Płyta, która po części powstała w kamperze. Utalentowana Julia Pietrucha o nowym albumie

Julia Pietrucha to kobieta orkiestra. Sama pisze teksty, tworzy muzykę i wydaje płyty. W naszym studiu opowiedziała o najnowszym albumie, a historia jego powstania jest naprawdę niezwykła.

Julia Pietrucha w 2016 roku samodzielnie wydała debiutancki album "Parsley". Melomani pokochali ją za utwory grane na ukulele. Dwa lata później opracowała kolejny krążek "Postcards From The Seaside". Teraz przyszedł czas na trzecią płytę.

Julia Piertucha powraca z nowym albumem

Niezwykła artystka w naszym studiu opowiedziała o kulisach powstawania krążka.

Moja płyta jest pewnym zwieńczeniem przygody, którą rozpoczęliśmy jesienią zeszłego roku. Ruszyliśmy w trasę, w której przearanżowaliśmy znane już moje utwory. W folkowych blockrasowych muzycznych aranżacjach. I to jest właściwie podsumowanie tych koncertów i okresów tego wspólnego podróżowanie z zespołem

- wyjaśniła artystka.

Podróż kamperem

Na tym nie koniec. Julia przygotowała fanom również niespodziankę. Z racji niemożności podróżowania przez pandemię koronawirusa, zespół inspiracji szukał na polskim podwórku.

Z zespołem zapakowaliśmy instrumenty i wsiedliśmy do kampera . Pojechaliśmy na parę dni aranżowania muzyki. Właściwie tak, jak kiedyś się robiło

- oświadczyła wokalistka.

I tak część płyty powstała w samochodzie. Z niezwykłego czasu - wspólnie spędzonego - powstały trzy utwory.

Nie tylko płyta jest owocem ich podróży, ale też dzienniki, które udokumentowały ich muzyczną przygodę. Dodatkowo w zespole zawiązały się przyjaźnie.

Bardzo dobrze się dobraliśmy, ale wcześniej nie mieliśmy możliwości pooddychania sobą, poprzebywania. Podczas tych 4 dni okazało się, że pomimo tego, że zewnętrznie każdy z nas prowadzi kompletnie inne życie, to jesteśmy niezwykle podobni do siebie . Nagle zaczęliśmy się czuć po prostu jak przyjaciele, jak bliscy sobie ludzie. I w tej energii, muzyce, płycie, singlu, który wczoraj miał swoją premierę i w teledysku czuć chyba tę bliskość niezwykłą

- wyjaśniła piosenkarka.

Podróże Julii

Julia przed pandemią dużo podróżowała do odległych krajów, gdzie często czerpała inspirację do nowych utwór. A tu Polska i kamper.

Czasami nie trzeba jechać gdzieś daleko, by odkryć bliskie miejsce

- przyznała.

W zeszłym roku wokalistka była przeciążona ilością koncertów, myślała, że na jakiś czas odpocznie od muzyki. Wyjazd z zespołem zmienił jej tok myślenia.

Nagle okazało się, że w nieco innej sytuacji życiowej można odnaleźć na nowo miłość do muzyki. (…) Chciałam wydać tę płytę już wiele lat temu i dobrze, że tego nie zrobiłam, bo 4 lata temu dojrzałam w wewnętrznym poczuciu, że mogę to zrobić sama. Że mam na to siłę, energię, to wymaga bardzo dużo skupienia, motywacji. To spowodowało, że ja tę przestrzeń kreuję, tak jak chcę. Dobieram wspaniałych twórców, artystów do współpracy

- oznajmiła.

Ludzie pokochali muzykę Juli, a jej najwierniejszą fanką – jest córka. Wokalistka zażartowała, że nie przepada tylko, gdy gra na ukulele.

Łapie za gryf i koniec. Już

- zaśmiała się Julia.

Zobacz też:

Biskup Piotr Jarecki o duchownych: "Jesteśmy ludźmi z krwi i kości"

Mają 14 synów, teraz doczekali się córki. "Jest najwspanialszym prezentem, jaki mogliśmy sobie wyobrazić"

Kylie Minogue o kulisach powstawania nowej płyty. "Sama rozkładałam sprzęt w swoim domu. To było dosyć komiczne"

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Dominika Czerniszewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości