Katastrofa pod Szczekocinami. Ocalały: "Wyciągnęli mnie spod pociągu, leżałem na torach, a na mnie wagon"

Największe Polskie Katastrofy: katastrofa pod Szczekocinami
Tą sprawą żyła cała Polska. 3 marca 2012 roku o godzinie 20:55 pod Szczekocinami doszło do zderzenia dwóch pociągów. Zginęło 16 osób, a 150 zostało rannych. Gościem w naszym studiu był człowiek, który przeżył tę katastrofę – archeolog Janusz Janowski.

19 października ruszyła seria dokumentalna "Największe polskie katastrofy" na Discovery Channel, w której przedstawiane są najtragiczniejsze wydarzenia w powojennej Polsce, takie jak: pożar w rafinerii w Czechowicach-Dziedzicach, katastrofa lotnicza w Lesie Kabackim, czy zderzenie pociągów pod Szczekocinami. Temat ostatniej z wymienionych katastrof poruszyliśmy także w naszym programie.

2012 rok: katastrofa kolejowa pod Szczekocinami

3 marca 2012 w miejscowości Chałupki, w pobliżu Szczekocin doszło do czołowego zderzania dwóch pociągów pasażerskich - TLK 31101 "Brzechwa" spółki PKP Intercity i interREGIO 13126 "Jan Matejko". Mieszkańcy pobliskich wiosek najpierw usłyszeli przeraźliwy gwizd. W katastrofie zginęło 16 osób, a ponad 100 zostało rannych.

Ciężko jest człowiekowi myśleć o tym, że tak się stało

- powiedział w dokumencie ze łzami w oczach Marek Miśta, który stracił córkę.

Zderzenie pociągów pod Szczekocinami

Czy katastrofy pod Szczekocinami można było uniknąć?

Nic nie zapowiadało, że miało się coś takiego wydarzyć

- przyznała Aneta Dziedzina, pasażerka pociągu "Matejko".

Z materiału dowiadujemy się, że dyżurny był zestresowany wadliwym systemem sterowania ruchu. W ciągu ostatnich 3 miesięcy doszło do 15 usterek na posterunku Starzyny i 5 na posterunku Sprowa.

Pod Szczekocinami montowano nowe rozjazdy, które miały sporo usterek i ten rozjazd również miał te usterki. Były opisywane, niewiele z tym zrobiono

- wyjaśnił Leszek Miętek, prezydent związku zawodowego maszynistów kolejowych.

Ryszard Kępka, biegły sądowy z zakresu bezpieczeństwa kolejowego, w dokumencie podał, jak doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Dyżurna spojrzała na pulpit nastawczy, na podstawie którego prowadzony jest ruch pociągów i zauważyła, że na torze nr 1, odcinki nie zajętości toru, znajduje się pociąg. Zadzwoniła do dyżurnego ruchu posterunku Starzyny, pytając go, po którym torze wysłał pociąg 13126. On był przekonany, że pociąg pojechał torem nr 2, a pojechał torem nr 1. Maszynista w ostatniej chwili, gdy już była bliska odległość między pociągami, zaczął hamowanie. Okazało się bardzo mało skuteczne, ponieważ z prędkości 120 km/h zdążył zmniejszyć prędkość tylko do 89 km/h. I przy takiej prędkości nastąpiło zderzenie pociągów

- opisał inż. Kępka.

W akcji ratowniczej brało udział 520 strażaków i 450 ratowników medycznych. Teren zabezpieczało 269 policjantów i funkcjonariuszy straży ochrony kolei. Wykorzystano 2 śmigłowce pogotowia ratunkowego i pociąg ratunkowy PKP PLK.

To wyglądało, jakbyśmy wzięli puszkę po napoju i zgnietli ją po prostu

- wspominał Rafał Maziejuk, ratownik medyczny.

Ocalały o katastrofie kolejowej

Gościem w naszym studiu był archeolog Janusz Janowski, pasażer jednego z pociągów. Opowiedział nam, co zapamiętał z tamtego feralnego dnia.

Jechałem z Warszawy do Krakowa na urodziny córki. Byłem w pierwszym wagonie tuż za lokomotywą, w trzecim przedziale

- rozpoczął.

Pan Janusz przyznał, że pociąg "jakoś specjalnie nie hamował", zgasło światło i poczuł się, jakby był w pralce – wszystko się kręciło, absolutna ciemność.

Wszystko działo się bardzo szybko. Największym wrażeniem było to, że nie panowałem nad kierunkiem, w którym leciałem. Nie wiedziałem, gdzie jest góra a gdzie dół. Próbowałem się poruszyć, nie byłem w stanie wstać. Byłem przysypany. Trwało do kilkanaście minut, dopóki nie przyszły osoby z wioski. I właściwie to one mnie wyciągnęły. Po raz kolejny chcę im podziękować. Z dużą ofiarnością przyszli z pomocą i pomagali ofiarom. Wyciągnęli mnie spod pociągu, leżałem na torach, a na mnie wagon

- wspominał.

Ocalały miał obrażenie kręgosłupa, mięśni nóg. Po wypadku przez długi czas nie chciał jeździć pociągami. Po 8 latach już to minęło. Mężczyzna korzystał z pomocy psychologa.

Ta trauma pokazała się dużo później po wypadku. Przy przykrych doświadczeniach życiowych ta trauma niespodziewanie wracała

Pan Janusz zajmuje się dokumentacją zabytków. Jak stwierdził, praca zawsze była dla niego najważniejsza. Wszędzie gdzie dawało się zastosować nowe technologie, usiłował je wprowadzać. W 2009 roku był jednym z założycieli skanerów 3D wszechstronnych w Polsce, a od paru lat z żoną prowadzą własną pracownię.

W naszym studiu archeolog pokazał swoje dzieła. Zobacz w naszym materiale wideo:

Dzień Dobry TVN

Nowy program "Największe polskie katastrofy" dostępny jest na antenie Discovery Channel

Zobacz też:

Tarcza antykryzysowa uderzyła w kobiety w ciąży i matki na urlopie macierzyńskim. Adwokat: "To skrajnie niesprawiedliwe"

Duszpasterz serc. Mówił o ludziach i dla ludzi. Wspomnienie o ks. Piotrze Pawlukiewiczu

Ginekolog o wyroku TK. "W żadnym kraju w XXI wieku kobieta nie może być trumną dla bardzo ciężko chorych płodów"

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Dominika Czerniszewska

Reporter: Michał Malinowski

Źródło: Największe Polskie Katastrofy

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana