Wspierała jej syna, dziś sama potrzebuje pomocy. "Prosiła rodzeństwo o sikanie do pojemniczka"

Nastolatka rozmawiająca przez telefon
Kartki z pamiętnika matki
Źródło: fizkes/Getty Images
Są w otoczeniu mojego syna osoby, które obdarowałam zaufaniem. Chyba tylko dlatego, że on tak zrobił, a może dlatego, że 14-letnia dziewczynka, zawsze miła, uśmiechnięta i zaangażowana w jego proces leczenia wydawała mi się najbardziej godną zaufania. Dziś ona potrzebuje pomocy. 

Przyjaciele

Poznali się w poprzedniej szkole, połączyły ich wspólne doświadczenia, zarówno te zdobywane na szkolnym korytarzu, jak i te poza szkołą. Ich pierwsze zauroczenia, mniejsze i większe rozczarowania. Długie rozmowy przez telefon. Nie widziałam w tym nic złego, zresztą kiedy zaczęły pojawiać się problemy z moim synem, to ona zadzwoniła, zapewniając mnie, że jeśli tylko będę potrzebowała jakiejkolwiek informacji, to zawsze mogę ją zapytać, a ona pomoże, bo zależy jej na nim. Cieszyłam się, bo kontakt z przyjaciółmi moich synów jest dla mnie bardzo ważny. Nie dlatego, że są moim źródłem informacji, ale dlatego, że dzięki nim mogę zrozumieć więcej. Dzięki niej zrozumiałam, że zrobią wszystko, że powiedzą każde kłamstwo patrząc w oczy, żeby uśpić naszą czujność.

Problemy nastolatków

DD_20211128_Sawicki_REP
Źródło: Dzień Dobry TVN
Tajemnica mózgów nastolatków
Tajemnica mózgów nastolatków
Izolacja nastolatków
Izolacja nastolatków
Gest "pomóż mi" uratował porwaną nastolatkę
Gest "pomóż mi" uratował porwaną nastolatkę
Dramatyczne losy nastolatek
Dramatyczne losy nastolatek
Jak się dogadać z nastolatkiem?
Jak się dogadać z nastolatkiem?
Jak konstruktywnie kłócić się z nastolatkiem?
Jak konstruktywnie kłócić się z nastolatkiem?

Telefon po 22:00 oderwał mnie od lektury. Nie spodziewałam się go, bo mama Kasi (imię zmienione) niezbyt często się ze mną kontaktowała, szczególnie o tak późnej porze.

- Hej, mam nadzieję, że cię nie obudziłam - powiedziała cicho.

- Nie, nie spałam. Coś się stało? - zapytałam, choć wiedziałam, że nie dzwoniłaby bez powodu.

- Martwi mnie zachowanie Kasi. Ciągle płacze, ostatni weekend przepłakała dosłownie cały, bardzo dużo śpi, no i są dni kiedy wygląda i mówi jakby była pijana, a nie jest. Czy ty wiesz może o co chodzi? Może twój syn ci coś mówił - wypowiedziane na jednym tchu przez mamę koleżanki mojego syna słowa, sprawiają, że czuję jej lęk równie mocno jak ona sama.

- Posłuchaj, powiem ci wszystko, co wiem, i to, czego się domyślam, ale musi to zostać między nami, a moje domysły traktuj jako wskazówkę, nie fakt. Młody miał styczność, prawdopodobnie jednorazową, z klonami, wiem, że krążą w ich środowisku. Wiem, że dziewczynki w najbliższym otoczeniu twojej córki kupują je od szkolnej koleżanki. Daje ogłoszenia na Snapchacie. Do tej pory sprzedawała tylko to, teraz rozszerza asortyment o inne leki i twarde narkotyki - zaczęłam i choć był to zaledwie wstęp, czułam, że mama po drugiej stronie słuchawki jest przerażona.

- Klono, co? Co to jest? Boże! Ja nie rozumiem... - była zszokowana, bo powoli docierała do niej waga tego, co mówię.

- Klony to leki, silnie uzależniające. Są po tym jakby pijani, bełkoczą, zataczają się, bardzo dużo śpią. Byliście z nią u lekarza po ostatnim incydencie, nic nie wyszło w badaniach? - pytam.

