Czy w Polsce łatwo jest adoptować dziecko?
W Polsce ponad 70 tysięcy dzieci mieszka w domach dziecka lub rodzinach zastępczych bez szans na znalezienie prawdziwego domu. Powodów jest wiele: problemy zdrowotne, wiek lub nieuregulowane prawa rodzicielskie. Marta Wroniszewska proces adopcyjny poznała od podszewki, kiedy wraz z mężem starała się o dziecko. Po zgłębieniu tematu, przejściu przez wszystkie procedury i przeczytaniu mnóstwa relacji uznała, że warto tę opowieść zebrać w całość.
Bo adopcja to dopiero początek trudnej drogi,
- Adopcja jest tylko jedną z form pieczy zastępczej - wyjaśnia Marta Wroniszewska. - Dzieci mogą trafiać do rodzin zastępczych, do rodzinnych domów dziecka, część z nich trafia do domów dziecka.
Alternatywą jest instytucja rodziny zaprzyjaźnionej - w tym wypadku dziecko nie mieszka z opiekunami, ale uczestniczy w ich życiu i widzi, jak wygląda prawidłowo funkcjonująca rodzina. Marta Wroniszewska jest zdania, że sam proces adopcyjny nie jest trudny, ale nie wymaga olbrzymiej determinacji.
- To jest po prostu męczące - przyznaje. Średni czas oczekiwania na możliwość adopcji dziecka to 7-10 lat. Jak zdradziła autorka książki, pierwszeństwo mają rodziny bezdzietne.
Rodzina w zastępstwie
Zadanie stworzenia rodziny zastępczej wzięła na swoje barki Anna Schmidt, jedna z bohaterek książki, która zaopiekowała się trzema dziewczynkami. Jak przyznała, niewiele osób rozumiało wówczas jej decyzję.
- Ania, jesteś młoda, robisz karierę, po co sobie taki problem bierzesz - mówi Anna Schmitt, wspominając reakcję jej otoczenia. - Coś takiego usłyszałam. Ania jest problemem, nie cudem. Dla mnie to był mind f*ck.
Na ten krok zdecydowała się 10 lat temu, kiedy podczas pracy w świetlicy zauważyła, że 8-letnia wówczas Ania zachowuje się w dziwny sposób. Dziewczynka zwierzyła się, że babcia, pod której opieką przebywała, ma problem alkoholowy i zaniedbuje dziecko. Wówczas Anna Schmidt dowiedziała się o istnieniu instytucji zabezpieczenia dziecka, dzięki której nie musi ono trafiać do domu dziecka bądź pogotowia opiekuńczego. Wkrótce do Ani dołączyła Weronika, którą matka wyrzuciła z domu.
- Bałam się, że mnie pozna i znów będzie to samo, że pozna Weronikę, która jest zła, agresywna, nie umie zrobić wielu rzeczy - opowiada Weronika. - Bałam się, że będzie tak samo jak z moją mamą, że też mnie wyrzuci.
Anna Schmidt zaznacza, że opieka nad dziewczynkami to nie było łatwe zadanie. Wszystkie są jednak przekonane, że było warto. Dziś prowadzi fundację, zespół muzyczny i obserwuje, jak jej podopieczne wchodzą w dorosłe życie.
- Nie byłabym tu, gdzie jestem teraz - podsumowuje Weronika.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.
Zobacz wideo: Dostały szansę na lepsze życie
Zobacz też:
Smutna historia syna Krzysztofa Krawczyka. Zmaga się z chorobą i żyje na granicy bezdomności
Mija 40 lat od zamachu na Jana Pawła II. Historia Aliego Ağcy to opowieść o wybaczaniu
Żywica epoksydowa. Co musisz wiedzieć o gorącym trendzie w modzie i wnętrzarstwie?
Autor: Adam Barabasz
Reporter: Arkadiusz Gdula