Nie żyje 20-letnia piosenkarka
Ping Chayada zmarła w niedzielę, 8 grudnia. Jej problemy ze zdrowiem miały rozpocząć się kilka miesięcy wcześniej. 5 października 20-latka poddała się masażowi tajskiemu, by zniwelować pojawiający się ból szyi i ramion. 48 godzin później stan wokalistki znacznie się pogorszył. Dziewczyna zażyła wówczas leki przeciwbólowe. W następnym tygodniu zaczęła natomiast odczuwać drętwienie w ramieniu, ale mimo tego ponowiła zabieg u tej samej masażystki. Po drugiej wizycie ciało Tajki stopniowo sztywniało.
- Zaczęłam odczuwać bardzo, bardzo silny ból. Nie mogłam leżeć na plecach ani na brzuchu. Uczę się masażu od dziecka. Myślałam, że to po prostu kolejny efekt uboczny - relacjonowała na Facebooku.
Za trzecim razem Ping Chayada oddała się w ręce innej, lecz pracującej w tym samym salonie masażystki. - Masowała mnie mocno i przez tydzień miałam opuchliznę i siniaki. Potem cały czas brałam leki, żeby złagodzić objawy - zaznaczyła, dzieląc się swoją historią w mediach społecznościowych. Niedługo potem 20-latka zaczęła odczuwać mrowienie i swędzenie w palcach oraz drętwienie prawej strony ciała.
- Nie mogłam podnieść prawej ręki. (...) Chcę, żeby to była lekcja dla każdego, kto naprawdę lubi masaż. Wyzdrowieję - napisała na Facebooku po tym, gdy w wyniku dolegliwości bólowych nóg i szyi trafiła 6 listopada do szpitala.
Masaż tajski przyczyną śmierci?
Wyniki przeprowadzonych przez medyków badań wykazały, że Ping Chayada cierpi na poprzeczne zapalenie rdzenia kręgowego, czyli chorobę neurologiczną wywołaną zapaleniem rdzenia kręgowego. 20-latka została wypisana ze szpitala 11 listopada, jednak zaledwie tydzień później doznała ataku padaczkowego i znów trafiła do placówki. 22 listopada przeniesiono ją na oddział intensywnej terapii, a wokalistka wkrótce zapadła w śpiączkę. Lekarze zdiagnozowali u niej również posocznicę. Tajska gwiazda zmarła 8 grudnia.
W ustaleniu szczegółów śmierci Ping Chayady ma pomóc przeprowadzona sekcja zwłok. Szef prowincjonalnego wydziału zdrowia zaznaczył, że wszystkie masażystki, które pracują w odwiedzanym przez 20-latkę salonie, posiadają licencję. Wszczęto jednak dochodzenie, ponieważ pojawiły się obawy, że masaże mogły być wykonywane niezgodnie z praktyką tradycyjnego masażu tajskiego.
Zobacz też:
- Małgorzata Ohme napisała wzruszający wiersz dla mamy. "Wśród nocnej ciszy we łzach tonę"
- Anegdoty z życia Władysława Bartoszewskiego. "Sam kontakt z nim po prostu człowieka uskrzydlał"
- Marek Jackowski we wspomnieniach dzieci. "Czekał na nas i zawsze za nami tęsknił''
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Autor: Berenika Olesińska
Źródło: mirror.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images, Facebook