Szkolny dzwonek rozbrzmiewa, sygnalizując przerwę. Dzieci wybiegają z klasy i pędzą za róg szkoły. Rozglądają się nerwowo, czy przypadkiem nie idzie za nimi nauczyciel. Kiedy "teren jest czysty", sięgają do kieszeni, wyciągają papierosy i zapalniczkę.
"To krótka przerwa. Dawaj jednego na dwóch" - rzuca jeden z uczniów, a drugi zgadza się skinieniem głowy. Wokół nich zebrała się już niemała grupa. Wszyscy wyszli w tym samym celu. Co robić, kiedy dowiadujemy się, że nasze dziecko pali papierosy? Jakie metody rzucania palenia dadzą pozytywny skutek wśród dzieci i młodzieży? Na te pytania odpowiadają eksperci - terapeuta uzależnień Robert Rutkowski i psycholożka dziecięca, Sylwia Królikowska.
"Moje dziecko pali papierosy. Jak mogę mu pomóc?"
Aleksandra Głowińska, dziendobry.tvn.pl: Dzieci wybiegają z klasy i kierują się za szkołę, żeby zapalić papierosa. Jak można temu zapobiec? Robert Rutkowski, terapeuta uzależnień: Jeśli nie chcemy, żeby dzieci paliły papierosy na terenie szkoły, powinien być zakaz palenia obowiązujący wszystkich, także nauczycieli. Czasem, co wiem z praktyki, nauczyciele omijają ten zakaz i wychodzą zapalić np. na przystanek autobusowy, gdzie palą razem z uczniami. To jest katastrofa. W szkołach powinno się wprowadzać programy mentoringowe, czyli tzw. korektę rówieśniczą. Wtedy grupa szkolnych liderów mentalnych, czyli np. najlepsi sportowcy, najlepsi uczniowie, mogliby przeprowadzać rozmowy korekcyjne. Nie pedagog, nie psycholog, a rówieśnicy. Co możemy zrobić, kiedy zauważymy, że dziecko uzależniło się od papierosów? Wtedy na działania zapobiegawcze i profilaktyczne jest zwykle za późno, potrzebne są działania interwencyjne. A skoro są potrzebne, to znaczy, że nie zostały spełnione pewne warunki wcześniej - takie, które są niezbędne, by dziecko było kompetentne do podejmowania odpowiednich wyborów. Trzeba się zastanowić na samym początku analizy zjawiska, dlaczego dziecko sięga po papierosy.
A dlaczego sięga? Odpowiedź jest prosta. Z tych samych powodów, co dorośli. Nie ma innego powodu. Wszystkie przyczyny sięgania przez dzieci po środki psychoaktywne legalne lub nie są takie same: poprawa samopoczucia, poprawa nastroju. Jeśli ktoś chce poprawić sobie nastrój, musimy założyć, że jego samopoczucie jest niezadowalające. Trudno oczekiwać od nastolatka, że będzie szczęśliwy, kiedy mierzy się z rzeczywistością, z którą jego rodzice często nie mogą sobie poradzić. O co powinniśmy zadbać, żeby nasze dziecko nie interesowało się papierosami? Muszą zostać spełnione trzy warunki. Wiedza, czyli odpowiednia edukacja w temacie nałogów i szkodliwości papierosów. Przykład, czyli wzorzec, który idzie z góry i kompetencje osobnicze, na które składa się wiele czynników. Są one konsekwencjami nieprawidłowości w procesie wychowawczym, czyli wszystkie błędy, jakie rodzice popełniają w relacjach ze swoimi dziećmi. Te trzy elementy są najistotniejsze. Syndrom owocu zakazanego jest bardzo silnym bodźcem, natomiast jest on często przeważony przez strach przed zrobieniem rzeczy niebezpiecznej. Za mało jest mówienia w profilaktyce o słabości człowieka, który sięga po papierosy, a za dużo o możliwych konsekwencjach zdrowotnych. Za mało się ośmiesza palenie papierosów, a za bardzo kładzie się nacisk na elementy medyczne, które oczywiście mają znaczenie. Jest nawet 90 proc. prawdopodobieństwa, że dziecko, które ma w domu papierosy, bo rodzice palą, też zostanie palaczem. Więc jak powinna wyglądać rozmowa o uzależnieniu? Za dużo mówi się o uzależnieniu w ogóle i słowo "uzależnienie" wyrządza wiele szkód. Żadna z osób, która próbuje np. palenia papierosów, nie planuje uzależnienia. Próbują ograniczać swoje zachowania destrukcyjne, które nie wykroczą poza ramę uzależnienia, dlatego nikt, kto się uzależnił, nie chciał tego zrobić. Eksponowanie uzależnienia jest błędne, ponieważ nie trzeba się uzależnić, żeby ponosić szkody neurobiologiczne. Nikotyna jest środkiem neurotoksycznym, który negatywnie wpływa na korę przedczołową. I o wszystkich skutkach ubocznych można byłoby zrobić cały wykład. Trzeba powiedzieć jedno: osoby, które palą w tak młodym wieku, świadomie ograniczają swój potencjał twórczy i możliwości osiągania sukcesów życiowych. Palacze wystawiają się na ostracyzm społeczny - po pierwsze brzydko pachną, po drugie jest to dowód na słabość charakteru i dysfunkcji emocjonalnej. Ktoś, kto świadomie decyduje się na palenie, znając tego konsekwencje, pokazuje swoją niemoc. Krótko mówiąc: palenie papierosów jest obciachem. I to słowo obciach powinno być wśród młodych ludzi eksponowane.
Czego nie wiemy, a powinniśmy wiedzieć o nikotynie? W mojej ocenie zbyt mało jest eksponowane to, że nikotyna osłabia funkcje biologiczne, smak, ostrość widzenia, potencję. Libido spada u palaczy tytoniu. Każdy, kto pali papierosy, po prostu krzyczy światu, że jest niedorobiony, że jest człowiekiem uszkodzonym, wymagającym pomocy psychologicznej. Na uczelniach amerykańskich adeptów aplikującym na wydział psychologii wykonuje się testy na obecność nikotyny. I jeśli palą, nie zostają przyjęci. Metody nakłaniania dzieci do rzucenia palenia są różne. Wciąż wśród rodziców funkcjonuje przekonanie, że najlepszym sposobem jest doprowadzenie do zatrucia nikotyną. "Kazałam mu palić, aż zwymiotuje, żeby obrzydzić mu papierosy". Idąc tym tropem, moglibyśmy skopać dziecko, skatować i liczyć na to, że nie będzie w przyszłości chciało używać przemocy. To nie jest żadna metoda, tylko kompletna indolencja i potworny deficyt po stronie ludzi dorosłych, którzy wpadają na takie pomysły. Tu trzeba wykazać się minimalną ilością wiedzy. Jeśli wystawiamy dziecko na działanie tej substancji, może dojść do uszkodzenia mózgu. Pomysł jest kompletnie irracjonalny.
Inna z mam podpowiada, żeby dziecku pozwolić na palenie. "Wychodzę z założenia, że skoro zakazany owoc smakuje najlepiej, to najlepiej będzie nie zabraniać dziecku palić. Zamiast się chować po krzakach, niech pali w domu. Szybko mu się znudzi". To jest taka bzdura, że nawet nie wiem, co powiedzieć. To równie dobrze można byłoby postąpić tak samo z heroiną czy alkoholem. To jest absurd. Człowiek na pewnym etapie życia powinien doświadczać nakazów i zakazów, szczególnie w tym okresie adolescencji, kiedy mózg się kształtuje. A skoro mózg się dopiero kształtuje, to jest cenna informacja o tym, że taki mózg nie jest jeszcze zdolny do podejmowania samodzielnych decyzji i racjonalnych wyborów. Dlatego nakazy i zakazy mają głęboki sens, szczególnie jeśli chodzi o dostępność środków psychoaktywnych.
A skoro już jesteśmy przy dostępności. Jeden z rodziców zaproponował takie rozwiązanie, żeby zabierać dziecku kieszonkowe, skoro jego ciężko zarobione pieniądze wydaje na papierosy. Każda metoda, która ma służyć utrudnieniu pielęgnowania zgubnego nałogu, jest dobra. Szczególnie nałogu, który prowadzi do śmierci. 7 milionów ludzi na całym świecie każdego roku umiera z powodu palenia papierosów. Musimy zmienić nazewnictwo. Nadal traktujemy, o zgrozo, nikotynę jako coś niewinnego, coś o małym spektrum działania. Bagatelizujemy działanie nikotyny. Chcę, żeby głośno i wyraźnie wybrzmiało, ze nikotyna jest legalnym, ciężkim narkotykiem. Bez tej świadomości nic nie da się zrobić.
