Dorota Zawadzka o porodzie. "Uznano mnie za wariatkę"
Zatrważających opowieści ciężarnych kobiet o trudach porodu znamy wiele. Młode matki skarżą się nie tylko na fizyczny ból, lecz także na wszystkie niesprzyjające im okoliczności - niewłaściwe zachowanie personelu medycznego, brak odpowiedniej opieki w placówce czy błędy lekarskie. W latach 80. tym bardziej nie przywiązywano wagi do komfortu psychicznego ciężarnych, czego doświadczyła między innymi Dorota Zawadzka. Po ponad trzech dekadach wspomina, że traktowano ją w szpitalu jak intruza.
- Był rok 1988. Po nieprzespanej nocy, nawet nie z powodu bólu, tylko dlatego że szpital zawsze budził i budzi we mnie niepokój, doczekałam śniadania i informacji, że "przed badaniem nie należy się". Opryskliwa salowa zakomunikowała, że o godz. 10 obchód i wszystko mi powiedzą - zaczęła na Facebooku.
Ekspertka od wychowywania dzieci nie miała poczucia, że jest objęta profesjonalną opieką. Lekarz przeprowadził krótkie badanie i stwierdził, że pacjentka urodzi dopiero za kilka dni. Dwie godziny później inny specjalista oznajmił, że akcja porodowa zaczęła się już teraz i zaznaczył, że wywołana została przez "wysoki poziom stresu" Zawadzkiej.
Gwiazdy o macierzyństwie
Na domiar złego znana z programu "Superniania" psycholożka, tak jak wiele innych obecnych w placówce kobiet, została zmuszona do paradowania po sali szpitalnej w skąpym odzieniu, co potęgowało poczucie dyskomfortu u każdej przyszłej mamy.
- W białej, sztywnej koszulinie ledwo za pupę i rozciętej do pępka, bez żadnego troczka dającego możliwość jakiegokolwiek zawiązania, czułam się odarta z godności, ale podobno "tak jest wygodniej". Choć nadal nie wiedziałam komu i dlaczego, ale przyjmowałam to z pokorą - zdradziła po latach Zawadzka.
Problemy ekspertki nie zakończyły się z chwilą narodzin syna. Jej stała obecność przy dziecku była przez personel medyczny odbierana jako przejaw nadopiekuńczości.
- Po porodzie nie obyło się bez zgrzytu, gdyż nie zgodziłam się, by zabrano synka ode mnie. Uznano mnie za wariatkę i umieszczono wraz z dzieckiem w izolatce. Inne mamy były same w salach, a dzieci na sali zbiorczej, dowożone na karmienia. Ja chciałam, by Pawełek był ze mną - tłumaczyła i zaznaczyła, że wtedy pojęcie "rooming-in" nie było nikomu znane.
Dorota Zawadzka na fotografii sprzed trzydziestu lat
Dorota Zawadzka podzieliła się swoją historią o trudach porodu za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na Facebooku zamieściła obszerny wpis, który poruszył wiele utożsamiających się z nią kobiet. Przy okazji psycholożka zamieściła archiwalną fotografię sprzed trzech dekad, do której pozuje wraz z małym wówczas synem Pawłem. Prowadząca niegdyś program "Superniania" ekspertka zdradziła, że oczekiwała narodzin córki, a pojawienie się na świecie chłopca było dla niej niemałą niespodzianką.
Był rok 1988. Po nieprzespanej nocy, nawet nie z powodu bólu z krzyża, tylko dlatego że szpital zawsze budził i budzi we...
Posted by Dorota Zawadzka FanPage on Monday, January 17, 2022
Zobacz także:
- "Żeby wychować świadomą kobietę, trzeba być świadomą kobietą". Dorota Zawadzka o współczesnym wychowaniu dziewczynek
- Dorota Zawadzka skomentowała wierszyk z popularnego podręcznika szkolnego. Nie kryje oburzenia
- Nauczycielka napisała list do Doroty Zawadzkiej o współczesnych rodzicach i wywołała oburzenie. O co ma do nich żal?
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: Facebook
Źródło zdjęcia głównego: TVN24