Dziecko doprowadziło matkę do ostateczności. "Wyrzuciłam go z domu"

Nastolatek krzyczacy na matkę
Kartki z pamiętnika matki. Wyrzuciłam go z domu
Źródło: yacobchuk/Getty Images
"Kartki z pamiętnika matki" to cykl który powstał dla mam i ojców, którzy wirują w tornadach swoich dramatów, dla nas - mam i ojców którzy krzyczą bezgłośnie. Chociaż wiem, że nie jestem sama, że takich rodziców jak ja są setki, mam świadomość, że bardzo trudno podzielić się swoim problemem i wstydem jaki mu towarzyszy. Dlatego kiedy otrzymałam mail zatytułowany "Matka narkomana", zanim w ogóle go przeczytałam, wzięłam głęboki oddech.

Nasze historie

Wiedziałam, że w tej historii znajdę fragment własnej. Nie myliłam się. Nie potrafiłam powstrzymać napływających do oczu łez, przy każdym kolejnym czytanym zdaniu. Poczułam się tak jakby Agnieszka, autorka listu, otworzyła mi szeroko drzwi i zaprosiła do swojego domu. Choć nasze opowieści są podobne, różnią się, jak ona sama powiedziała, milionami detali. Sytuacją w domu, przeżywanymi emocjami, wsparciem bliskich lub jego brakiem. Jesteśmy inne, ale obie nosimy nasz bagaż, wypchany po brzegi bólem, lękiem, niepewnością, złością i bezsilnością.

List

Tuż po lekturze napisałam do Agnieszki i poprosiłam o możliwość podzielenia się jej historią na łamach cyklu. Dlaczego? Wiem, że tworząc społeczność, mamy dużo większe szanse na to by pomóc sobie wzajemnie. Każda kolejna matka, czy ojciec, którzy chcą mówić o problemie, jakim jest uzależnienie od narkotyków wśród młodzieży, przyczynią się do tego, że coraz więcej osób zrozumie i nauczy się pomagać. Jeśli inni rodzice usłyszą nasz wspólny głos, może zastanowią się zanim wydadzą wyrok, zanim dokonają oceny, może zauważą, że w ich domach jest dziecko, które potrzebuje więcej uwagi, zrozumienia, miłości, albo wyraźnych granic? Może dzięki temu uratujemy nasze i ich dzieci?

Dzień dobry, mam na imię Agnieszka i jestem matką narkomana. Syn ma 19 lat, jest uzależniony m.in. od marihuany. W dorosłe życie wszedł z wyrokiem za posiadanie i handel narkotykami. Wszystko zaczęło się gdy miał 14 lat. Wtedy na świat przyszedł jego niepełnosprawny brat. Nasz świat się zmienił. Nie bardzo miałam dla niego czas, wydawało mi się, że jest "duży i zrozumie", teraz wiem, że tak to nie działa... Znalazł sobie "rodzinę", która czas dla niego miała zawsze. Koledzy stali się najważniejsi i tak jest niestety do dziś. Dwa lata temu uciekł z domu. Wybrał moment, gdy z młodszym synem byłam na turnusie rehabilitacyjnym... Nie było go dwa miesiące. Kiedy skończył 17 lat został aresztowany po próbie napaści na mnie, znaleźli przy nim sporą ilość narkotyków. Trafił do aresztu. Wybuchła pandemia, został zwolniony do domu, czekał na wyrok. W lipcu 2020 został skazany na rok w zawieszeniu na dwa lata, obowiązek terapii i nauki w szkole. Niestety nie wyciągnął żadnych wniosków z tej lekcji. W marcu zeszłego roku wyrzuciłam go z domu. Nie dawałam już rady. Mój mąż (jego ojczym) bardzo mnie wspierał i razem walczyliśmy o to, by zgodził się na leczenie zamknięte. Stąd też ten drastyczny krok - wyrzuciliśmy go z domuby sięgnął dna. Niestety nie powiodło się, przygarnęli go dziadkowie, bo przecież tak się nie robi... Co ze mnie za rodzic, że wyrzucam własne dziecko? Bardzo szybko przekonali się z kim mają do czynienia, niestety nie chcieli tego pokazać i udawali że wszystko jest dobrze, że mu pomogli i on wychodzi na prostą... Do momentu, gdy naćpani koledzy wpadli do nich do domu z młotkami i zaczęli ich straszyć że ich zabiją, ponieważ mój syn, którego bardzo wtedy pobili, jest im winny pieniądze. To był moment gdy on wydawałoby się zrozumiał. Załatwił sobie pracę za granicą. (...) Niestety pół roku później wrócił do Polski , do znajomych i używek... Serce pęka, matka w głębi zawsze wierzy w swoje dziecko... Pozdrawiam serdecznie Agnieszka."

W tym liście jest żal, złość, jest poczucie winy i wdzięczność, jest też wciąż tląca się nadzieja. Znam każdą z tych emocji, dlatego "przytuliłam" Agnieszkę i obiecałam sobie, że zgromadzę matki i ojców, których życiem rządzi nałóg ich dziecka, że znajdziemy razem sposób na zło. Przecież dobro zawsze zwycięża, szczególnie kiedy stanie się całą armią.

Mam na imię Patrycja, jestem częścią internetowej redakcji Dzień Dobry TVN. Mój syn jest uzależniony od marihuany, ma za sobą kilka prób samobójczych. Cykl "Kartki z pamiętnika" powstał dla was i dla mnie. Przeczytacie tu historię moją i mojego syna. Historię kobiety i matki wyjątkowego nastolatka. Chcę, aby była to nasza wspólna droga do domu pełnego miłości i spokoju. Ufam, że tę drogę znajdziemy razem, dzięki doświadczeniom, rozmowom i spotkaniom ze specjalistami, lekarzami i terapeutami, które codziennie będę opisywała na kartkach tego pamiętnika, z ciepłą myślą o was.

Jeśli jesteś w podobnej sytuacji i chcesz o tym porozmawiać, opowiedzieć nam swoją historię - napisz do mnie na adres redakcji: ddtvnonline@tvn.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Patrycja Sibilska

Źródło zdjęcia głównego: yacobchuk/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana