
Siedmioletni geniusz, Franek Rakowicz, zrobił test wiedzy prowadzącym Dzień Dobry TVN. Zobacz jak sobie poradzili z pytaniami genialnego dziecka.
Franciszek Rakowicz układał skomplikowane piramidy z klocków, mając zaledwie pół roku, a w wieku dwóch lat nauczył się czytać. Jaka jest recepta na wychowanie małego geniusza?
Historia małego geniusza
Franciszek to wrażliwe i grzeczne dziecko. Tak naprawdę nie różni się niczym od swoich rówieśników. Uwielbia się bawić, chodzić na plac zabaw. Jednak ma niezwykle wysoki poziom inteligencji. W wieku 2,5 lat Franek znał już liczby ujemne i wykonywał proste działania, robił eksperymenty chemiczne i uczył się angielskiego. W wieku czterech lat chłopiec zainteresował się medycyną, wspierał dzieci z Afryki i został koordynatorem akcji charytatywnej. Obecnie Franek ma na swoim koncie własne opowiadania oraz opracowania komiksów i książek z zagadkami.
Troszkę powyżej dwóch lat zaczęłam przedstawiać mu eksperymenty chemiczne. Nie zliczę ilości mydeł, które zużył, bo on robił eksperymenty, zatykał wszystko, ale to były bezpieczne eksperymenty.
- wspomina mama Franka.
Z czego wynika szybszy
rozwój dziecka?
Jak przyznała mama Franka, każdy człowiek ma takie predyspozycje przy dogodnych warunkach. Jeżeli rodzice nie hamują rozwoju dziecka, udostępniają rzeczy, które interesują dziecko, odpowiadają na pytania i przedstawiają świat w ciekawy sposób, dziecko zaraża się pasją i ciekawością. Przy tym ważne jest także dbanie o rozwój interpersonalny. Dziecko musi mieć czas na zabawę oraz spędzanie czasu z rówieśnikami.
Musimy pamiętać o tym, żeby w pogoni za intelektem nie zatracić tej sfery emocjonalnej dziecka, która jest niezmiernie ważna. Tutaj zwracamy szczególną uwagę u Franciszka, ponieważ on jest niezmiernie wrażliwy i delikatny.
– przyznała Renata Paczkowska, nauczycielka Franka.
Zobacz też:






Po raz kolejny jako dorosły pokazujesz ile ignorancji dla dzieci ma dorosły. Nie słuchałem wypowiedzi Franka prawda? Proxima Centauri wyraźnie mówił że ma na myśli egzoplanety. A może Ty nie wiesz ze jest A- gwiazda i B - planeta. Poczytaj...
TATA
Co do innych wspomnę tylko że "taty" dziecko nigdy nie widziało. Nigdy przez 7 lat nie znalazł czasu by poznać dziecko, nigdy nie zadzwonił, nie przyjechał, nie wysłał paczki...
Nie każdy chłopiec ma tatę co go zabierze, nauczy wbijać gwoździe (sama uczyłam) czy nieszczęsną piłka. Niestety nie potrafię wszystkiego. Czas mam ograniczony bo tata też nie loży na dziecko. To nie tylko wiąże się z ograniczeniami finansowymi ale też ktoś musi dziecko reprezentować w sprawach alimentacyjnych i karnych za ich brak. Już 8 lat w sądach i końca nie widać bo nadal nie łoży. Nie da się samemu zrobić absolutnie wszystkiego...
Zrobiłam tak wiele, więcej niż niejedni 2 rodzice a tu takie komentarze. Można wszystko gdyby facet był normalnym, dbającym ojcem. Niestety nam się tu nie udało... A dziadkowie z ojca strony też "babcia" nigdy nie poznała, odmówiła spotkania, "dziadek" wyraził zgode i się poznali 0,5 roku temu gdy go mu przyprowadzilam ale to był jednorazowy trwający do 10 min kontakt.
A Ci prawdziwi dziadkowie pracują. No to nie te czasy gdzie siedziały kobiety w domu i zajmowały się wnuka i. Nie te czasy...
Także proszę się czasem zastanowić bo wstyd mi za takich ludzi. Mogliście dbać tak samo i mieliście lepsze warunki.
Tak więc gratuluję każdemu kto trafił i ma szczęście wychowywać dziecko z jego rodzicem i gdy ta 2 połowa jest odpowiedzialna za swoje dziecko.
Myślę że trzeba by w tym wieku zająć się również rozwojem fizycznym, odżywianiem, może zapisać dziecko do logopedy, póki jest możliwość zlikwidowania wady wymowy. Przede wszystkim zaś uświadomić dziecku, że wszystkie talenty Bóg dał nie dla własnej chwały ale na pożytek ludziom i w tym kierunku rozwijać. Może z tego być coś wyjątkowego, przypomnijmy sobie choćby historię młodego Pascalaa, którego odkrycia służą nam do dziś.
Wrażliwy, widać, że poświęca mu mama dużo uwagi. Takie dzieci są uzdolnione i inteligentne.
Wiem coś o tym z własnego doświadczenia.
do rozwoju, akceptację, to będzie dobrze. Ważne by po drodze nie uświadamiali ich "pomocni" ludzie, jaka to tragedia że mają ZA, SA, lub że są dziwni. Ich największą tragedią są oceniający ich zakompleksieni ludzie z dużo większymi problemami.
Nie zgadzam się, i jak dla mnie, jest to obraża dla innych rodziców, że "każde dziecko może być geniuszem, wystarczy nad nim siedzieć".
Zawsze jest coś za coś, jeśli w grę wchodzą tak duże zdolności.
Jak Franek wyszeptal "mamo! To nie prawda", poczułam, jakby ktoś wylal na mnie kubeł zimnej wody. Frankowi brakuje przyjaciół. Rozumiem dumę z osiągnięć dziecka ( sama mam dziecko z wysokim IQ, specyficznymi zainteresowaniami i nie jest to ani troche moja zasługa, ani nie przekłada się to na ilość mojego czasu spędzanego z nim na zdobywanie wiedzy), jednak udaje, że dziecko nie ma problemów w sferze emocjonalnej. Same ochy i achy "Franek jest grzeczny, starszaki są w szoku jeśli chodzi o jego wiedzę, Franek doskonale wie, potrafi się dostosować o czym z kim rozmawiać". Otóż, Franek tego nie wie, i zwraca uwagę na to nauczyciel. Oczywiście, ubiera to w jak najbardziej przyjazne słowa.
Ktoś powie, że zazdroszczę. Nie. Ja po po prostu zdaje sobie sprawę z tego, co może wyniknac, jeśli w porę temu dziecku się nie pomoże na gruncie społecznym. Dziś, owszem, liczy się wiedza, ale bez wysokich kompetencji interpersonalnych będzie ciężko.
Zatem, Drogą Mamo, posłuchaj dziecka i skup się na tym co mówi. On NIE Wie co może robić z dziećmi, jak się zachować i jak się z nimi bawić. Rozumiem twoja dumę, jednak posłuchaj ludzi
wokół Ciebie, bo głowę daje, oni widza i mówią Ci, że coś jest nie tak