Nadopiekuńcza mama
Spotkania rodzinne to doskonałe okazje, aby zaobserwować jak kobiety z naszego bliskiego otoczenia zachowują się w stosunku do swoich dzieci. Jedna z pań postanowiła podzielić się własnymi przemyśleniami po świętach.
Co wpływa na rozwój dziecka?
- Na śniadaniu wielkanocnym spotkaliśmy się z siostrą mojego męża, która ma 3-letniego synka. Moja szwagierka odkąd zaszła w ciążę, jest strasznie przeczulona na wszystko, co wiąże się z jej dzieckiem. Ma hopla na punkcie zdrowia, higieny, zdrowego odżywiania i wielu innych kwestii związanych z wychowywaniem syna. Teraz w czasie wielkanocnego spotkania, dowiedzieliśmy się, że mały Henio dostał się do przedszkola, co całej rodzinie z dumą ogłosiła jego mama - napisała w liście do redakcji serwisu mamadu.pl, pani Anita.
Tu, choć radość była ogromna, mógł pojawić się kolejny problem - strach przed tym, co spotka dziecko w przedszkolu. Czy nadopiekuńcza mama zaufa opiekunom pracującym w placówce? Czytelniczka, która napisała list do redakcji wspomina, że jej szwagierce może być trudno z zaakceptowaniem procesu adaptacji w przedszkolu.
- Nie pozwoliła dziecku uczyć się jeździć na biegowym rowerku, bo się przewróci i zbije kolano. Dzieciak nie może jeść czekolady i innych słodyczy - nie dlatego, że ona uważa je za niezdrowe, tylko dlatego, że boi się, że zadławi się podczas jedzenia słodkich przekąsek. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Dlatego też zastanawiałam się, jak ona i jej syn poradzą sobie z różnymi rzeczami związanymi z pójściem dziecka do przedszkola. Szybko okazało się, że szwagierka ma trochę inne wyobrażenia o przedszkolu, niż to jest w rzeczywistości - tłumaczyła pani Anita w liście do mamadu.pl.
I dodała:
- Ona myśli, że skoro skończyła się pandemia, to adaptacja będzie trwała cały sierpień – że będzie mogła z synem przychodzić codziennie do przedszkola, wchodzić z nim do sali i siedzieć tam cały dzień, by zaznajomił się ze wszystkim. Nie dopuszcza myśli o płaczu pod salą czy tym, że nie będzie wiedziała, co i ile jej dziecko zjadło na obiad. Nie oszukujmy się, w publicznej placówce, gdzie nauczycielka ma pod opieką nie jedno dziecko, a kilkanaścioro, nie ma szans, by pani siedziała z dziećmi przy stoliku i każdego z osobna karmiła obiadkiem, by przypadkiem nie zostawiło na talerzu swojej porcji.
Czytelniczka podkreśliła, że dziecko bardzo przyzwyczaiło się do obecności mamy i nie chce iść się bawić bez niej, bo się boi. Pyta, czy robienie z dziecka mamisynka to nie jest robienie mu krzywdy? Zapytaliśmy o to psycholożkę, Katarzynę Kucewicz.
Jak odpuścić nadopiekuńczość?
Daria Pacańska: Skąd bierze się taki poziom nadopiekuńczości u matek?
Katarzyna Kucewicz, psycholożka: Rolą każdego rodzica jest zapewnienie dziecku bezpieczeństwa i uważność na to, by nie działa mu się krzywda. To zupełnie naturalne, że pragniemy swoją rolę wypełniać dobrze i nie dopuścić do żadnej groźnej sytuacji. Czasem jednak może być tak, że w naszym umyśle groźny dla dziecka zaczyna się robić cały świat dookoła. Tak się dzieje wtedy, kiedy jesteśmy osobami lękowymi, które na przykład chłoną jak gąbka tragiczne informacje z mediów i tworzą sobie na ich podstawie całe wyobrażenie tego, co złego może spotkać i nasze dziecko.
Albo gdy lęk bierze się z naszych własnych tragicznych doświadczeń - wypadku w rodzinie, śmierci, czy innej traumy (nawet sprzed lat), która może „uruchomić się” czyli przypomnieć się człowiekowi po urodzeniu dziecka. Nadopiekuńcza postawa jest więc takim combo miłości i panicznego strachu. Czasami bywa też związana z tym, że rola rodzica jest przytłaczająca. Gdy osoba boi się ze jest mało kompetentna jako rodzic, że wszystko robi źle, ze zaraz dziecku coś się stanie bo ona nie dość dopilnowała, nie dość zadbała, nie była uważna, to w efekcie może stać się nadmiernie kontrolująca i pilnująca, by pozbyć się tych nieznośnych obaw.
Jak ważne jest kształtowanie samodzielności?
Samodzielność jest bardzo ważna, ponieważ buduje u dziecka poczucie odpowiedzialności za siebie i za innych. Dziecko samodzielne jest otwarte na świat i przygląda mu się z ciekawością a nie ze strachem. Jest odważne, gotowe do podejmowania nowych wyzwań, nie wycofuje się.
Jak nadopiekuńczość wpływa na dziecko?
Dzieci, którym się zabiera samodzielność, często mają niższą samoocenę i mniejszą wiarę w siebie. Często przez lata (a nawet i w dorosłości) niosą w sobie przekonanie, że inni wiedzą lepiej, zrobią lepiej, potrafią lepiej coś zdziałać niż one.
Jak odpuścić bycie nadopiekuńczą?
Samodzielności nie nauczymy dziecka inaczej niż poprzez działanie w terenie. To jest pewna postawa, którą trzeba ćwiczyć w sobie. Mama (albo tata!) która boi się posłać dziecko na plac zabaw czy do przedszkola to mama, przed którą stoi wyzwanie pokonania w sobie swoich osobistych demonów. Zmiana jej postawy to nie tylko pozwalanie i wytrzymanie napięcia związanego z oddaniem kontroli (w ręce przedszkolanki albo dziecka), ale też zmiana komunikatów kierowanych do dziecka na mniej lękowe i wywołujące strach jak "uważaj, bo zaraz spadniesz i złamiesz nogę" na zachęcające do ostrożności np. "pamiętaj, że jestem obok jakbyś potrzebował pomocy", czy pytania oddające sprawczość w rodzaju: "jak chcesz bezpiecznie zejść z tych drabinek?". Czasem to kwestia popracowania na przykład nad tonem głosu wobec dziecka by nie był podniesionym, pełnym paniki, tylko spokojnym i wyważonym.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Laureatki Konkursu Pielęgniarka Roku wyróżnione za wyjątkowy projekt. "Zadowolenie pacjenta jest dla nas najlepszym podziękowaniem"
- Dwie kobiety zginęły w wypadku z udziałem znanego adwokata. "Wszystko zamiecione jest pod dywan"
- Mimo legalizacji medycznej marihuany nie ma jej w aptekach. Z jakiego powodu?
Autor: Daria Pacańska
Źródło: mamadu.pl
Źródło zdjęcia głównego: Sean Gallup.Getty Images