- Syndrom Stendhala – gdy sztuka piękna staje się zbyt piękna
- Status medyczny syndromu Stendhala
- Jak wyleczyć się z syndromu Stendhala?
- Nie tylko Florencja – Jerozolima i Paryż
Przyśpieszone bicie serca, arytmia i tachykardia, zawroty głowy, omdlenia, silny dyskomfort, a nawet halucynacje – to niektóre objawy somatyczne, które powinny się kojarzyć z tzw. syndromem Stendhala, który może być niezwykle niebezpieczny. To wciąż niezbadane do końca zaburzenie powstaje w wyniku intensywnej styczności ze sztuką piękną. Co więcej, wciąż trudno zaklasyfikować jednoznacznie syndrom Stendhala do zaburzeń psychicznych lub choroby psychosomatycznej.
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo
Syndrom Stendhala – gdy sztuka piękna staje się zbyt piękna
Nazwa syndromu Stendhala wywodzi się od francuskiego pisarza epoki romantyzmu, Henri-Marie Beyle, używającego powszechnie pseudonimu artystycznego Stendhal. Żywot pisarza przepełniony był wieloma podróżami. Na początku XIX wieku postanowił on odwiedzić między innymi Florencję. To, czego tam doświadczył, z pewnością było trudne do przewidzenia. Swoje doświadczenia spisał bezpośrednio po podróży (lub jeszcze w trakcie) w 1817 roku na kartach pamiętników zatytułowanych „Neapol i Florencja: Podróż z Mediolanu do Reggio”.
Zbiór doświadczeń, których doznał Stendhal, obecnie określa się właśnie mianem syndromu Stendhala. Do objawów charakterystycznych dla tego zjawiska zaliczyć należy: tachykardię, arytmię, nadmierne pocenie się, ból i zawroty głowy, ogólny spadek energii i poczucie słabości, omdlenia, a nawet halucynacje. Bodźcem aktywującym powyższe objawy okazały się dzieła sztuki. Florencja jest uważana za jedno z najpiękniejszych miast świata współcześnie, a tym bardziej była takim na początku XIX wieku.
Sam Stendhal relacjonował na kartach swych pamiętników, że po odwiedzeniu grobu Dantego w kościele Świętego Krzyża, a także po zwiedzeniu florenckiej galerii Uffizi i zobaczeniu dzieła dłuta Michała Anioła, słynnego „Dawida”, zaczął doznawać powyższych objawów. Ogarnęły go słabość i gorączka do tego stopnia, że kolejne dni musiał spędzać w łóżku. Czy objawy minęły? Tak, ale do czasu. Gdy pojawił się kolejny bodziec aktywujący – Stendhal ponownie zaczął zwiedzać Florencję – identyczne objawy powróciły.
Status medyczny syndromu Stendhala
Początek traktowania opisanego powyżej zjawiska w sposób bardziej naukowy przypada dopiero na drugą połowę XX wieku, a więc ponad 150 lat po faktycznych doświadczeniach francuskiego pisarza. W 1979 roku włoski psychiatra, Graziella Magherini, ukończył swoje studia, stanowiące pierwsze wstępne badania naukowe syndromu Stendhala. Magherini postanowił przebadać ponad sto podobnych przypadków turystów we Florencji. Doszedł do wniosku, że syndrom Stendhala bynajmniej nie jest fantasmagorycznym dowcipem pisarza, lecz może być autentyczną chorobą. Syndrom ten określił mianem „artystycznego zakłopotania”.
Współcześnie świat psychiatrii nie ma jednoznacznego stanowiska wobec statusu medycznego syndromu Stendhala. Stwierdza się, że charakterystyczne objawy faktycznie mogą występować w człowieku na skutek intensywnego i długotrwałego obracania się wokół sztuki pięknej. Pewien podział istnieje jednak w obrębie tego, czy należy uznać syndrom Stendhala za zjawisko somotoformiczne (rodzaj zaburzeń nerwicowych), czy jako zjawisko psychiczne lub też chorobę psychosomatyczną ze względu na występowanie dwukierunkowej relacji pomiędzy umysłem a ciałem.
Jak wyleczyć się z syndromu Stendhala?
Uznaje się, że na syndrom Stendhala narażone są najbardziej osoby, które dużo podróżują, a jednocześnie są bardzo wrażliwe na piękno i łatwo się nim zachwycają. Niektórzy badacze twierdzą jednak, że na syndrom ten może zapaść każdy. Osoby, które odczuwają objawy syndromu Stendhala, podobnie jak sam pisarz, powinny przez najbliższy czas unikać bodźca aktywującego syndrom. Unikanie miejsca, które wywołało objawy, powinno okazać się wystarczające.
Nie tylko Florencja – Jerozolima i Paryż
Nie tylko syndrom Stendhala, w literaturze anglosaskiej zwany także syndromem florenckim, bierze swe początki z danego miasta. Podobnie jest w przypadku nie mniej kontrowersyjnych i ciekawych poznawczo syndromów – syndromu jerozolimskiego i paryskiego.
Syndrom paryski dotyczy turystów, przede wszystkim japońskich, którzy odwiedzają po raz pierwszy stolicę Francji. Rzeczywisty odbiór Paryża, który w wielu aspektach pozostaje w sprzeczności z wizerunkiem wykreowanym w mediach i w kinie, powoduje u turystów podobne objawy, co syndrom Stendhala.
Niezwykle ciekawym zaburzeniem jest syndrom jerozolimski. U niektórych osób odwiedzających Ziemię Świętą zauważono zaburzenia urojeniowe, polegające na uznawaniu siebie za daną osobę świętą, zwykle postać biblijną – np. Mojżesza lub samego Jezusa Chrystusa. Po opuszczeniu Izraela objawy te mijają.
Zobacz także:
- Wciąż pomagasz innym zapominając o sobie? To może być syndrom wybawiciela
- Odnosisz sukcesy i czujesz się niewystarczająca? "Syndrom oszusta sprawia, że nie sięgamy po swoje cele"
- Co to jest syndrom białego fartucha i czy da się nad nim zapanować?
Autor: Adrian Adamczyk
Źródło zdjęcia głównego: Tom Werner/Getty Images