkań - czytamy w policyjnym komunikacie. Jak relacjonuje policja, "chłopiec zdecydowanie wskazywał na konkretne drzwi". Jednak nikt nie reagował na pukanie i wołanie.

W końcu policjanci nacisnęli klamkę. Drzwi okazały się otwarte. W środku był tylko 21-letni mężczyzna - wujek chłopca, brat jego mamy. Spał. Był trzeźwy. - Chłopiec zareagował na widok wujka ze spontaniczną radością - dodała Śmietana. Policjantka przyznaje, że dziecko nie zostało przebadane przez lekarza. Równocześnie zapewnia, że policjanci nie zauważyli śladów przemocy, także w zachowaniu chłopca.

5-latek sam wyszedł z domu. Policjanci apelują do rodziców

W komunikacie na stronie internetowej śląskiej policji, w którym opisano całe zdarzenie, policjanci zaapelowali do wszystkich rodziców. Przypomnieli, że powinni oni nauczyć dzieci, żeby nie oddalały się z domu czy placu zabaw bez zgody dorosłych.

Funkcjonariusze dodali, że bardzo ważne jest, aby rozmawiać z dziećmi o zagrożeniach, a także sprawdzać, czy drzwi, furtki, przez które dziecko mogłoby się wydostać, są prawidłowo zamknięte.

Więcej na ten temat można przeczytać na stronie tvn24.pl.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości