Ula Chincz w wersji saute. "Dzisiaj mijają trzy miesiące od mojej ostatniej wizyty u fryzjera"

Ula Chincz
Kamil Piklikiewicz/East News
Pandemia zdecydowanie wpłynęła na nasze życie. Zmienił się nie tylko tryb pracy i nauki, ale także sposób funkcjonowania. Wyluzowaliśmy! Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto choć raz nie przesiedział całego dnia w dresie, bez makijażu czy w artystycznym nieładzie na włosach. Luz i domowy klimat poczuła także Ula Chincz. Prezenterka pochwaliła się w sieci zdjęciem w wersji saute oraz zdradziła, że ostatni raz u fryzjera gościła trzy miesiące temu. Mimo wszystko musimy przyznać, że wygląda obłędnie.

Ula Chincz w wersji saute

Kto powiedział, że żeby wyglądać i czuć się dobrze trzeba przynajmniej raz w miesiącu chodzić do fryzjera, a tuż o poranku wykonywać pełen makijaż? Ula Chincz szybko zrozumiała, że naturalność to coś, co w dzisiejszych czasach jest w cenie. Prezenterka nie pierwszy raz pokazała się w mediach społecznościowych w wersji saute. Nawet przed Wigilią dziennikarka opublikowała w sieci zdjęcie bez makijażu, a czas, który mogła spędzić przed lustrem, wykorzystała na rodzinne zabawy.

- Musiałam być w tym roku baaaaaardzo grzeczna, bo Mikołaj sprawił mi dużą niespodziankę. Ale i tak najlepiej bawił się Robert, który bardziej niż z prezentów cieszył się z tego, jakie miny robiła dla zabawy babcia! I to jest właśnie esencja rodzinnych, świątecznych spotkań! – napisała Ula pod zdjęciem.

To, co zwróciło uwagę fanów to nieco inna fryzura. Czyżby Ula zdecydowała się przed Bożym Narodzeniem na małą metamorfozę? Wszelkie wątpliwości dziennikarka rozwiała trzy dni później.

Ula Chincz – domowa metamorfoza w kilka minut

Wszystko wskazuje na to, że Ula Chincz to specjalistka nie tylko od domowego porządku, ale także szybkich metamorfoz. Dziennikarka niedawno pochwaliła się w mediach społecznościowych nowym wizerunkiem. Jak przyznała, od trzech miesięcy nie była u fryzjera. Ale to żaden dla niej problem. Ula świetnie poradziła sobie, wykorzystując sprawdzony patent. Dzięki specjalnej technice suszenia włosów dziennikarka nadała swojej fryzurze niesamowitej objętości. Na koniec tylko przerzuciła pasma na drugą stonę i voila! Włosy wyglądają jak prosto po wizycie u fryzjera.

Dzisiaj mijają trzy miesiące od mojej ostatniej wizyty u fryzjera. Ale dobre strzyżenie plus suszenie głową w dół "robi robotę". A fajna objętość bierze się stąd, że od czasu do czasu przekładam włosy z jednej strony na drugą i od razu wyglądają jak nowe

Zdumieni fani pozostawili pod postem mnóstwo komentarzy, w których prawili Uli wiele komplementów. Internauci jednogłośnie przyznali, że zazdroszczą dziennikarce dobrych genów.

- Chciałabym tak dobrze wyglądać bez makijażu, jak Pani – napisała jedna z obserwatorek.

Ula nie kazała długo czekać na odpowiedź. Dziennikarka w żartobliwy sposób podziękowała fance za opinię.

- Bardzo dziękuję. Może sekret jest w niewysypianiu się od 5 miesięcy - wyjaśniła.

W dalszych konwersacjach z fanami Ula zdradziła, że być może od nowego roku zacznie zapuszczać włosy. Dziennikarka przyznała także, że podziwia wszystkie kobiety, które wiedzą, w czym wyglądają najlepiej i od wielu lat konsekrowanie trzymają się spójnego wizerunku.

- Ja bym chciała spróbować wszystkiego, tyle że nie wszystko jest dla mnie dobre – dodała Ula

Ula Chincz nawet w ciąży nie zwolniła tempa:

Zobacz także:

Anna Czartoryska-Niemczycka od roku nie kupuje dla siebie nowych ubrań. "Przemysł modowy zanieczyszcza powietrze, rzeki"

Ksiądz skazany na 10 lat więzienia za seksualne wykorzystywanie dzieci. Najmłodsza ofiara miała 9 lat

Świeckie misjonarki niosą pomoc w Republice Środkowoafrykańskiej. "Kładę się z myślą, że dałam radę"

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości