Pomaga dzieciom po przejściach
Ewa Rzepa przez 25 lat pracowała w korporacji. Pewnego dnia zdecydował się porzucić dotychczasowe zajęcie i zaczęła pomagać dzieciom. Kobieta założyła rodzinny dom dziecka w Żyrardowie. Praktycznie sama sprawuje opiekę nad maluchami pozbawionym opieki rodziców. Obecnie ma ich pod opieką 12.
- Pełen przedział wiekowy. To są dzieci od 10. miesiąca życia i jest jeszcze 11 dzieci w wieku od 4 do 14 lat - mówiła pani Ewa w rozmowie z Małgorzatą Ohme.
Dlaczego zdecydowała się założyć rodzinny dom dziecka? Skąd wzięła się taka myśl? - Ona zawsze była. Gdzieś to jest chyba przekazane przez moją mamę, która zawsze pomagała. I mnie tego nauczyła. (...) Po pewnym czasie dostałam telefon, że jest taka dziewczynka z czarnymi włosami i nie ma gdzie trafić. I tak się stało. W ciągu tygodnia zrezygnowałam z pracy w korporacji, a potem były dwie kolejne dziewczynki, a potem chłopiec i potem lawina - wspominała.
Dzieci, którymi się opiekuje, najczęściej trafiają do niej z interwencji. - Była interwencja policji, bo coś się zadziało w ich domu rodzinnym i trzeba było gdzieś te dzieci na biegu umieścić - opowiadała. Teoretycznie dzieci mają przebywać u niej tylko tymczasowo. - Trafiają do mnie. Rodzice mają czas na zmianę swojego zachowania, ale w przypadku dzieci, które są u mnie, ta zmiana nie następuje (...) - przyznała pani Ewa.
Rodzinny dom dziecka
Pani Ewa opiekuje się dziećmi, które mają za sobą bardzo trudne doświadczenia. - To są dzieci z różnych domów. Czasem bogatych, czasem biednych. Domów z problemami. Problem alkoholu, problem narkotyków. To są dzieci, które były podtapiane, przypalane (...). Jest dziewczynka, która miała wyrwane włosy (...) - powiedziała.
Pani Ewa w rozmowie z Małgorzatą Ohme przyznała, że choć przeszła 12-tygodniowe szkolenie, to, z czym musiała się zmierzyć i tak ją zaskoczyło. - Do tego nie da się przygotować. Przy pierwszej w zasadzie trójce dzieci wsiadałam w samochód, jechałam na parking. Tam się musiałam wybeczeć - wspominała.
Ewa Rzepa potrzebuje pomocy
W ostatnim czasie sytuacja pani Ewy i prowadzonego przez nią rodzinnego domu dziecka bardzo się skomplikowała.
- Właściciel chce ten dom sprzedać. Mamy czas do końca lutego, żeby się stąd wyprowadzić. I to jest czas, który nam został, żebyśmy zgromadzili środki na to, żeby ten dom kupić. Istotne jest, aby to był ten dom, a nie jakikolwiek inny i nie wynajęty, ponieważ tym dzieciom potrzebna jest stałość - tłumaczyła kobieta.
Aby kupić dom, musi uzbierać 550 tysięcy. Sama nie jest w stanie zdobyć takiej kwoty. Dlatego zdecydowała się założyć specjalną zbiórkę. Osoby, które chcą pomóc, wszystkie niezbędne informacje znajdą na stronie https://zrzutka.pl/wlasny-dom-dla-dzieci-z-rodzinnego-domu-dziecka.
Nie widziałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.
Zobacz także:
- Justyna Petelicka o swojej drodze do podbicia świata mody: "Przez długi czas byłam niewidzialna"
- Tata napisał bajkę dla syna z ADHD. "Wspólnie tworzymy tę opowieść"
- 9-letnia Nina wypadła z szóstego piętra. "Nie utrzymała równowagi"
Autor: Katarzyna Oleksik
Reporter: Szymon Brózda, Małgorzata Ohme
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN