Taximama - taksówkarka, która żadnych wyzwań się nie boi
Kasia Kozuń wychowała się w domu dziecka, a życie od początku stawiało przed nią wiele wyzwań. - Można powiedzieć, że jestem sama na tym świecie. Nie wiem, co to poczucie bezpieczeństwa czy poczucie przynależności do rodziny. Wychowałam się w domu dziecka, a później trafiłam do rodziny zastępczej, od której musiałam się wyprowadzić tydzień po swoich 18. urodzinach - wyznała.
Kasia z czasem została samotną mamą, która przez częste choroby synka nie mogła utrzymać żadnej pracy. - Wtedy pomogli mi opiekunowie z domu dziecka. Jeden z wychowawców odezwał się do mnie i okazał mi duże wsparcie. To człowiek z powołania, który ma w sobie dużo dobroci (...). On jest dla mnie osobistym terapeutą. Widząc moją sytuację, zwerbował drugiego wychowawcę domu dziecka do tego, żeby mi pomóc. Ten drugi wychowawca pomógł mi napisać biznesplan i dzięki jego wsparciu merytorycznemu oraz finansowemu dostałam dofinansowanie na rozpoczęcie działalności gospodarczej. On sam dorabia jako taksówkarz i podsunął mi taki pomysł na życie - wyznała. - Co więcej, jego partnerka, która mnie nie znała została moją poręczycielką majątkową. To początkowo miało być rozwiązanie tymczasowe, aż mój syn Antoś trochę podrośnie i będzie mógł zostawać sam w domu - dodała.
Kasia zdradziła nam, że na początku swojej przygody z taksówką bardzo się stresowała. - Ale jednocześnie byłam też podekscytowana. To było moje marzenie, wielokrotnie marzyłam o tym, żeby być dobrym kierowcą. A ta praca pozwoliła mi to spełnić - powiedziała.
Taksówkarka przyznała, że swojego pierwszego kursu nigdy nie zapomni. - To był kurs z Sosnowca do Katowic. Bardzo się tym stresowałam, tam są bardzo nerwowi kierowcy. Wiozłam wtedy młodego chłopaka i od razu mu powiedziałam, że jest to mój pierwszy kurs. Mogłam liczyć więc na jego pomoc, trochę mnie nawigował. Bardzo dobrze wspominam ten kurs, ale musiałam po nim ochłonąć. To były ogromne emocje - wyznała.
Kasia bardzo ceni sobie tę pracę, bo może ją dostosować do życia i wielu obowiązków samotnej mamy. - Zazwyczaj pracuję wtedy, kiedy mój syn jest w przedszkolu. On jednak oprócz tego chodzi na różne zajęcia, na fizjoterapię do logopedy i do wielu innych. On ze względu na swoje zaburzenia musi na to uczęszczać. A pogodzenie tych wszystkich obowiązków to często nie lada wzywanie - powiedziała. - Nie stać mnie na opiekunkę, więc w pewnym momencie założyłam grupę "Wymienna opieka nad dziećmi", jednak to się nie sprawdziło. Cały czas staram się sobie radzić jak mogę, tego nauczyło mnie życie - dodała.
Nietypowe historie z taksówki
Choć kierowca taksówki zazwyczaj kojarzy się z zawodem wykonywanym częściej przez mężczyzn, to Kasia Kozuń jest doskonałym dowodem na to, że jest to także idealna praca dla kobiet. - Na co dzień spotykam się z bardzo dużą życzliwością. Pamiętam taką sytuację z chłopakami ze Śląska. Jeden z nich chciał wejść z pachołkiem drogowym do auta, powiedziałam, żeby włożyli go do bagażnika. Wtedy się bardzo dużo śmialiśmy, a jeden z chłopaków zaczął mnie uczyć, jak się zaciska pięść, żeby prawidłowo uderzyć. To był naprawdę świetny kurs - zdradziła Kasia. - Ale w moim zawodzie, jak pewnie w każdym, trafiłam również na mniej życzliwych klientów. To byli starsi państwo, którzy byli bardzo niemili. Między wierszami zasugerowali mi, że oni tu rządzą, bo za to zapłacili. Dlatego teraz będą robić w aucie to, na co mają ochotę - powiedziała Taximama.
Jak jednak zdradziła, większym wyzwaniem dla niej są relacje z innymi taksówkarzami, a nie z klientami. - Pamiętam, że raz jak stałam na postoju dla taksówek, to inny kierowca do mnie podszedł i w niecenzuralny sposób powiedział mi, że nie mam tutaj stać. Od razu założył, że jestem z Ukrainy, a na koniec dodał, że na takich jak ja, to nadaje się tylko karabin maszynowy. To było rok temu. Pamiętam, że bardzo mnie to uderzyło. Nie spodziewałam się po prostu tego. Pamiętam, że zdrętwiałam z nerwów - wyznała.
Kasia zaznaczyła, że mimo kilku nieprzyjemnych sytuacji bardzo ceni swoją pracę. - Ja to po prostu lubię. Czuję się podekscytowana, kiedy idę do pracy. Często rozmawiam z klientami, którzy się przede mną otwierają. Ja też wtedy mogę się wygadać. Jednak wtedy, kiedy widzę, że ktoś chce milczeć, to nie zagaduję. Zawsze staram się reagować na potrzeby klientów. Raz miałam taką sytuację, że wiozłam mamę z dziećmi. Bardzo było po niej widać zmęczenie, a dzieci cały czas coś do niej mówiły. Ona kazała dzieciom być cicho. Zaproponowałam więc, że włączę dzieciom audiobooka. Na koniec ta pani bardzo mi za to podziękowała i przyznała, że sama się w to zasłuchała - zdradziła Kasia.
Zainspirowana życiem założyła kanał na YouTube "Taximama", na którym w sieci pokazuje nagrania z taksówki. - Od razu spotkało się to z bardzo dużym entuzjazmem - powiedziała. - Ludzie zarówno w komentarzach, jak na żywo bardzo entuzjastycznie reagują, gdy widzą kobietę za kółkiem taksówki. Nawet ostatnio usłyszałam pozytywną reakcję od kobiet, które weszły do mojej taksówki. Od razu zapytały się, czy mogą numer telefonu. Dlatego myślę, że świetnym rozwiązaniem byłaby korporacja tylko dla kobiet. Jeśli będę miała taką możliwość, to tego dokonam - podsumowała.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Agresywny pasażer dotkliwie pobił taksówkarza. "Poderżnę ci gardło za chwilę"
- On uratował jej życie, ona odwdzięczyła mu się tym samym. Taksówkarz o niezwykłej przyjaźni z owczarkiem
- Pasażerki poturbowane przez agresywnego kierowcę Ubera. "Widziałam w jego oczach szał"
Autor: Anna Gondecka
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages, archiwum prywatne