Dwulatek potrzebuje operacji, rodzice nie zgadzają się na krew od zaszczepionego. Sprawę rozstrzygnął sąd

Dziecko w szpitalu
Rodzice chorego chłopca nie zgadzają się na transfuzję krwi
Źródło: FrankyDeMeyer/Getty Images
Dwuletni chłopczyk przebywa w szpitalu i pilnie potrzebuje operacji serca. Rodzice chłopca stawiają jednak lekarzom warunek - nie chcą, aby przetaczana podczas operacji krew pochodziła od osób, które przyjęły szczepionkę przeciwko COVID-19. Sprawa trafiła do sądu. 

Włochy. Rodzice 2-latka nie zgadzają się na transfuzję od osoby zaszczepionej

Chłopiec przebywa w szpitalu Sant'Orsola-Malpighi w Bolonii. Jest pod opieką tamtejszych lekarzy już od stycznia. Ma poważne problemy kardiologiczne i czeka go operacja serca.

- Rodzice zaznaczyli już na wstępie, że w żadnym wypadku nie zgodzą się, aby w czasie przyszłych zabiegów z udziałem ich syna używano krwi od dawców, którzy szczepili się przeciwko SARS-CoV-2 - czytamy w dzienniku "La Gazzetta di Modena", który jako pierwszy opisał tę historię. Rodzice postanowili na swój sposób "pomóc" i podsunąć inne rozwiązanie: na własną rękę znaleźli grupę ponad 40 niezaszczepionych osób, które zgłosiły się jako chętne do oddania krwi ich dziecku. Lekarze nie przystali jednak na taką propozycję i ostatecznie sprawa trafiła do sądu w Modenie.

- Medycy podkreślali, że z operacją nie należy zwlekać, powinno się rozpocząć przygotowania do zabiegu w trybie pilnym. Schorzenie dziecka jest na tyle poważne, że im szybciej będzie można interweniować, tym lepiej - relacjonuje dziennik "La Repubblica". Ojciec i matka chłopca tłumaczyli z kolei, skąd wzięły się ich zastrzeżenia.

- Obawiają się, że szczepionki mogą zaszkodzić dziecku - czytamy. - Odmawiają użycia krwi osób zaszczepionych również ze względów religijnych. Należy jednak dodać, że nigdy nie sprzeciwiali się leczeniu syna - powiedział dziennikarzom zgromadzonym w sądzie Ugo Bertaglia, adwokat rodziców.

Lekarze skierowali sprawę do sądu. Ten ostatecznie przyznał rację pracownikom szpitala i ocenił, że "krew, jakiej używają do transfuzji, jest całkowicie bezpieczna dla pacjentów". Pełnomocnik rodziców dwulatka nie poinformował jeszcze, czy będzie się odwoływał od decyzji sądu w Modenie.

Dwulatek potrzebuje operacji serca, rodzice nie zgadzają się na transfuzję

O sprawie zrobiło się na tyle głośno, że komentował ją prezes Włoskiej Krajowej Izby Lekarskiej, Filippo Anelli. Zwrócił się ze specjalnym apelem do rodziców, który opublikowały lokalne media.

- Rozumiemy obawy rodziców: kiedy choruje dziecko, syn czy córka, chcemy dla niego jak najlepiej, dbamy o każdy szczegół. Prosimy jednak o wysłuchanie lekarzy, którzy się nim opiekują i z pewnością będą umieli wybrać najlepszą i najszybszą drogę do wyleczenia pacjenta, do jego powrotu do zdrowia - napisał.

- Regulaminy, które opisują proces oddawania krwi i nie pozwalają wybrać konkretnego dawcy, zostały stworzone w interesie pacjentów, z myślą o tym, żeby wszystko przebiegało bezpiecznie - dodał.

W podobnym tonie wypowiada się Vincenzo De Angelis, prezes Włoskiego Centrum Krwiodawstwa. - Krew wybiera się na podstawie poziomu zgodności między dawcą a biorcą, a nie bazując na znajomości i chęci tych dwóch osób - zaznaczył w rozmowie z portalem gazety "Il Resto del Carlino".

- Dodatkowo, krew osoby zaszczepionej może być identyczna jak krew osoby, która przeszła COVID-19 i wyzdrowiała. Tak samo może posiadać przeciwciała. To, że krew osób zaszczepionych ma inny skład albo że bardziej krzepnie, to bzdury. Fake newsy - podkreślił. Na prośbę dziennikarza portalu odniósł się do kwestii religijnych. - Nie mieszajmy w tę sprawę religii, bo to nie jej miejsce. We krwi nie płynie szczepionka, dawca przekazuje biorcy erytrocyty, leukocyty i trombocyty [krwinki czerwone, białe i płytki krwi - red.] - wytłumaczył.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości