Historia pewnego biletu
W 2016 roku Damian Michałowski, dziennikarz Radia Zet, zawiózł swoją żonę na porodówkę. Nie miał czasu, by opłacić parking. Za szybą zostawił tylko krótki liścik:
Jestem w szpitalu. Moja żona rodzi! Kupię bilecik lub przestawię samochód najszybciej jak to tylko możliwe. Proszę o wyrozumiałość.
Kiedy Damian wrócił do samochodu zobaczył opłacony bilet za wycieraczką. Dziennikarz postanowił odnaleźć nieznajomego i mu podziękować.
Napisał na Facebooku:
Halo halo! Szukam osoby, która włożyła mi bilecik za wycieraczkę samochodu. Podczas porodu nie było czasu na parkometr, wyciągnąłem przygotowaną kartkę i poszliśmy rodzić Chciałbym podziękować. Ktoś wie kto to zrobił? Dobry człowieku - odezwij się do mnie. PS. Henryk przybija piąteczkę stópką. Podpisano, Ojciec Redaktor Michałowski
Wpis spotkał się ze dużym zainteresowaniem internautów, którzy polubili, skomentowali i udostępnili go ponad 70 tys. razy. Post obejrzało już ponad cztery miliony ludzi. Niestety tajemniczy „Parkingowy Anioł” pozostał anonimowy.
„Parkingowym Aniołem” okazał się Paweł Latoszyński. Damianowi i Pawłowi udało się spotkać po trzech latach. Dziś się przyjaźnią.
Zobacz też:
- Jak rodzi się w Polsce? Poród domowy, czy w szpitalu?
- Wskazania do cesarki - planowe i nagłe.
- Poród domowy. Prawdy i mity.
Autor: Redakcja Dzień Dobry Wakacje
podziel się: