Jej córeczka żyła tylko 44 godziny. "Krzyczała tak głośno, jak tylko mogła, bo nie mogła jeść"

Źródło: Dzień Dobry TVN
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
O życiu, reinkarnacji i śmierci klinicznej
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Jak w XIX wieku pielęgnowano pamięć o zmarłych?
Żałoba w trakcie pandemii
Żałoba w trakcie pandemii
Pewna kobieta dowiedziała się w 23. tygodniu ciąży, że noszony przez nią płód obciążony jest ciężką wadą wrodzoną. Kobieta zdecydowała się na aborcję, jednak klinka odwołała zabieg. Chloe musiała donosić ciąże, a jej córeczka żyła tylko 44 godziny. Do zdarzenia doszło w Arizonie.

Czym jest holoprozencefalia?

Chloe dowiedziała się, że jest w ciąży w styczniu 2022 roku. Kobieta była zaskoczona, ale jednocześnie podekscytowana, ponieważ bardzo pragnęła, by jej 6-miesięczna córka miała rodzeństwo. Początek ciąży przebiegał bezproblemowo, choć pojawiały się mdłości i wymioty. Przyszła mama ucieszyła się, gdy lekarz oznajmił jej, że tym razem także urodzi dziewczynkę.

- Byłam bardzo podekscytowana, ponieważ chciałam mieć dwie dziewczynki w podobnym wieku. Pomyślałam, że to będzie naprawdę zabawne. Dwie divy - tłumaczyła. Szczęśliwe chwile nie trwały zbyt długo. W 23. tygodniu ciąży Chloe dowiedziała się, że płód ma ciężką wadę wrodzoną, polegającą na niedokonanym podziale przodomózgowia, czyli holoprozencefalię.

Lekarze poinformowali Chloe, że jeśli donosi ciążę, jej dziecko prawdopodobnie umrze niedługo po przyjściu na świat. Nie będzie w stanie samodzielnie oddychać czy jeść.

Ciężka wada wrodzona płodu

Dr Stephen Chasen w rozmowie z portalem "Abc news" opowiedział, z jakimi trudnościami borykają się dzieci obciążone holoprozencefalią. Są to m.in. nieprawidłowości w rozwoju twarzy. - Czasami jest tylko jedno oko, czasami nie ma nosa. Często występuje rozszczep wargi i podniebienia, ale najważniejsze jest to, że istnieje bardzo, bardzo nieprawidłowa funkcja mózgu - tłumaczył.

Chloe była załamana diagnozą. - "Twoje dziecko tego nie przeżyje". To było naprawdę trudne - zaznaczyła. Kobieta zdecydowała się usunąć ciążę. Ze względu na zmieniające się prawo aborcyjne, musiała wyjechać poza stan. Kilka dni przed terminem zabiegu, klinika aborcyjna, do której miała się udać, odwołała zabieg.

Na decyzję miał wpłynąć fakt, że ciężarna opowiedziała o swojej sytuacji w mediach społecznościowych. - Wiedząc, że teraz muszę donosić dziecko do terminu, kiedy nie taki był mój plan, nie chciałam wychodzić z łóżka. Byłam tak bardzo oderwana emocjonalnie od mojej córki, od związku, rodziny, przyjaciół - od wszystkich. Chciałam tylko spać cały dzień - powiedziała.

Jej dziecko żyło 44 godziny

Laila urodziła się 20 września z deformacjami twarzy, w tym z rozszczepem podniebienia. Dziecko żyło 44 godziny, a mama czuwała przy noworodku, mimo że było to dla niej bardzo trudne.

- Myślę o tym, jak krzyczała tak głośno, jak tylko mogła, ponieważ nie mogła jeść. Zdecydowanie trudno jest myśleć o tym tylko dlatego, że tak wiele chciałam dla niej zrobić, ale nie mogłam. Wiedziałam, że gdybym zrobiła te rzeczy, to po prostu przedłużyłoby jej życie i jednocześnie cierpienie - dodała.

Kobieta długo cierpiała po śmierci córeczki i skorzystała z pomocy specjalistów. - Poszłam do mojego lekarza około dwa tygodnie po porodzie i powiedziałam: "Muszę wziąć jakiś lek. Nie czuję się dobrze. Nie chcę już mieć tych przerażających myśli". Od tego czasu jestem na lekach i to naprawdę bardzo pomogło - podsumowała.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Aleksandra Matczuk

Źródło: Abcnews.go.com

Źródło zdjęcia głównego: Instagram/Goodmorningamerica/GettyImages/JGI/Jamie Grill

podziel się:

Pozostałe wiadomości