Kult MJ, czyli "to tylko marihuana"
Nie trudno zrozumieć dlaczego marihuana z taką łatwością przejmuje władze nad człowiekiem, daje mu bowiem alibi, usprawiedliwia, zmienia świadomość do tego stopnia, że uzależnieni czują się wszechmocni, a że na zewnątrz wszystko wygląda inaczej... Cóż to już nie ma żadnego znaczenia, liczy się haj. Takich osób jak mój syn są setki, tysiące. Być może nie każda historia jest prawdziwa, być może wśród palących są świadomi ludzie, którzy kontrolują swoje palenie, osiągają zamierzone cele, wiedzą, jak działać by nie ponosić konsekwencji i doświadczać skutków. Jednak kiedy w grę wchodzi dziecko, do tego z zaburzeniami zachowania, wysoką wrażliwością, to nie ma mowy o jakiejkolwiek świadomości i umiejętności kontrolowania czegokolwiek. Nie wspomnę nawet o tym, że większość sprzedawanej na rynku polskim marihuany, do której dostęp jest najłatwiejszy, to świństwo wymieszane z przeróżnymi substancjami chemicznymi, dopalaczami a nawet szkłem. Dzieci takie jak mój syn każdego dnia bombardowane są ogromną ilością informacji, powtarza się im, że nałóg któremu oddali sens życia, jest dużo mniej szkodliwy niż palenie papierosów, że marihuana nie jest zalegalizowana tylko dlatego, że stanowiłaby zagrożenie dla monopolu tytoniowego i alkoholowego, a dilerzy sprzedający im towar głoszą swoją ideologię " czystego towaru" jak wybitni marketingowcy. Potrzeba ogromnej siły woli, aby wyjść z pętli nałogu, a jej źródło wysycha z każdym bongo, buszkiem, jointem...
"Na haju mogę wszystko" vs. smutna rzeczywistość
Patrząc z boku na własne dziecko uzależnione od marihuany widzę ciało 15 letniego chłopaka, jego czerwone oczy, bladą skórę i bezbronność dziecka. Słyszę świszczący oddech, kaszel i bełkotliwą mowę. Dostrzegam samotność, izolację, poczucie odmienności. Czuję smród zioła, brudnych naczyń i ubrań. Akceptuję słabości, daje przestrzeń na doświadczanie. Czuję uciekający czas, podczas gdy on stoi w miejscu. Opłakuję po cichu stracone szanse, ale wciąż mam nadzieję na nowe. Jest mi wstyd i żal. Nie przestaję kochać - to pozostanie niezmienne.
On widzi ocean perspektyw, czuje, że może wszystko. Leżąc na łóżku, siedząc w parku na ławce, patrząc przed siebie, widzi jak zmienia świat. Ma poczucie sprawczości, wypełnia go wiara w niezwykłe możliwości i absolutna pewność, że uda mu się to wszystko osiągnąć. Tylko jeszcze nie dziś, nie w tej chwili, bo teraz pali. Jutro! Jutro wszystko będzie tak jak zaplanował. Pójdzie do szkoły, odrobi lekcje, zaliczy sprawdzian, zawojuje świat.
Stracony rok w szkole - zabrakło kolejnego jutra. Brak zainteresowań - z poziomu łóżka, poza czasem i na innej planecie, nie da się oddawać pasjom i zainteresowaniom w realnym życiu, w efekcie, nie warto się starać. Marzenia - tylko te niespełnione. Bystrość, pamięć, spostrzegawczość - pojawiają się w niezwykle krótkich okresach wymuszonej abstynencji. Postanowienia, obietnice - podobnie jak marzenia - tylko te niezrealizowane. Poczucie winy - nie występuje, za to brak motywacji i obojętność mają się doskonale.
Prawidłowa diagnoza jest kluczowa
Mój syn ma zdiagnozowane: zachowania opozycyjno-buntownicze, uzależnienie od środków psychotropowych oraz depresję. Moje wątpliwości budzi depresja - zastanawiam się, czy objawy to nie skutek długotrwałego palenia marihuany w bardzo wczesnym wieku, nazywany zespołem amotywacyjnym, który komplikuje dużo więcej niż depresja? Znalazłam opracowania, w których przeczytałam, że są to zaburzenia w sferze woli, które utrudniają lub zupełnie uniemożliwiają podejmowanie decyzji, hamują działania, pozbawiają umiejętności wyznaczania sobie celów i ich realizacji. Główną różnicą pomiędzy depresją, a zespołem amotywacyjnym jest całkowity brak poczucia winy i chęci zmiany. Właśnie dlatego abulia jest tak trudna do leczenia - pacjent nie odczuwa takiej potrzeby, jest mu wszystko jedno. Trud nakłonienia mojego syna do podjęcia terapii to jest moja rola i choć momentami mam jej dość wiem, że dopóki mogę, w połączeniu z dociekliwością, terapią, farmakologią i przymusowym leczeniem, zrobię wszystko, żeby wyrwać go ze świata do którego wciągnęła go marihuana. Dlatego stoję w opozycji do jej legalizacji, właśnie z powodu jej podstępnej natury.
Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.
Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Fundacja TVN buduje Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży jest to jedno z działań podjętych w kierunku kompleksowej aktywności zmierzającej do poprawy sytuacji dzieci i młodzieży zmagającej się z problemami. Jeśli chcesz ją wesprzeć, możesz:
- wysyłać SMS o treści "Pomagam" pod numer 7356 (koszt SMS 3,69 zł z VAT);
- wysyłać przelew na Telefon BLIK na numer 509 559 966;
- dokonać wpłaty na konto PL 25 1140 1010 0000 2581 1800 1001;
- bezpośrednio na stronie Fundacji TVN; na Facebooku i Instagramie Fundacji, klikając przycisk "przekaż datek".
Zobacz także:
- Kartki z pamiętnika matki. "Zaczął palić marihuanę, kiedy miał 12 lat"
- Kartki z pamiętnika matki. "Lepiej żebym nie żył, wtedy by nie bolało"
- Kartki z pamiętnika matki. "Usłyszałam od lekarki: Ja pani dzieciaka pilnowała nie będę"
Autor: Patrycja Sibilska
Źródło zdjęcia głównego: Juanmonino/Getty Images