Spieszył się na porodówkę i nie opłacił parkingu. Pomógł mu "Parkingowy Anioł"

Trzy lata temu Damian Michałowski zawiózł swoją żonę na porodówkę. Nie miał czasu zapłacić za parking. Zapłacił za niego „Parkingowy Anioł”, czyli Paweł Latoszyński. Panowie odnaleźli się po trzech latach i dziś się przyjaźnią.

Historia pewnego biletu

W 2016 roku Damian Michałowski, dziennikarz Radia Zet, zawiózł swoją żonę na porodówkę. Nie miał czasu, by opłacić parking. Za szybą zostawił tylko krótki liścik:

Jestem w szpitalu. Moja żona rodzi! Kupię bilecik lub przestawię samochód najszybciej jak to tylko możliwe. Proszę o wyrozumiałość.

Kiedy Damian wrócił do samochodu zobaczył opłacony bilet za wycieraczką. Dziennikarz postanowił odnaleźć nieznajomego i mu podziękować.

Napisał na Facebooku:

Halo halo! Szukam osoby, która włożyła mi bilecik za wycieraczkę samochodu. Podczas porodu nie było czasu na parkometr, wyciągnąłem przygotowaną kartkę i poszliśmy rodzić Chciałbym podziękować. Ktoś wie kto to zrobił? Dobry człowieku - odezwij się do mnie. PS. Henryk przybija piąteczkę stópką. Podpisano, Ojciec Redaktor Michałowski

Wpis spotkał się ze dużym zainteresowaniem internautów, którzy polubili, skomentowali i udostępnili go ponad 70 tys. razy. Post obejrzało już ponad cztery miliony ludzi. Niestety tajemniczy „Parkingowy Anioł” pozostał anonimowy.

„Parkingowym Aniołem” okazał się Paweł Latoszyński. Damianowi i Pawłowi udało się spotkać po trzech latach. Dziś się przyjaźnią.

Zobacz też:

Autor: Redakcja Dzień Dobry Wakacje

podziel się:

Pozostałe wiadomości