Bohaterowie dnia codziennego. Dostawcy pizzy - jak wygląda ich praca w czasie pandemii?

Od 1 kwietnia obowiązują kolejne wprowadzone przez rząd zaostrzenia w związku z pandemią koronawirusa. W sklepie może przebywać mniej ludzi, a nieletni mogą wychodzić z domu tylko pod opieką dorosłego. Parki, bulwary i plaże zostały zamknięte. Przedstawiciele wielu zawodów pracują zdalnie. Są jednak osoby, które nie mają takiej możliwości i znajdują się na pierwszej linii walki z wirusem. Z czym muszą się mierzyć dostawcy jedzenia? O tym rozmawialiśmy z Gabriela Jerzak, dostarczycielką pizzy.

Nie mają home office

W związku z pandemią koronawirusa powinniśmy zostać w domu. Wiele osób przeszło na home office. Niestety, nie wszyscy mogą to robić - pracują, by inni mogli funkcjonować w miarę normalnie. Wśród nich są ci, którzy dowożą nam jedzenie. Jak obecnie wygląda ich praca?

Gabriela Jerzak ma 24 lata. Na co dzień studiuje kryminologię i kryminalistykę. Od 4 lat pracuje jako dostawca pizzy.

Jak mówi, od początku pandemii był olbrzymi wzrost zamówień do domu.

Na początku była wielka fala, teraz powoli się to uspokaja, ale jednak widać różnicę zdecydowanie, jest więcej zamówień

To, co się w obecnej sytuacji sprawdza, to dostawa bezkontaktowa - jest ich w tej chwili ponad 80 proc. Zalecana jest płatność on line .

Dzięki temu możemy dostarczyć zamówienie do klienta pod drzwi, zostawić na wycieraczce, zapukać, oddalić się o kilka bezpiecznych metrów i czekać, aż klient wyjdzie i je odbierze

- opowiada Gabriela w Dzień Dobry TVN. Jak dodaje, przy składaniu zamówienia restauracja prosi o płacenie kartą.

Gotówkowa wymiana jest mniej bezpieczna niż kartą zbliżeniowo

- podkreśla nasza rozmówczyni.

Gabriela codziennie dotyka ok. 30 klamek i domofonów. Czy jest zabezpieczona?

Podstawa to rękawiczki, zmieniam je po każdej dostawie. Do tego wszelkiego rodzaju środki dezynfekujące, chusteczki antybakteryjne, cokolwiek, co jest w stanie pomoc bezpieczeństwu mojemu i innych

- zapewnia dostarczycielka.

Mimo pandemii chodzą do pracy

W taj całej sytuacji jest jeden plus – miasto jest puste, więc dostarczyciele nie stoją w korkach.

Jestem dostawcą, więc dla mnie korki są największym mankamentem w trakcie pracy. W tym momencie nie ma korków, jest mnóstwo miejsc parkingowych, ludzie powyjeżdżali, są pustki na ulicach. Mi to pasuje, bo zależy mi, by jak najszybciej dostarczyć pizzę do klienta, żeby była ciepła

- mówi Gabriela Jerzak.

Jak reagują odbiorcy? Jak teraz traktują dostarczycieli?

Niektórzy już przez domofon upominają się, żeby zostawić jedzenie na wycieraczce, żeby tego kontaktu nie było, jak najdalej. Niektórzy, przeważnie stali klienci, z którymi mam relację utworzoną, zapytają, jak to wygląda, jak się czuję, czy czuję się bezpiecznie w tej pracy. Ludzie są podzieleni na pół

- podsumowuje nasza rozmówczyni.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Zobacz też:

Autor: Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana