Dieta Sary Boruc-Mannei. Celebrytka pozwala sobie na fast food, ale nie je po godzinie 17

Sara Boruc
Tomasz Urbanek/ East News
Sara Boruc-Mannei, żona Artura Boruca, zdradziła tajniki swojej idealnej sylwetki. Zapytana przez fanów o to, jak często ćwiczy i ile posiłków dziennie spożywa, odpowiedziała, że ostatni posiłek je najpóźniej o godzinie 17. Fani w sieci zaczęli zastanawiać się, czy to na pewno rozsądna metoda.

Sara Boruc-Mannei o swojej diecie

Sara Boruc, od kiedy pojawiła się na salonach, uchodzi za ikonę. Zarówno w kwestiach stylu, jak i urody. Podczas kwaratanny Sara wykorzystała znany na Instagramie format – włączyła możliwość zadawania pytań przez użytkowników. Jedno z nich dotyczyło jej jedzeniowych nawyków. Sara wyjaśniła, że swoją szczupłą sylwetkę zawdzięcza spożywaniu dwóch głównych posiłków dziennie – śniadania i obiadu. Przy czym, na to drugie decyduje się nie później niż o godzinie 17. Co jednak istotne Sara dodała, że w ciągu dnia nie liczy kalorii i je wszystko to, na co ma ochotę. Zaskoczone fanki pytały, czy w związku z tym celebrytka nie odczuwa głodu.

O to w tej diecie chodzi, żebyście zjedli to, na co macie ochotę do godziny 17, a później już nic. Ja ratuję się gumą do żucia i zieloną herbatą

- wyjaśniła Sara. Przyznała także, że z metody tej korzystał także jej mąż, Artur Boruc.

W kwestii ćwiczeń, Sara przyznała, że ćwiczy co drugi dzień, zazwyczaj rano. Zdementowała również przypuszczenia, jakoby zachęcała kogokolwiek do głodzenia się. Wyjaśniła jednak, że w jej przypadku dwa główne posiłki w zupełności wystarczą. To nie dotyczy jednak tzw. „cheat days”, kiedy Sara pozwala sobie na drobne ustępstwa, jak pizza czy fast food. Zupełnie inaczej celebrytka odżywiała się również będąc w ciąży. Jadła bardzo zdrowo i regularnie – co 3 godziny.

Sara Boruc- Mannei – kariera

Sara Boruc-Mannei, prywatnie jest żoną piłkarza Artura Boruca. Posiada własną markę biżuteryjną, znana jest jednak również jako blogerka modowa, a także prowadząca programu „Shopping Queen”. Sara próbowała swoich sił także w branży muzycznej. Rok temu wydała przebój „Łapię tlen”. Przyjęła pseudonim artystyczny MANNEI.

Zobacz także:

Przejmujące wyznanie córki Piotra Cyrwusa: "Jest to choroba dożywotnia i śmiertelna". Anna Maria Stachoń walczy z nałogami

Janusz Józefowicz i Natasza Urbańska o teatrze w czasach pandemii. "Potrzebny jest ludziom zastrzyk pozytywnej energii"

Sam Smith o trudach kariery. „Żyję pod dużą presją, wciąż nie lubię swojego ciała, wciąż miewam problemy z psychiką”

Autor: Anna Mierzejewska

podziel się:

Pozostałe wiadomości