Szpital Dziecięcy Ohmatdyt w Kijowie po włączeniu syren ostrzegających przed atakiem wroga przenosi się do podziemi. Część małych pacjentów leży na prowizorycznych łóżkach, kocach, fotelach, a nad nimi czuwają matki i lekarze. - Jesteśmy tu, bo mamy zagwarantowane wszystkie potrzebne lekarstwa, choć brakuje nam jedzenia - mówi Maryna, mama 9-latka.