Uzależnienie od hazardu. Pieniądze, które wywołują chorobę
Emilia to Polka, która na stałe mieszka w Anglii. Jest osobą biseksualną, partnerką Krzysztofa i matką półtorarocznej Adelajdy. Niebawem na świat przyjdzie jej drugie dziecko. 28-latka uwielbia odkrywać i zwiedzać nowe miejsca w Wielkiej Brytanii, i to właśnie tej pasji stara się poświęcać dużą część codziennego życia. Przygoda z Wyspami rozpoczęła się w jej przypadku od eksplorowania Londynu.
Gdy po jakimś czasie ocieplona światłem latarni stolica zniknęła z zasięgu wzroku Emilii, oczom młodej kobiety ukazały się wybrzeża Morza Północnego. Kolejny krok idącej naprzód emigracji. Później na horyzoncie pojawił się kanał La Manche. Tam Polka zrobiła przerwę w podróży i osiedliła się na dłużej. Ta brytyjska wędrówka trwa już 6 lat. Na ogół szczęśliwa, ale niepozbawiona porażek. Pierwsze, wydawałoby się niewinne potknięcie, miało miejsce 3,5 roku temu. Konsekwencje są odczuwalne do dziś. Jak uśpiona kontuzja, która budzi się w nieoczekiwanym momencie życia.
- Byłam wtedy w związku z partnerką, która pokazała mi ten świat. Zabrała mnie do zakładu bukmacherskiego, gdzie są maszyny. Takich miejsc jest dużo. Na jednej ulicy trzy, cztery, pięć. W Anglii nie trzeba mieć dużej kwoty, żeby chwilę pograć. Zakręcić można już od 20 pensów. Obie pracowałyśmy, więc miałyśmy na to pieniądze, ale nie oszukujmy się, 100 funtów dziennie nie jest małym wydatkiem. Bywały takie chwile, że nie dysponowałyśmy środkami, dlatego prosiłyśmy znajomych, by pożyczyli stówę. Czasami analizowałam, ile mogłam wydać na hazard, ale chyba lepiej tego nie przeliczać. Maszyny są tak podstępnie zaprojektowane, że komuś w końcu uda się wygrać. Wtedy przychodzi przyjemne uczucie zwycięstwa, ale porównując ciężar strat i zysków, wiadomo, jaki jest wynik - zwierza się w naszej rozmowie.
Wszystko zaczęło się od sporadycznych wypadów na miasto, mniej więcej raz w miesiącu. Później okazja zamieniła się w przyzwyczajenie, a przyzwyczajenie w uzależnienie. Wystarczyła chwila nieuwagi, by każdy spacer z ukochaną miał swój finał w zakładzie.
- Pojawił się żal, że wszystkie drogi prowadzą do bukmachera. W związku zaczęło się psuć. Wkradła się rutyna, niezrozumienie. Jestem bardzo emocjonalną osobą, a nie miałam żadnej innej formy rozładowania napięcia poza płaczem i poza wychodzeniem z domu, żeby zagrać na maszynach. W zakładach się wyłączałam, nie myślałam o problemach. To mnie relaksowało.
Złudne odprężenie i ukojenie przeplatały się z pociągającym i budzącym ekscytację uczuciem niepewności. Dawały wrażenie kontrolowanego ryzyka, które de facto już od dawna kontrolowane nie było. Emilia polubiła tę adrenalinę. - Wygram dziś czy nie wygram? - zastanawiała się i w domu, i w pracy, czekając w napięciu na kolejne popołudnie spędzone u bukmachera. Ta myśl kłębiła się dniami i nocami w odmętach jej schorowanego umysłu. Tak, schorowanego. Bo uzależnienie od hazardu jest jednostką chorobową. Świadczą o tym chociażby obowiązujące od 2022 roku w Polsce kryteria diagnostyczne zawarte w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-11.