- Pojechałam z nią do szpitala, czekałam kilka godzin na izbie przyjęć, ale lekarz kompletnie zbagatelizował sprawę. Powiedział, że ona potrzebuje psychologa, a nie szpitala. Nie zrobił żadnych badań. Bardzo się zdenerwowałam, bo z nią działo się coś złego, a oni nasłali na mnie ochronę - jak dobrze znałam ten scenariusz, jak doskonale ją w tym momencie rozumiałam.

- Robiłaś jej kiedykolwiek testy w domu? Na obecność narkotyków? - pytam, bo wiem, że leki, to nie wszystko, czym odurzała się jej córka.

- Tak, nic nie wyszło w testach, ale już wiem, dlaczego. Okazało się, że Kasia prosiła młodsze rodzeństwo, żeby sikało do pojemniczka, który jej dawałam - powiedziała to z ogromnym wstydem.

- Wiem z całą pewnością, że paliła marihuanę z moim synem, wiem, że miała też doświadczenia z klonami, domyślam się, że może, choć tu pewności nie mam, brała też mefedron - to nie są żarty. Z tego co opisujesz, wnioskuję, że sprawa jest bardzo poważna. Jeśli mogę ci coś doradzić, to skróć ścieżkę, zadzwoń do Monaru, opisz całą sytuację i zapytaj, co zalecają w pierwszej kolejności. Skup się na niej w tej chwili. Wiem, że wszystko co do ciebie mówię, brzmi jak nie twoje życie, jak jakiś cholernie mało zabawny żart, ale proszę wyłącz emocje. To wymaga siły, racjonalnego działania, emocje nic dobrego tu nie wniosą Jeśli będziesz miała jakiekolwiek pytania, dzwoń. Zaraz wyślę ci numer do poradni i nazwy wszystkich substancji, które wymieniłam, bo wiem, że mogłaś ich nie zapamiętać. Też długo nie pamiętałam - tłumaczyłam spokojnie, ciesząc się, że ona jeszcze się trzyma, nie płacze, nie wpada w histerię, że stara się objąć to umysłem.

- Ale jak oni to zdobywają? Skąd mają te leki? Jak to jest możliwe, że wrzucają to na komunikator i nikt o tym nie wie. To znaczy policja, rodzice? - pyta niedowierzającym tonem.

- Sama się nad tym kiedyś zastanawiałam. Te wiadomości mają określony "czas ważności", wyświetlają się chwilę i później znikają. Podobno można je odzyskać, kiedy mają być dowodem w sprawie, ale to już dla mnie czarna magia. A! I od razu ostrzegam, robiąc zrzut ekranu, osoba która to opublikowała od razu to widzi, dlatego nie rób tego, bo wtedy konto zniknie i pojawi się nowe. Policja wchodzi na Snapa, tworzą fikcyjne konta, podszywają się pod potencjalnych klientów, ale dzieciaki wiedzą dokładnie, że to oni, podobno mają inny sposób pisania, słownictwo ich zdradza - wyjaśniam.

- A te leki... Zaczekaj powtórz proszę te nazwy, ja sobie zapisze, bo nie zapamiętam tego, przepraszam. Jak oni to kupują w ogóle? Kto im to sprzedaje? - dopytuje.

