Materiał promocyjny

Choruje na szpiczaka, ale nie zrezygnował z rowerowej pasji. Jak wygląda leczenie?

Pan Grzegorz choruje na szpiczaka
Szklanka zawsze do połowy pełna
Źródło: Dzień Dobry TVN
Grzegorz Rakowiecki jest zapalonym cyklistą. Choć mężczyzna zmaga się ze szpiczakiem, to nie zrezygnował ze swojej pasji do rowerowych wycieczek i wciąż jest bardzo aktywny. Jak choroba wpłynęła na jego życie?

Szpiczak - co to za choroba? Objawy

Grzegorz Rakowiecki ma 68 lat i choruje na szpiczaka.

- Szpiczak plazmocytowy jest to nowotwór, który najczęściej rozpoznawany jest u osób około 70. roku życia. Polega na niekontrolowanym rozroście plazmocytów - tłumaczył prof. Dominik Dytfeld, hematolog. Do najbardziej charakterystycznych objawów należą bóle kostne, złamania patologiczne, niedokrwistość oraz różne objawy uszkodzenia i niewydolności nerek.

Pan Grzegorz o tym, że ma szpiczaka, dowiedział się w wieku 60 lat.

- Przypuszczam, że gdzieś około roku gdzieś tam się rozwijał. W 2016 roku, w maju, dźwignąłem ciężką ławkę z kolegą i coś mi strzeliło w dolnej części kręgosłupa - opowiadał. Pierwszy lekarz, do którego trafił, stwierdził, że ból sam minie.

- W styczniu 2017 przewróciłem się na lodzie, jak się później okazało, złamałem 6 kręgów i główkę kości udowej. Wtedy żona siłą zaprowadziła mnie do ośrodka - wspominał.

Jak leczy się szpiczaka?

Powiedzenie bliskim o chorobie było bardzo trudne. - Zadzwoniłem do córki, kłamałem, że można to tabletkami i tak dalej, ale wiadomo, weszła w dr Google, wyczytała głupie rzeczy, że z tym się żyje parę miesięcy. Broń Boże szukać jakiejkolwiek odpowiedzi w dziadku Google! Jak już, to na stronach stowarzyszeń, fundacji, które mają te informacje pewne - podkreślił Grzegorz Rakowiecki.

Leczenie szpiczaka może być różne. Stosuje się farmaceutyki, przeszczep komórek macierzystych i chemioterapię. Są też nowoczesne terapie.

- Pacjenci ze szpiczakiem, w perspektywie ostatnich 20 lat, po prostu żyją dłużej. To jest rzecz najważniejsze. Kiedyś większość terapii wymagała hospitalizacji. Pacjent spędzał dużo czasu w szpitalu, a obecnie praktycznie żadna terapia nie wymaga hospitalizacji, co jest bardzo ważne. Leczenie jest prowadzone ambulatoryjnie. Pacjent przychodzi, otrzymuje terapię, czy to w tabletkach, czy najczęściej w postaci krótkich wlewów dożylnych lub podskórnych i wraca do domu - zaznaczył prof. Dominik Dytfeld.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz na Player.pl.

Zobacz także:

Materiał promocyjny
podziel się:

Pozostałe wiadomości