Choroba to nie moda
- Uzależnienie od hazardu umieszczono w grupie zaburzeń spowodowanych używaniem substancji i zachowaniami uzależniającymi. W grupie zachowań uzależniających znajdują się dwie kategorie: uzależnienie od hazardu i uzależnienie od gier. W poprzedniej klasyfikacji hazard był zaliczany do zaburzeń nawyków i popędów - tłumaczy Karolina Rakocz z Lazurowej Terapii, ośrodka specjalizującego się w prowadzeniu terapii poznawczo-behawioralnej.
Nieodparte pragnienie ciągłego grania jest niczym innym jak uzależnieniem behawioralnym, czyli uzależnieniem od czynności nazywanym również niechemicznym. Jak zaznacza terapeutka, tego rodzaju nałogi obejmują nieokiełznany pociąg do hazardu, Internetu, zakupów, pracy czy seksu. Dotyczą także mniej popularnych zaburzeń: tanoreksji (uzależnienie od opalania), bigoreksji (uzależnienie od ćwiczeń) oraz ortoreksji (uzależnienie od zdrowego odżywiania się).
- Uzależnienie od hazardu najprościej można zdefiniować jako utratę kontroli nad graniem przy jednoczesnym odczuwaniu jego przymusu. Człowiek gra, mimo że doznaje negatywnych skutków tego zachowania w życiu osobistym czy zawodowym. Brak zaspokojenia potrzeby grania wywołuje u niego frustrację i złość. Pierwsze niepokojące sygnały to utrata przyjemności z gry (gracz przestaje traktować tę czynność jako rozrywkę), myślenie o grze przy wykonywaniu innych czynności czy odczuwanie wpływu zakończenia grania na swój stan emocjonalny. Złowieszczy jest też permanentny stan, w którym gracz z powodu hazardu zaniedbuje codzienne obowiązki, nie rozwiązuje aktywnie problemów życiowych, a w grze upatruje jedyny sens poprawy swojego szeroko rozumianego bytu - uświadamia specjalistka psychoterapii uzależnień, która dodatkowo wymienia najczęściej występujące powody zatracenia się w tym nałogu. To między innymi:
- założenie, że pieniądze decydują o wartości człowieka;
- kryzysy rodzinne;
- niewłaściwy trening radzenia sobie z emocjami;
- przemoc;
- poczucie samotności i odrzucenia;
- łatwa dostępność bodźca uzależniającego;
- możliwość przeżywania silnych stanów emocjonalnych;
- adrenalina, która pomaga zapominać o codziennych kłopotach;
- potrzeba "szybkiego zarobienia pieniędzy".
Proces uzależnienia daje o sobie znać na wielu płaszczyznach. Według dominującego i uwzględnianego podczas specjalistycznej diagnostyki biopsychospołecznego modelu uzależnień behawioralnych do rozwoju procesu uzależnienia przyczyniają się:
- czynniki biologiczne, czyli predyspozycje genetyczne i neurobiologia;
- czynniki psychologiczne, czyli emocjonalne, poznawcze i behawioralne, a także nasz temperament, osobowość i strategie radzenia sobie ze stresem;
- czynniki społeczne, czyli rodzina, rówieśnicy, kultura, w jakiej się wychowujemy i żyjemy.
Ważną rolę w zrozumieniu mechanizmu uzależnień odgrywa opracowany w 2001 roku przez Richarda A. Davisa model patologicznego uzależnienia od gier w ujęciu poznawczo-behawioralnym.
- Davis zwraca uwagę na zniekształcenia poznawcze. Ich dostrzeżenie jest jednym z kroków milowych terapii osób z problemem uzależnienia. Autor odkrywczego założenia wyróżnia dwa sposoby grania: specyficzny (związany z wcześniejszymi problemami osoby) i zgeneralizowany (związany z izolacją społeczną oraz powstałą w jej wyniku potrzebą kontaktu społecznego). To ciekawe podejście znajduje swoje zastosowanie w leczeniu problemów z hazardem - potwierdza Karolina Rakocz.
W poszukiwaniu pomocy. Kto wyciąga dłoń do hazardzisty?
Emilia nałogowe granie porównuje do alkoholizmu. W obu zaburzeniach widzi wiele wspólnych cech. - I u alkoholika, i u hazardzisty są takie dni, że wpadają w ciąg i samodzielnie nie potrafią temu zaradzić. Gdy później przychodzi chwilowa przerwa, myśli w głowie i tak wciąż krążą wokół tego samego. Jest się rozdrażnionym i wyładowuje się emocje na innych osobach. Znam to. Hazardzistką będę do końca życia. Nawet jak przestaję grać w życiu realnym, to zdarza mi się grać w snach.
Do złych nawyków powraca szczególnie w trudnych emocjonalnie chwilach. Kłótnie i niepowodzenia w życiu prywatnym potęgują w niej chęć zatracenia się w świecie kolorowych maszyn. Najgorzej wspomina okres poprzedzający rozstanie z partnerką. Zakłady odwiedzała codziennie.
- Po zerwaniu wróciłam do Polski na pół roku. Miałam wsparcie w siostrze i z dnia na dzień to się ukróciło. Były tylko internetowe potknięcia, ale udowodniłam sobie, że potrafię nie grać. Zajęłam się czymś innym, przez jakiś czas pracowałam. Uciekłam w pracę fizyczną, w której mogłam wyładować swoje emocje. Potem odważyłam się na duży krok w kierunku zmiany i poprosiłam o pomoc.
Leczenie uzależnień w Polsce
Emilia skorzystała z porad psycholożki, która zachęciła ją do uczestnictwa w spotkaniach anonimowych hazardzistów.
- Nie zmuszała mnie. Na początku w ogóle nie wspominałam jej o hazardzie. Zajmowałyśmy się tylko emocjami - tym, co się dzieje w moim życiu. Dopiero po trzech miesiącach rozmów zaczęłam ten temat. Poleciła mi znajomego, który prowadził grupowe spotkania z uzależnionymi. Niezbyt chciałam pojawiać się w takim miejscu, ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przekonana. Poszłam i usłyszałam wiele historii, dzięki którym zrozumiałam, że w porównaniu do osób, które potraciły całe majątki, mój etap jest naprawdę początkowy. Tych spotkań nie było dużo. Może trzy, bo później wróciłam już do Anglii, ale otworzyły mi oczy.
Jak wygląda walka z alkoholizmem?
Terapeutka Karolina Rakocz zapewnia, że leczenie uzależnień w Polsce jest naprawdę skuteczne. Dróg do osiągnięcia wymarzonego celu i porzucenia nałogu wyróżnia się kilka. Pacjenci mają tę możliwość, by podjąć terapię w wielu placówkach. Zwykle mowa o ośrodkach stacjonarnych, w których kuracja trwa około trzech miesięcy (terapia indywidualna - mniej więcej rok) lub o oddziałach dziennych czy poradniach leczenia uzależnień. Na popularności zyskują też wspomniane wcześniej grupy anonimowych hazardzistów.
- Wiele z tych miejsc proponuje nie tylko pomoc terapeutyczną, ale również prawną, doradztwo finansowe i zawodowe. Ponadto większość oferuje również wsparcie dla członków rodziny osób z problemem hazardu. Oni również powinni korzystać z pomocy terapeutycznej i to nie tylko w zakresie konsultacyjnym, ale regularnej psychoterapii. Część ośrodków świadczy terapię bezpłatną, część płatną. Nie sądzę, żeby ich skuteczność wynikała ze sposobu finansowania. Wielu pacjentów z problemem hazardu wybiera terapię bezpłatną z powodu długów, jakie już posiadają - twierdzi ekspertka.
Karolina Rakocz w swoich analizach kładzie jednak nacisk na odróżnienie dwóch błędnie uznawanych za równoznaczne i tożsame kwestii - ogólnej kondycji służby zdrowia i kwalifikacji specjalistów. Nawet najbardziej wykształceni psychoterapeuci uzależnień nie gwarantują poprawy jakości publicznych świadczeń zdrowotnych. W drugą stronę - słabo oceniana wydolność tego systemu nie obniża bezpośrednio umiejętności osób w nim pracujących.
- Mamy naprawdę dobrych specjalistów, ale są oni niedoceniani przez NFZ i często odchodzą do sektora prywatnego. Jeśli mówi się o tym, że psychiatria w publicznej służbie zdrowia jest w opłakanym stanie, to uzależnienia zdecydowanie w jeszcze gorszym. Uzależnienia w zbiorowym umyśle naszego społeczeństwa wciąż nie są chorobą, ale "winą" osoby, która na taki los "sama sobie zapracowała" - zauważa znawczyni tematu.
Jak zostać psychoterapeutą uzależnień?
By zostać profesjonalnym psychoterapeutą uzależnień, dotychczas trzeba było przejść dwuletnie szkolenie, które kończyło się egzaminem certyfikującym w Krajowym Biurze ds. Uzależnień. Obecnie odbywa się jednak istna rewolucja kształcenia. Na początku tego roku powołano Krajowe Centrum ds. Uzależnień, które zajęło miejsce wspomnianego Krajowego Biura ds. Uzależnień oraz Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.
- Czekamy na oficjalne ustalenia władz. Trwają intensywne prace nad nową ścieżką kształcenia, tak by dyplom w końcu miał swoje należne miejsce i mógł być uznany za specjalizację medyczną - zapowiada Rakocz. - Uważam, że specjaliści w Polsce mają szeroki dostęp do sympozjów i szkoleń w temacie uzależnień behawioralnych. W tym obszarze dzieje się naprawdę sporo. Chociażby Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych to prężna instytucja, która jest blisko specjalistów, a tym samym blisko problemów naszych pacjentów/klientów - dodaje.
Uzależnienie od hazardu a inne nałogi
O tym, że naprawdę warto pochylić się nad trudnościami osób uzależnionych od hazardu, świadczy między innymi fakt, iż zaburzenie to jest ściśle powiązane z innymi nałogami. Gracze mają tendencje do niekontrolowanego spożywania alkoholu i nikotyny. Emilia również się z nimi zmagała.
- Mogę stwierdzić, że alkohol też był moim problemem. Jak zaczynałam pić, nigdy nie potrafiłam powiedzieć: "dość". Piłam, aż padłam. Nie łączę hazardu z alkoholem, bo gdy grałam, to rzadko spożywałam. Aczkolwiek wiem, że u osób uzależnionych w stopniu zaawansowanym te dwie sprawy się uzupełniają i nawzajem potęgują.
Potęga. To słowo niezwykle adekwatne do sytuacji. Uzależnienie i wynikające z niego czarne myśli mają niewyobrażalną władzę nad ofiarą. Przejmują kontrolę nad jej umysłem, zabierają wolę życia i nadzieję, a tym samym popychają nałogowców w ręce Tanatosa. - Szacuje się, że nawet 30% hazardzistów popełnia samobójstwo - wskazuje Karolina Rakocz.
Inne statystyki też nie napawają optymizmem. Choć wprowadzona w 2017 roku w Polsce ustawa ograniczająca m.in. możliwość grania na automatach z tzw. niskimi wygranymi doprowadziła do odnotowania spadku wskaźnika informującego o liczbie osób ze skłonnościami i zachowaniami mogącymi prowadzić do uzależnienia od hazardu, według raportu Centrum Badania Opinii Społecznej z 2019 roku nadal wynosi on około 4,5% Polaków. To ponad 1,7 mln obywateli. Są nimi głównie mężczyźni do 24. roku życia i niepełnoletni.
To marne pocieszenie, ale Polska nie jest jedynym krajem, który zmaga się z tym problemem. Jak uświadamia specjalistka psychoterapii uzależnień z ośrodka Lazurowa Terapia, duże straty w wyniku hazardu ponoszą również Australijczycy oraz Singapurczycy. Wysoko w rankingach znajdują się też nasi sąsiedzi - Niemcy. Zwycięzcami w tym niechlubnym zestawieniu są Amerykanie.
Uzależnienie od hazardu nie jest wymysłem ani nowym zjawiskiem. Ma ono długą tradycję. Pierwsze gry znalazły swoich entuzjastów za czasów dynastii Piastów, kiedy "rzucano kośćmi na pieniądze." W PRL-u gry karciane i poker były traktowane jak kaprys "zgniłego Zachodu", co nie oznacza, że hazard wówczas nie funkcjonował. Z dużym zainteresowaniem obstawiano w tamtych latach wyścigi konne, a od 1957 roku korzystano z Totalizatora Sportowego. Legalny hazard trwa w Polsce od 1989 roku. Branża działa prężnie od ponad 30 lat i rozwija się aż do dziś.
Hazardzista chce kochać i być kochany
Emilia wróciła na Wyspy Brytyjskie po krótkiej, ale owocnej wizycie w Polsce. Jest ostrożna, samodzielnie walczy z nałogiem i odnosi w tym starciu sukcesy. Kontroluje każdy sygnał zwiastujący mocny cios przeciwnika, ale nie zawsze jest w stanie wykonać unik. Założyła rodzinę, spełnia się jako świadoma mama. Za miesiąc na świat przyjdzie jej drugie dziecko ze związku z aktualnym partnerem Krzysztofem. W pierwszej ciąży przezwyciężyła pokusę grania, ale czas oczekiwań na narodziny kolejnego malucha nie był już tak łaskawy. Nawrót choroby dał o sobie znać w najmniej oczekiwanym momencie, w którym potrzebowała wyciszenia i spokoju.
- Gdy byłam w drugiej ciąży, grałam przez dwa czy trzy dni w kasynie online. Później miałam wielkie poczucie winy. Sama zaczęłam siebie tym zadręczać i powiedziałam o tym ukochanemu. Wiadomo, że nie był zadowolony, ale w żaden sposób mnie nie skarcił. Późniejsze rozmowy i przemyślenia dawały mi kopa, żeby się otrząsnąć. W czasie ciąży buzują hormony, zdarzają się kłótnie, więc to dodatkowo nie ułatwia sprawy.
Emilia już wie, że ma dla kogo żyć i dla kogo starać się, by jutro było o niebo lepsze niż wczoraj. Musiała dojrzeć do tego momentu. Przeszywający jej ciało i umysł wstyd powstrzymywał ją kiedyś przed przyznaniem się do uzależnienia.
- Ukrywałam się z tym bardzo długo. Bliscy nie wiedzieli w ogóle, że mam taki problem. Nawet gdy brat lub siostra do mnie przylecieli i wtedy szłam z nimi do zakładu, udawałam, że to jest niewinna gra. Z partnerem, z którym teraz jestem, przyjaźniłam się, zanim zostaliśmy parą. I on dopiero po dwóch latach znajomości się o tym dowiedział, bo gdy pojechałam do Polski i zaczęłam z panią psycholog współpracować, dostałam takie zadanie od niej, żeby mu się przyznać. Były takie sytuacje, że od niego pożyczałam pieniądze, nie mówiąc na co, a to było na hazard.
Emilia dokładnie pamięta szerokie spektrum emocji zarysowanych na twarzy partnera podczas ich pierwszej szczerej rozmowy o uzależnieniu. Zdziwienie, rozczarowanie, troska. Nie oceniał. Pomógł i trwa przy niej do dziś, choć obawa przed fundowaną przez nałóg niepewnością i nieprzewidywalnością zamieszkała w zakamarkach jego umysłu na stałe. 28-latka ma jednak nadzieję, że najgorsze już minęło. Mimo drobnych potknięć od dłuższego czasu dumnie kroczy przez świat. Chwyciła za ster i zmieniła kierunek jazdy, ale wciąż chodzi tymi samymi krętymi uliczkami, których nie ominie. Na każdej z nich nadal przyciągają kolorami wnętrza zakładów bukmacherskich. Kuszą. Diabelska topografia miasta.
- Teraz nie odwracam od nich wzroku. Po prostu nie poświęcam im uwagi. W obecnym stanie potrafię przejść obojętnie. Ale jestem świadoma, że jeszcze spojrzę w ich stronę - nie raz, nie dwa. Na tym polega nałóg.
Dzieci to dla Emilii priorytet. Chce je ustrzec przed błędami, ochronić przed cierpieniem. - Będę mówić im otwarcie, że jestem hazardzistką. Jeżeli zauważę u nich jakiekolwiek skłonności do grania, picia alkoholu i wszystkiego, co złe, przedstawię im konsekwencje, które uzależnienie może za sobą nieść. Szybko zareaguję.
Profilaktyka uzależnień i edukacja - jak wygląda w Polsce?
Edukowanie to podstawa profilaktyki uzależnień, która w polskich realiach jest rzadko lub błędnie stosowana. Realizowane w tym kierunku programy nadal opierają się na generowaniu strachu, a nie na budowaniu i rozwijaniu niezbędnych do funkcjonowania umiejętności psychospołecznych.
- Powinniśmy inwestować w nauczycieli, pobudzać ich wrażliwość na problem, ale również kształcić rodziców. I niekoniecznie z tematyki hazardu, ale z obszaru emocji i radzenia sobie z nimi. Brak w szkołach treningów uważności, a tak dużo oceniania i straszenia. Istota przeciwdziałania uzależnieniom nie tkwi w całkowitym wyeliminowaniu gier hazardowych z obiegu, ale w kontrolowaniu tego, jaką mamy relację z samym sobą i jak radzimy sobie z emocjami - tłumaczy terapeutka Karolina Rakocz.
Zdaniem specjalistki drugim, ważnym aspektem w zapobieganiu rozpowszechniania zjawiska nałogowego grania jest edukowanie społeczeństwa w zakresie rozumienia uzależnienia jako choroby, a nie winy osoby, która ma z nim problem. W wyniku zakorzenionego w ludziach, krzywdzącego założenia powstaje szereg uprzedzeń utrudniających leczenie. - Osoby z problemem hazardu wstydzą się prosić o pomoc, a ich rodziny wstydzą się mówić o swoich kłopotach i korzystać z pomocy terapeutycznej - uświadamia ekspertka.
Emilia już się nie wstydzi. Pokonała to krępujące uczucie, a o pełnej wzlotów i upadków przygodzie z hazardem zamierza mówić głośno. W geście solidarności z innymi nałogowcami (by udowodnić, że uzależnienie to zaburzenie, które nie powinno wzbudzać w chorym poczucia winy) ujawniła swoje pełne nazwisko.
- Nazywam się Emilia Przybyła - oznajmiła podczas naszej rozmowy. - Co chciałabyś przekazać tym, którzy nadal walczą z nałogowym graniem? - zapytałam na koniec.
Że muszą być szczerzy sami przed sobą. Muszą przyznać się, że mają problem, bo w wielu przypadkach odsuwają od siebie tę myśl i wolą zaprzeczać. Każdy popełnia błędy i każdy ma prawo do gorszego okresu w życiu. Ale jeżeli się naprawdę chce, można ten zły czas skrócić, tylko trzeba mieć w sobie dużo siły i chęci do pracy. Ważne, by nie bać się głośno prosić o pomoc
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Gwiazdy, które stoczyły walkę z nałogiem i nie boją się otwarcie o tym mówić. "Nie ma nic wstydliwego w proszeniu o pomoc"
- Kobietom trudniej jest rzucić palenie. Badacze wiedzą, co może być tego przyczyną
- Wysoko funkcjonujący alkoholizm i jego skutki. "Lampka wina do obiadu to prawie depresja za dwa lata"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: alfexe/Getty Images