Taksówkarz z owczarkiem
Historia rozpoczęła się od straty ukochanego psa. Gdy po czternastu wspólnych latach Dariusz Nazarewicz musiał uśpić swoją towarzyszkę, czuł, że stracił członka rodziny. Postanowił przygarnąć innego czworonoga i poszedł do schroniska. Były tam setki psów, ale jego uwagę przykuła Leila. Poczuł, że ma w oczach coś, co przypomina mu nieżyjącą sunię, zupełnie, jakby właśnie do niego wróciła. To jednak dopiero początek pięknej i trudnej historii.
Leila nie była do adopcji, ponieważ miała nieuregulowaną sytuację prawną. Została odebrana wraz z dwoma innymi owczarkami właścicielce, która uparcie nie chciała oddać psów. Pan Darek chodził do Leili w odwiedziny codziennie przez dwa miesiące. Ona już na niego czekała. Żyła tylko dla tej chwili. Kiedy zbliżała się godzina odwiedzin, wypatrywała swojego nowego przyjaciela. Natomiast, kiedy odwiedziny miały się ku końcowi, zwykle o 15:30, Leila obrażała się i szła do budy, pokazując Darkowi, że jest na niego pogniewana. Ostatecznie o losie psa zadecydował sąd i Leila trafiła pod skrzydła nowego opiekuna.
Darek i Leila – opowieść o prawdziwej przyjaźni
Teraz Leila pracuje z panem Darkiem. Od dwóch lat jeździ z nim taksówką. Zawsze nocami. Wybór nocnej zmiany jest nieprzypadkowy, ponieważ latem psu jest chłodniej nocą.
- Za każdym razem pytam się, czy mogę podjechać z psem, jeżeli pasażer wyraża zgodę, to przyjeżdżam, a gdy nie mam kontaktu z klientem lub mówi, że nie chce, to oddaję zlecenie innemu koledze i nie ma żadnego problemu - wyjaśnia taksówkarz. - Nie mogę stawiać pasażera przed faktem dokonanym .Szkoda też czasu - zanim ja przyjadę, klient powie, że nie, to trzeba czekać, aż przyjedzie następna taksówka. [...] Leila szczeknie, kiedy ktoś do mnie podchodzi, ale robi to z konkretnego powodu, dlatego, że jestem na zewnątrz i druga osoba także, a ona jest w środku i czuje się zaniepokojona, że nie będzie mogła mi pomóc. W momencie otwarcia drzwi, na komendę "Laila, masz być grzeczna", zamienia się w aniołka - zaznacza.
Okazuje się, że obecność słusznych rozmiarów psa w taksówce może mieć swoje dobre strony.
- Klient był o tyle dziwny, że przez całą drogę dopytywał, czy ona by go ugryzła, bo "ona taka grzeczna" - wspomina. - Tłumaczyłem, że jest skuteczna, gdyby chciał mi coś zrobić i pasażer zrezygnował z dalszej jazdy. Można powiedzieć, że sprawa się kończy. To był kurs o trzeciej nad ranem, mężczyzna był ubrany w wiatrówkę i nic przy sobie nie miał. Po jego wyjściu znalazłem na siedzeniu półkilogramowy młotek, który musiał mu się wysunąć, pewnie schowany za paskiem - dodaje.
Leila nie przepada za krzyczącymi kobietami, pewnie kojarzą jej się z byłą właścicielką. Potrafi jednak stanąć w ich obronie. Pan Darek doskonale pamięta kurs, kiedy wiózł matkę i syna. Mężczyzna był agresywny w stosunku do swojej rodzicielki. Leila przyglądała się temu, po czym położyła głowę na ramieniu kobiety i zaczęła ją ochraniać. Odsuwać swoim wielkim pyskiem od agresywnego syna. Temu zrobiło się głupio i się uspokoił. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że zwierzęta łagodzą obyczaje.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl.
Zobacz także:
- Patricia Kazadi o mediach społecznościowych. "Przestałam siebie lubić bez filtra"
- Znana prezenterka wzięła ślub w czarnej sukni. "Jeszcze raz podjęłabym taką samą decyzję"
- Skoki narciarskie: terminarz 2021/2022 - kiedy zawody Pucharu Świata?
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Jerzy Dudek / East News