Kolejne dwie, według mnie najciekawsze metody: wypracowanie na temat szkodliwości papierosów na podstawie źródeł z Internetu i wolontariat na onkologii. Mogą przynieść pozytywny skutek? Te metody podobają mi się zdecydowanie bardziej niż poprzednie. To trochę terapia szokowa, ale dobrym pomysłem byłaby wycieczka szkolna do centrum onkologii, żeby zobaczyć, na czym polega obturacyjna choroba płuc, choroby nowotworowe. Ten sposób może nie dać rezultatu od razu, ale na pewno skłoni do myślenia.
Dlaczego dzieci palą? Psycholog wyjaśnia
Postanowiliśmy zapytać także psycholożkę, Sylwię Królikowską, dlaczego palenie jest tak atrakcyjne dla dzieci i jak rodzic powinien reagować, a przede wszystkim przeciwdziałać.
Aleksandra Głowińska, dzieńdobry.tvn.pl: Z czego wynika atrakcyjność palenia w oczach dzieci?
Sylwia Królikowska, psycholożka dziecięca: Z buntu. Młody człowiek musi się buntować, ponieważ kształtuje swoją tożsamość. Gdyby się nie buntował, byłoby to niepokojące. Tylko nam, rodzicom, ten bunt jest nie na rękę. Bo my byśmy chcieli, żeby oni się buntowali tak, jak my byśmy chcieli, żeby oni się buntowali, a oni się buntują po swojemu. Przede wszystkim to pokazanie, że "jestem dorosły". To często presja grupy powoduje zainteresowanie papierosami, a dla młodego człowieka autorytetem będzie kolega, a nie rodzic. I to jest duże wyzwanie dla nas. Szczególnie kiedy dziecko jest w towarzystwie, które pali i jest to społecznie akceptowane, to my, jako rodzice, mamy na to niestety mały wpływ.
Jak wytłumaczyć dziecku, że dzięki paleniu nie stanie się bardziej "dorosłe" i że to wcale "nie jest cool"?
Trzeba pamiętać jedną rzecz: młodzież nie myśli o konsekwencjach, szczególnie takich, które mogą mieć miejsce w dalekiej przyszłości. Dla dziecka czy nastolatka wizja emerytury to jest jakiś kosmos. Podobnie jest z wizją chorób czy śmierci. Oni myślą, że są niepokonani, nieśmiertelni. Dziecku trudno jest wyobrazić sobie te konsekwencje. Lepiej jest mu je pokazać. Na przykład odwiedzając osobę z nowotworem płuc. Wtedy dziecku będzie łatwiej zrozumieć, że to nie jest czcze gadanie, tylko, że te konsekwencje w życiu wydarzają się naprawdę.
Gdzie szukać argumentów, które mogą trafić do dziecka?
Jeśli mamy np. córkę, która dba o wygląd, możemy jej powiedzieć, że cera zrobi się nieładna, że oddech będzie nieświeży, że paznokcie zrobią się żółte. Natomiast w przypadku chłopca, mogę podać przykład ze swojego domu. Mam syna, który jest w wieku nastoletnim. Dwa argumenty, które do niego przemówiły to wzrost - nikotyna hamuje wzrost, co jest udowodnione badaniami. A drugi argument, o ile dziecko jest już w wieku, w którym rozmawiamy o seksie - trzeba jasno powiedzieć, jaki jest wpływ palenia papierosów na potencję. Dla młodych ludzi to może być ważne.
A co z metodą: pal, aż będzie ci niedobrze i odechce się papierosów?
To jest tzw. warunkowanie awersyjne. Kiedyś była to popularna metoda. Dzisiaj wiemy, że działa to w krótkiej perspektywie i może powodować u dziecka reaktancję, czyli opór. "A ja ci właśnie udowodnię, że mimo tego, że się porzygam, będę dalej palił". To jest metoda przemocowa. Trzeba to powiedzieć głośno, jeśli ja zmuszam swoje dziecko do tego, żeby się zatruło nikotyną, to ja stosuję wobec niego przemoc. Ja nie polecam tej metody, ale zaproponuję inne rozwiązanie. Dzieci palą, by rozładować napięcie. Należy więc zapewnić mu możliwość innego rozładowania napięcia niż palenie. Możemy razem ćwiczyć, chodzić na basen czy na spacery.
Zobacz także:
- Odkrył, że ma raka płuc. "Początkowo obwiniałem Boga o swoją chorobę, ale to była moja wina"
- Jak leczyć zespół post-covidowy? "Problem neurologiczny lub psychiatryczny ma niemal połowa pacjentów"
- "Miałam szczęście, bo dużo o tym wiedziałam". Karolina Gruszka o swojej chorobie
Autor: Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: BananaStock/Getty Images