Pod jej opieką są dzieci, które były podtapiane i przypalane. Teraz wszyscy mogą stracić dom

Pani Ewa prowadzi rodzinny dom dziecka
Źródło: Dzień Dobry TVN
Azyl miłości i bezpieczeństwa
Azyl miłości i bezpieczeństwa
„Z całego serca chcę pomoc córce”
„Z całego serca chcę pomoc córce”
Pomoc dla wietnamskiej koleżanki
Pomoc dla wietnamskiej koleżanki
Mateusz Damięcki „Gwiazdą Dobroczynności” za inspirowanie do pomagania
Mateusz Damięcki „Gwiazdą Dobroczynności” za inspirowanie do pomagania
Nina Yedigaryan uciekła do Polski jako mała dziewczynka. Dziś pomaga uchodźcom
Nina Yedigaryan uciekła do Polski jako mała dziewczynka. Dziś pomaga uchodźcom
Ewa Rzepa zrezygnowała z pracy w korporacji i założyła rodzinny dom dziecka. Dlaczego się na to zdecydowała? Jakie maluchy trafiają pod jej opiekę? Jak teraz wygląda jej sytuacja? Dowiecie się tego z naszego reportażu.

Pomaga dzieciom po przejściach

Ewa Rzepa przez 25 lat pracowała w korporacji. Pewnego dnia zdecydował się porzucić dotychczasowe zajęcie i zaczęła pomagać dzieciom. Kobieta założyła rodzinny dom dziecka w Żyrardowie. Praktycznie sama sprawuje opiekę nad maluchami pozbawionym opieki rodziców. Obecnie ma ich pod opieką 12.

- Pełen przedział wiekowy. To są dzieci od 10. miesiąca życia i jest jeszcze 11 dzieci w wieku od 4 do 14 lat - mówiła pani Ewa w rozmowie z Małgorzatą Ohme.

Dlaczego zdecydowała się założyć rodzinny dom dziecka? Skąd wzięła się taka myśl? - Ona zawsze była. Gdzieś to jest chyba przekazane przez moją mamę, która zawsze pomagała. I mnie tego nauczyła. (...) Po pewnym czasie dostałam telefon, że jest taka dziewczynka z czarnymi włosami i nie ma gdzie trafić. I tak się stało. W ciągu tygodnia zrezygnowałam z pracy w korporacji, a potem były dwie kolejne dziewczynki, a potem chłopiec i potem lawina - wspominała.

Dzieci, którymi się opiekuje, najczęściej trafiają do niej z interwencji. - Była interwencja policji, bo coś się zadziało w ich domu rodzinnym i trzeba było gdzieś te dzieci na biegu umieścić - opowiadała. Teoretycznie dzieci mają przebywać u niej tylko tymczasowo. - Trafiają do mnie. Rodzice mają czas na zmianę swojego zachowania, ale w przypadku dzieci, które są u mnie, ta zmiana nie następuje (...) - przyznała pani Ewa.

Rodzinny dom dziecka

Pani Ewa opiekuje się dziećmi, które mają za sobą bardzo trudne doświadczenia. - To są dzieci z różnych domów. Czasem bogatych, czasem biednych. Domów z problemami. Problem alkoholu, problem narkotyków. To są dzieci, które były podtapiane, przypalane (...). Jest dziewczynka, która miała wyrwane włosy (...) - powiedziała.

Pani Ewa w rozmowie z Małgorzatą Ohme przyznała, że choć przeszła 12-tygodniowe szkolenie, to, z czym musiała się zmierzyć i tak ją zaskoczyło. - Do tego nie da się przygotować. Przy pierwszej w zasadzie trójce dzieci wsiadałam w samochód, jechałam na parking. Tam się musiałam wybeczeć - wspominała.

Ewa Rzepa potrzebuje pomocy

W ostatnim czasie sytuacja pani Ewy i prowadzonego przez nią rodzinnego domu dziecka bardzo się skomplikowała.

- Właściciel chce ten dom sprzedać. Mamy czas do końca lutego, żeby się stąd wyprowadzić. I to jest czas, który nam został, żebyśmy zgromadzili środki na to, żeby ten dom kupić. Istotne jest, aby to był ten dom, a nie jakikolwiek inny i nie wynajęty, ponieważ tym dzieciom potrzebna jest stałość - tłumaczyła kobieta.

Aby kupić dom, musi uzbierać 550 tysięcy. Sama nie jest w stanie zdobyć takiej kwoty. Dlatego zdecydowała się założyć specjalną zbiórkę. Osoby, które chcą pomóc, wszystkie niezbędne informacje znajdą na stronie https://zrzutka.pl/wlasny-dom-dla-dzieci-z-rodzinnego-domu-dziecka.

Nie widziałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

Zobacz także:

podziel się:
Prowadzący:

Pozostałe wiadomości