Dalsza część tekstu pod wideo:
"Koleżanka na doczepkę" - czym to grozi?
Czy zdarzyło ci się kiedykolwiek poczuć się w towarzystwie jak piąte koło u wozu? Znajomi zapraszali cię jako ostatnią, a może robili to z poczucia obowiązku, a nie faktycznej chęci spędzenia z tobą wartościowego czasu? Z takim problemem zmaga się wiele osób i może być on nie tylko bolesny, lecz i negatywnie wpływać na zdrowie psychiczne.
28-letnia Sylwia od lat przyjaźni się z Kasią i Olą. Od pewnego czasu zaczęła jednak dostrzegać, że jest traktowana jako dodatek do tej znajomości.
- Przyjaźnimy się od 4 lat, ale niedawno dziewczyny zaczęły mieszkać blisko siebie, a ja przeprowadziłam się za miasto. Coraz częściej spotykały się beze mnie, nawet mi nie proponując. Wiem, że mają do siebie znacznie bliżej niż do mnie, ale ja nie widzę problemu, by podjechać do nich autem - opowiada bohaterka tekstu.
- Dwa dni temu Kasia zadzwoniła do mnie i zaproponowała spotkanie, a chwilę później okazało się, że po prostu Ola wyjechała na weekend do rodziców i byłam "drugim wyborem". Zauważyłam też, że jak w końcu spotykamy się we trójkę, to praktycznie nie mam przestrzeni, by się wypowiedzieć, a jak to już zrobię, szybko temat zmieniany jest na ich problemy. Bardzo przykro zrobiło mi się, gdy w jednej z rozmów dziewczyny powiedziały, że razem chodzą na zajęcia sportowe. Gdy zapytałam, czemu nic nie mówiły, zaczęły wykręcać się, że one są u nich pod blokiem, że pewnie i tak wtedy mam inne rzeczy do roboty. Wcale bym tak nie powiedziała albo znalazłabym zajęcia, które są gdzieś blisko dla nich i dla mnie, żebyśmy mogły spędzać czas we trójkę. To chyba już znajomość "na doczepkę" i coraz bardziej mi to przeszkadza - dodaje.
Być "znajomym na doczepkę" - czemu nie warto tego robić?
Jak tłumaczy psycholog i psychoterapeuta Monika Machnicka w rozmowie z redaktorką serwisu Dzień Dobry TVN Aleksandrą Matczuk, bycie "znajomym na doczepkę", czyli osobą, którą toleruje się z przyzwyczajenia lub włącza się do grupy z uprzejmości, może mieć realne, negatywne konsekwencje dla zdrowia psychicznego.
- Osoby trwające w tej roli często doświadczają niskiej samooceny, poczucia odrzucenia i niewidzialności. Brakuje im też przestrzeni na wyrażanie własnych potrzeb, ponieważ nie czują się uprawnione do stawiania granic czy oczekiwań wobec relacji. Takie doświadczenia mogą prowadzić do chronicznego napięcia, lęku społecznego, a nawet objawów depresyjnych - ostrzega ekspertka.
Zgadzamy się na tę rolę często nieświadomie - z lęku przed samotnością lub z przekonania, że "lepsze to niż nic". Korzenie takiego myślenia mogą sięgać dzieciństwa, zwłaszcza jeśli w relacjach z bliskimi zabrakło poczucia bezwarunkowej akceptacji, a miłość była uzależniona od spełnienia cudzych oczekiwań. Wówczas uczymy się zasługiwać na miejsce w grupie, rezygnując z własnych potrzeb i granic.
Jak wyjść z roli znajomego "na doczepkę"?
- To zaczyna się od uważności na siebie, zauważenia, jak dana relacja wpływa na nasze samopoczucie i postawienia sobie pytania, czy czuje się w niej autentycznie sobą? Kolejnym krokiem jest budowanie zdrowych granic i szukanie więzi opartych na wzajemności, a nie jednostronnym dopasowywaniu się. Zmiana może być bolesna, ale w dłuższej perspektywie pozwala odzyskać szacunek do siebie i poczucie sprawczości oraz głębsze, bardziej satysfakcjonujące relacje - podsumowuje Monika Machnicka.
Zobacz także:
- Jak dzieci radzą sobie z obowiązkami domowymi? Odpowiedzi są zaskakujące
- Co według dzieci jest najważniejsze w święta? Te odpowiedzi rozbawią cię do łez
- Co uczniowie sądzą o zajęciach z WDŻ? "Tematy jak miesiączka były poruszane na osobności"
Autor: Aleksandra Matczuk
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages/Guillermo Spelucin Runciman