"Pupa nadal czerwona?", "moje pieski tak robią". Rodząca skandalicznie potraktowana przez personel

Źródło: Dzień Dobry TVN
Plan porodu – dlaczego jest ważny?
Plan porodu – dlaczego jest ważny?
Jak stres wpływa na kobietę w ciąży i jej dziecko?
Jak stres wpływa na kobietę w ciąży i jej dziecko?
Położna na medal
Położna na medal
Trening w ciąży dla początkujących
Trening w ciąży dla początkujących
Kamila Kamińska o duli
Kamila Kamińska o duli
Informacje o ciąży w centralnym rejestrze?
Informacje o ciąży w centralnym rejestrze?
Od jakich ćwiczeń rozpocząć trening po ciąży?
Od jakich ćwiczeń rozpocząć trening po ciąży?
Najczęstsze dolegliwości zdrowotne po porodzie
Najczęstsze dolegliwości zdrowotne po porodzie
Szaleństwo hormonów w ciąży
Szaleństwo hormonów w ciąży
Poród to wyjątkowe i zarazem często niełatwe doświadczenie. Choć obowiązkiem personelu medycznego jest zrobienie wszystkiego, aby był on możliwie jak najbardziej komfortowy dla rodzącej, to niestety są placówki, których pracownicy w ogóle nie przejmują się odczuciami kobiety. Historię jednej z nich nagłośniło radio TOK FM.

Traumatyczny poród

W lutym tego roku Monika Trykowska-Chwila z TOK FM opisała historię kobiety, która rodziła w szpitalu im. Żeromskiego w Krakowie. Pacjenta doświadczyła ze strony personelu medycznego nieprzyjemności. Rodząca skarżyła się na niewłaściwą opiekę oraz komunikację. Ani pielęgniarki, ani lekarze nie informowali jej o przebiegu porodu. Kobieta uważa, że doszło do naruszenia jej intymności, z trudem pozwolono jej na to, aby dziecko tuż po porodzie zostało przy matce i miało kontakt "skóra do skóry". Pacjentka w rozmowie z TOK FM wyznała, że w niewłaściwy sposób przeprowadzono u niej badanie ginekologiczne już po porodzie. Kobieta wyznała, że uczestniczyły w nim osoby postronne. - Zero parawanu. A lekarka przychodzi z pytaniem: "Pupa nadal czerwona?" - opisywała.

Co więcej kobieta usłyszała od położnej co najmniej niestosowny żart: "O, w poród się bawimy? Moje pieski tak robią, gdy się chcą ze mną bawić".

Kobieta złożyła skargę. Sprawą, już po publikacji materiału przez TOK FM, zainteresował się Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec. Uznał on, że personel naruszył prawa pacjentki. - Podczas hospitalizacji w szpitalu pacjentka nie uzyskała od personelu medycznego przystępnej i zrozumiałej informacji o stanie swojego zdrowia. Przede wszystkim nie była na bieżąco informowana o postępach porodu oraz zastosowanych wobec niej procedurach medycznych - powiedział w rozmowie z TOK FM Bartłomiej Chmielowiec.

Po przeanalizowaniu sprawy stwierdzono, że naruszono prawo pacjentki do intymności, godności, informacji oraz świadczeń zdrowotnych.

Czy rodzące będą traktowane inaczej?

Po interwencji rzecznika szpital ma 30 dni na wprowadzenie nowych zaleceń. - Wniosłem o [...] wdrożenie działań naprawczych, które pozwolą na zmniejszenie prawdopodobieństwa wystąpienia podobnej sytuacji w przyszłości - wymienił Chmielowiec. Placówka ma również przeszkolić pracowników z zakresu prawa pacjenta do świadczeń zdrowotnych, informacji, godności i intymności, a także pisemnie przeprosić pacjentkę za nieprawidłowości oraz przesłać kopię przeprosin do wiadomości RPP.

Monika Trykowska-Chwila, dziennikarka TOK FM, która nagłośniła historię kobiety, zwróciła się prośbą o komentarz do zaleceń Rzecznika Praw Pacjenta. Rzeczniczka szpitala Anna Górska przekazała redakcji, że odpowiedzi zostaną udzielone po przygotowaniu pisma do Rzecznika Praw Pacjenta. Placówka ma na to 30 dni, termin mija 15 maja.

Warto dodać, że już po złożeniu skargi na sposób przeprowadzenia badania ginekologicznego, szpital poinformował kobietę, że od teraz pacjentki będą informowane o tym, że mogą mieć wykonane takie badanie na osobności. - Po Pani zgłoszeniu zwróciliśmy uwagę na to, by lekarze informowali pacjentki, że mogą być zbadane w pokoju badań. Oprócz tego w każdej sali Odcinka Położniczego umieścimy o tym informację - czytamy w piśmie podpisanym przez Lecha Kucharskiego, p.o. dyrektora szpitala. Choć dyrektor wyznał, że jest przykro z powodu tego, co się stało, to pacjentka nie otrzymała przeprosin.

Kobieta w rozmowie z dziennikarką dodała, że cieszy się, że zdecydowała się napisać skargę. - Ale nie cieszę się na odpowiedź szpitala, bo już poprzednia argumentacja szła w kierunku udowodnienia mi, że poród to skrajne emocje i że problem tak naprawdę jest w mojej głowie. Teraz mam jednak niezależne potwierdzenie, że coś rzeczywiście było nie tak - stwierdziła.

- Jeśli miałabym coś poradzić kolejnym pacjentkom, poradziłabym, żeby były głośne. Żeby dopominały się o to, co powinny otrzymać i żeby nie czuły się winne, że chcą pomocy, tylko żeby krzyczały o tę pomoc. I zaleca nie bać się skarżyć. Mail ze skargą to nic strasznego. Takimi doświadczeniami trzeba się dzielić, żeby coś się zmieniło - podsumowała.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Monika Trykowska-Chwila/Katarzyna Oleksik

Źródło: TOK FM

Źródło zdjęcia głównego: Westend61/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Julia Wieniawa podbija Cannes
Materiał promocyjny

Julia Wieniawa podbija Cannes