Z powodu COVID-19 lekarze dokonali u nich przeszczepu płuc: "To był jedyny ratunek"

Drugie życie pana Grzegorza
Dla coraz większej liczby osób zakażenie koronawirusem kończy się nieodwracalnym uszkodzeniem płuc i to w takim stopniu, że jedynym ratunkiem może być ich przeszczep. Trzeci z nich odbył się w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku. O szczegółach tego zabiegu opowiedział kardiochirurg i transplantolog, dr Maciej Urlik, a o swoim samopoczuciu po operacji pacjentka, Anna Sapa. Sprawdziliśmy również, co słychać u pana Grzegorza, który także miał przeszczepione płuca z powodu COVID-19.

Choroba pani Anny

Anna Sapa ma 50 lat i na co dzień pracuje w administracji w szpitalu. Jest niesamowicie silną osobą i bardzo pozytywnie nastawioną do życia. To, że jest zarażona koronawirusem poczuła 28 października.

- Zrobiłam test - wyszedł dodatni. Byłam skierowana na izolację domową, jednak mój stan się pogarszał i zgłosiłam się do szpitala. No i tam się okazało, że z dnia na dzień mój stan był coraz gorszy. Doszło do tego, że moje płuca były całkowicie niezdolne do funkcjonowania. Lekarz poinformował mnie, że jedynym ratunkiem jest przeszczep płuc . Oczywiście zgodziłam się na to i lekarze ze szpitala w Staszowie rozpoczęli procedurę kwalifikacji (...) zmierzającą do przeszczepu - opowiadała w Dzień Dobry TVN Anna Sapa.

Następnie pacjentka została uśpiona, przez co nie pamięta transportu do Gdańska. Operacja odbyła się 26 listopada. Dawca znalazł się bardzo szybko – to było po prostu szczęście. Przebywała w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku do 12 stycznia. Szybko postawiono ją na nogi, ale długo dochodziła do siebie, przez długotrwały bezruch. Teraz czuje się już dobrze.

- Czuję się, jakbym była przed chorobą, przed COVID-19 . No może nie całkowicie, bo jednak rany pooperacyjne jeszcze bolą - mimo że już jest półtora miesiąca po zabiegu - ale oddycha mi się bardzo dobrze, także różnicy nie widzę w oddychaniu w obecnym momencie - wyznała pacjentka.

Kwalifikacja na przeszczep płuc

Zapotrzebowanie na przeszczepy jest aktualnie większe i wynika przede wszystkim ze zgłoszeń dodatkowych chorych z ciężkim przebiegiem COVID-19. Niestety liczba dawców wszystkich narządów zdecydowanie się zmniejszyła.

- Pacjent kwalifikowany do przeszczepienia to taki, u którego wszystkie inne możliwe środki terapeutyczne już nie wystarczają. Jest to bardzo obciążająca procedura, więc proponowana jest dla pacjentów, dla których tak naprawdę nie ma innego wyjścia - mówił w naszym programie dr Maciej Urlik.

Zgłoszeń na przeszczepy przybywa z tygodnia na tydzień, jednak niestety bardzo wielu chorych umiera nie doczekawszy zabiegu.

- Niestety liczba dawców rzeczywistych w zeszłym roku spadła o 20 proc., więc my tych przeszczepień wykonujemy mniej - nawet u tych pacjentów, którzy byli kwalifikowani do tego zabiegu z innych powodów, niż COVID-19 - tłumaczył specjalista.

Zdaniem lekarza, za kilka miesięcy, bądź kilka lat, kandydatami do przeszczepów będą z dużym prawdopodobieństwem chorzy, którzy obecnie ciężko przeszli COVID-19 i mają znacznie oraz nieodwracalnie zniszczone płuca, ale jeszcze funkcjonują.

Zmiany w organizmie po przejściu koronawirusa

Koronawirus, aby móc funkcjonować, musi wniknąć do komórki nabłonka dróg oddechowych lub pęcherzyka płucnego. Organizm natomiast, próbując go zwalczyć, angażuje wiele mechanizmów obronnych, które niszcząc wirusa, uszkadzają również komórki.

- Zmiany w płucach dzielą się na dwie takie grupy, jeżeli chodzi o te, które wywołuje właśnie koronawirus. Po pierwsze, są to zmiany śródmiąższowe w płucach. Przede wszystkim jest to proces włóknienia, czyli zastępowania takiej zdrowej, miękkiej, delikatnej tkanki przez taką twardą, zbitą, która nie spełnia swojej funkcji . Natomiast druga grupa (...) to komponenta zatorowa, czyli naczynia w płucach również wypełniają się skrzepami, krew nie może płynąć , nie może się - że tak powiem - natlenować i jeszcze dodatkowo prowadzi do niewydolności układu krążenia - wyjaśniał w naszym programie dr Maciej Urlik.

Choć sam przeszczep płuc nieznacznie różni się u osób po przebyciu koronawirusa niż u pacjentów zakwalifikowanych do tego zabiegu z innych powodów, to widać różnice w procesie powracania do pełnej sprawności.

- Pewną zagadką jest - i trudnościami - prowadzenie i leczenie tego pacjenta po przeszczepieniu , bo przypomnę - najczęściej pacjent, który trafia do przeszczepienia płuc, już koło 6 tygodni jest pacjentem (...) zaintubowanym, leżącym w łóżku, nieruszającym się, nierehabilitującym się, nie spożywającym doustnie pokarmów. Więc musimy od nowa obudzić układ pokarmowy, musimy od nowa pacjenta stymulować do tego, żeby chodził i wyrehabilitować u niego mięśnie - mówił specjalista.

Drugie życie pana Grzegorza. Koronawirus tak bardzo zniszczył mu płuca, że potrzebny był mu ich przeszczep. Zobacz wideo:

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl

Autor: Sabina Zięba

Reporter: Marta Buchla

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana