Batalia z ZUS-em
Gdy Anna Milatti-Filipowicz została mamą, ZUS wypłacał jej świadczenie bez żadnych zastrzeżeń. Do czasu, bo po trzech latach otrzymała pismo z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych celem złożenia wyjaśnień.
- Dostałam decyzję, w której zostałam poinformowana, że nie podlegam ubezpieczeniom społecznym od 16 czerwca 2016 roku, czyli dzień po zakończeniu zasiłku macierzyńskiego. Od tego momentu stałam się osobą niepracującą do dnia dzisiejszego według ZUS-u. Stwierdzono, że jestem niesprawiedliwa społecznie - opowiadała w Dzień Dobry TVN.
Należy uznać, iż pani Anna Milatti– Filipowicz, zgłaszając się do ubezpieczeń społecznych, znalazła sobie sposób na życie w postaci pobierania zasiłków- brzmiało uzasadnienie.
I tak rozpoczęła się batalia sądowa. Pani Ania składała odwołanie od każdej wydanej decyzji.
- To jest szereg takich emocji, których nie życzę nikomu. Zresztą, przez które przechodzi kilka tysięcy kobiet w Polsce i to nie są już tylko działalności gospodarcze. To są etaty różnego rodzaju umowy cywilno-prawne. Wydaje mi się, że może osoby, które zarabiają najniższą krajową, są tylko bezpieczne - podkreśliła nasza rozmówczyni.
ZUS chce zwrotu zasiłków dla matek
Adwokat Eliza Kuna zauważyła, że takich przypadków jest znacznie więcej.
- Sędziowie w sądach pracy i ubezpieczeń społecznych mówią o lawinowej fali decyzji odmawiających zasiłków i decyzji o niepodleganiu ubezpieczeniom społecznym. (...) To jest bardzo trudna sytuacja dla kobiet. Jedną grupą to są takie, które np. na tydzień przed porodem po wielomiesięcznym postępowaniu kontrolnym dostają decyzję odmowną zasiłku i mają 30 dni na odwołanie. Wyobraźcie sobie tę kobietę w 9. miesiącu ciąży, która właśnie jedzie do szpitala, rodzi dziecko, jest w połogu, karmi piersią i nie dość, że nie ma pieniędzy od kilku miesięcy, to jeszcze ma 30 dni na odwołanie i sama nie wie, co ją czeka, a z reguły czeka ją 2-3-letnia batalia w sądzie - tłumaczyła prawniczka.
Jako drugi przykład podała grupę kobiet, do której należy również pani Ania, czyli te, które pobierały świadczenia, a teraz muszą je zwrócić.
- Były przeprowadzane kontrole, były na zwolnieniach lekarskich, urodziły dziecko, ale okazało się, że urodziły za dużo dzieci. I np. przy drugiej ciąży ZUS-owi przestało się już kalkulować: "Jak to, ta kobieta po kilku czy kilkunastu miesiącach pracy dostała kolejny zasiłek na kolejny rok, bo urodziła dziecko?". Według ZUS-u okazuje się, że pierwsze dziecko urodziłaś, będąc sprawiedliwą społecznie, a drugie już niekoniecznie. (...) Znam takie przypadki, że ZUS domaga się 300 tys. zł zwrotu - przyznała Eliza Kuna.
Jak się odwołać od decyzji? Co mogą zrobić matki, które są w podobnej sytuacji? Posłuchaj całej rozmowy z naszymi gościniami w materiale wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
- Pogoda w poniedziałek: wrócą opady deszczu
- Waloryzacja emerytur 2022. O ile wzrosną świadczenia?
- Dwuletni chłopiec wypadł z okna na 9. piętrze. Sąsiadka słyszała krzyk matki
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło zdjęcia głównego: J.Dudek/East News