- Podrobione recepty, wykradzione leki z apteczek rodziców, chodzą od apteki do apteki, często kupują wszystkie dostępne bez recepty, zawierające substancje, których nazw nawet nie pamiętam. Za to pamiętam, jak mój syn symulował kaszel, nie chciał iść do lekarza, ale wysłał mi nazwę leku, który cudownie ozdrowił kolegę. Całe szczęście, że kiedyś wpadł mi w ręce artykuł o tym, że oni się tym odurzają. Czytam teraz książkę o tym, do czego zdolne są dzieci, żeby mieć haj. Nie uwierzyłabyś! Ja nie wierzyłam, jak mój mi opowiadał o imprezach w hotelach i apartamentach, myślałam, że zmyśla, że przecież żaden normalny rodzic nie daje dziecku takich pieniędzy, żeby bawić się w ten sposób. Myliłam się, oni mają nieograniczony dostęp do kont rodziców, a wśród znajomych hakerów, ludzi obracających kryptowalutami i robiących interesy, których same nazwy brzmią dla mnie obco. Ta machina jest rozrośnięta do gigantycznych rozmiarów. To jest ćpanie nowoczesne, to, co my pamiętamy z naszej młodości, to już wiedza prehistoryczna. Wąchanie kleju, kompoty, strzykawki, ci wyniszczeni ludzie z dziwnych kręgów, ja to pamiętam, pamiętam jak mnie to przerażało. To, co jest dziś, to jakieś sci-fi! - dzielę się spontanicznie, wszystkim, co siedzi we mnie od miesięcy, od kiedy moja wiedza na ten temat potroiła się w porównaniu z tym, co w ogóle kiedykolwiek chciałam wiedzieć.

Sami stworzyliśmy warunki do rozwoju choroby

- Dziękuję ci, chociaż mam kołowrotek w głowie. Nic nie rozumiem! Im się w głowach poprzewracało, a ci lekarze mi mówili, żeby z nią do psychologa chodzić, a oni regularne manto powinni dostawać - wylewa swój żal w kilku słowach, choć wiem, jaką jest czułą mamą i wiem, że nigdy nie uderzyłaby dziecka.

- Proszę cię, wiem, że to trudne, ale odłóż emocje na półkę. Działaj spokojnie, ale konsekwentnie. Terapia jest dobra, bo gdzieś musi być źródło problemu, a to jednak ważne, żeby naprawić to, co ją boli, nawet jeśli nam się wydaje, że mają życie idealne, coś jest nie tak. Ja jestem prawie pewna, gdzie leży powód u nas, chociaż wciąż nie potrafię tego potraktować, jako źródła takiej traumy. To jednak dla mojego syna, to właśnie my sami, rodzice, stworzyliśmy warunki do rozwoju choroby, jaką dziś jest uzależnienie. Chociaż my to już przerobiliśmy, zamknęliśmy pewne sprawy, rozdziały, to u niego zostały rany. W każdym domu coś jest, w nas samych jest coś, co wypieramy, czasem nam się wydaje błahego, a jednak w dziecku może zaburzyć poczucie bezpieczeństwa, którego pójdzie szukać wśród znajomych i niestety tam je znajdzie, wraz ze zrozumieniem, akceptacją bezwarunkową, wzorcami i poczuciem przynależności, a jak wiesz, wszyscy tego szukamy, szczególnie będąc nastolatkiem - zakończyłam swoją wypowiedź.

- Ja chyba dziś nie zasnę - wyszeptała.

- Połóż się, odpocznij, damy radę, nie jesteś sama, pamiętaj. Dzwoń o każdej porze i z każdą wątpliwością. Ja z całą pewnością nie wiem wielu rzeczy, ale jak będziemy rozmawiać, dzielić się tym wszystkim, to łatwiej będzie nam przez to przejść, zrozumieć i naprawić. Dobranoc.

- Dobranoc, dziękuję - pożegnałyśmy się. Wiem, jak się poczuła, jakby świat ją przygniótł, jakby nagle wszystko co do tej pory znała zniknęło, a ona została wrzucona na środek planu filmowego, do równoległej rzeczywistości. Ja też to czuję, każdego dnia trzymam mój strach w objęciach.

Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.

Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Fundacja TVN buduje Centrum Psychiatrii Dzieci i Młodzieży jest to jedno z działań podjętych w kierunku kompleksowej aktywności zmierzającej do poprawy sytuacji dzieci i młodzieży zmagającej się z problemami. Jeśli chcesz ją wesprzeć, możesz:

  • wysyłać SMS o treści "Pomagam" pod numer 7356 (koszt SMS 3,69 zł z VAT);
  • wysyłać przelew na Telefon BLIK na numer 509 559 966;
  • dokonać wpłaty na konto PL 25 1140 1010 0000 2581 1800 1001;
  • bezpośrednio na stronie Fundacji TVN;
  • na Facebooku i Instagramie Fundacji, klikając przycisk "przekaż datek".

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości