Śląsk zamienili na Kenię
W Polsce Mariola i Krzysztof Szydlikowie wiedli "zwyczajne" życie. On był geologiem w kopalni, ona handlowczynią. Wspólnie wychowali dwójkę już dorosłych dzieci. Mieszkali w Polkowicach - niedużej miejscowości na Dolnym Śląsku, którą niecałe 4 lata temu zamienili na kenijskie miasteczko. Para sprzedała cały swój dobytek i to tutaj postanowiła spędzić emeryturę – ciesząc się słońcem i pomocą niesioną najbardziej potrzebującym.
Krzysztof i Mariola mieszkają w popularnym ośrodku turystycznym Malindi, który znajduje się około 140 kilometrów od Mombasy. Choć żyją w sporych rozmiarów mieście, regularnie podróżują do okolicznych wiosek i biedniejszych regionów. Mimo że nie znają lokalnego języka z czasem udało im się nawiązać nić porozumienia - najpierw z dziećmi, później z nauczycielami i rodzicami uczniów.
Małżeństwo chętnie pomaga wiejskiej społeczności – zorganizowali m.in. remont szkoły, ufundowali toalety oraz zorganizowali dzieciom lekcje języka włoskiego. Polskie małżeństwo zaangażowało się również w opiekę nad 9-letnim Samsonem, który miał zdeformowany kręgosłup i niepełnosprawność ruchową. Dzięki nim oraz innym darczyńcom chłopiec przeszedł operację, teraz przechodzi przez rehabilitację.
Budowa szkoły w Kenii - Jak można pomóc?
Energii Marioli i Krzysztofa Szydlików nie da się zatrzymać, bowiem wraz z zakończonymi projektami wymyślają kolejne akcje, które mają na celu polepszyć byt ich kenijskich przyjaciół. Zdaniem małżeństwa najlepsza pomoc, jaką tamtejsi mieszkańcy mogą otrzymać, jest wspieranie ich gospodarki, edukacji oraz rozbudowywanie miejsc pracy. Dlatego ich obecnym planem jest zebranie środków na budowę szkoły dla dzieci z początkowych klas, które teraz uczą się w rozpadającej się lepiance.
- Zależy nam, aby rozpocząć budowę budynku jeszcze przed kolejną porą deszczową, która zbliża się wielkimi krokami i będzie trwać od połowy kwietnia do końca czerwca - czytamy na stronie internetowej zbiórki.
Osoby, które chcą wesprzeć działania małżeństwa można to zrobić tutaj.
Jak wygląda emerytura w Kenii?
Mimo że małżeństwo mieszka w tak pięknym kraju, jak Kenia, to wcale nie uważają swojego życia za rajskie. - Mamy takie zwyczaje. Różnimy się tym, że pijemy tę kawusię codziennie na tarasie, nie ma pór roku. Jest wprawdzie pora deszczowa, ale ona zupełnie w Kenii nie przeszkadza i tę kawusię codziennie możemy wypić - powiedziała w Dzień Dobry TVN Mariola Szydlik, Polka, która mieszka w Kenii.
Mieszkańcy Afryki Wschodniej do wszystkiego podchodzą ze spokojem. Nasza rozmówczyni wyznała, że na początku trudno było jej się przyzwyczaić do takiej postawy. - Raczej nie należę do takich osób, które wszystko robią pomału, wręcz przeciwnie. Zabrało mi to trochę czasu, w przeciwieństwie do mojego męża, który się absolutnie wpasował w tamte realia. Rzeczywiście żyjemy wolniej - dodała.
Warto dodać, że codzienne życie w Kenii kosztuje praktycznie tyle samo, co w Polsce. - Z lekkim wskazaniem na tańsze. Są rzeczy tanie, bardzo tanie i są rzeczy o wiele droższe niż w Polsce. Dom, mieszkanie można wynająć w zależności od jakości i od kategorii od 1500 do 2000 złotych to już maksymalnie - wyjaśnił Krzysztof Szydlik, Polak, który mieszka w Kenii.
Więcej o tym, jak wygląda codzienne życie w Kenii, można się dowiedzieć z dalszej części rozmowy.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Udawał, że ma glejaka. Wyłudził od darczyńców milion złotych. "8 tysięcy pokrzywdzonych osób"
- Dzień leczenia Gai kosztuje prawie 5 tys. zł. "Drżymy, czy uda nam się tę terapię kontynuować"
- Pożar pozbawił ich dachu nad głową i źródła utrzymania. Jak możesz pomóc?
Autor: Zofia Wierzcholska
Źródło zdjęcia głównego: David Sacks/Getty Images, zrzutka.pl