Robert Karaś o rekordzie świata i opiece nad synkiem. "Po przyjściu na świat Milana, jestem mniej nastawiony na ryzyko"

Robert Karaś pobił rekord świata w Ironmanie
Źródło: Dzień Dobry TVN
19 km pływania, 900 km jazdy na rowerze i 211 km biegu – taki dystans pokonał Robert Karaś, który podczas Pucharu Świata w Meksyku został rekordzistą świata w Ultra Triathlonie na dystansie pięciokrotnego Ironmana. W Dzień Dobry TVN sportowiec opowiedział, jak się czuje po tak wyczerpujących zawodach oraz jak łączy treningi z opieką nad synkiem. 

Robert Karaś rekordzistą świata w Ultra Triathlonie

We wtorek, 21 września w Meksyku Robert Karaś pobił rekord świata w Ultra Triathlonie na dystansie pięciokrotnego Ironmana. Sportowiec dotarł na metę z wynikiem 67:58:01, poprawiając tym samym dotychczasowy rekord o 4 godziny 41 minut. Choć dla zwykłego śmiertelnika jest to nierealny wyczyn, triathlonista czuje się dobrze. - Od kostek w górę czuję się fenomenalnie, już tak naprawdę dzień po starcie było wszystko okej, jedynie w kostkach, stopach jest duży stan zapalny, otarcia i jeszcze długo będzie problem – powiedział Robert Karaś.

Co więcej, mimo tak wielkiego wysiłku, sportowiec już cieszy się na myśl o kolejnych treningach. - Nie mam tak, że nie chcę już wychodzić na trening, tylko nie mogę się doczekać, kiedy wyjdę na ten pierwszy, upragniony trening – mówił rekordzista świata.

Sukces podczas Pucharu Świata w Meksyku nie przyszedł jednak łatwo. W trakcie wyścigu, Robert musiał zmierzyć się z ogromną ulewą, a nawet gradobiciem. - Te momenty były bardzo trudne i myśleliśmy, że to się nie uda. Była cały czas ulewa, a jak kręcisz w ulewie, błoto wpada ci pod siodło, to wszędzie pojawiają się otarcia i to były tortury przez kilkanaście godzin. Na biegu doszło najprawdopodobniej przeciążeniowe złamanie stopy i nie mogłem biec w swoich butach, a każdy biegacz wie, jak to jest biegać w swoich i nagle na zawodach musisz biec w innych, bo nie mieścisz w nich stopy – powiedział Robert.

"Nie potrafiłbym żyć bez sportu"

Rekord świata w Ultra Triathlonie to nie jedyny sukces, jaki ma na swoim koncie Robert Karaś. Sportowiec jest także mistrzem i rekordzistą świata na dystansie podwójnego i potrójnego Ironmana. Sukcesy zawodowe poprzedzone są wielogodzinnymi przygotowaniami. Jednak oprócz treningów w triathlonie istotną rolę odgrywa odporność psychiczna oraz dobry metabolizm. - Miałem predyspozycje jeżeli chodzi o głowę, potrafiłem naprawdę pokonywać różne przeszkody i to była moja przewaga. Zazwyczaj na takich zawodach ultra, jak mieszasz wiele posiłków, to pojawiają się u innych zawodników problemy z głową, brzuchem, a u mnie tego nie ma – powiedział Robert.

Nie jest tajemnicą, że dla zawodowych sportowców, trening jest nieodłącznym elementem życia. Dlatego też nawet po zakończeniu kariery, nie kończy się ich przygoda ze sportem. Z takiego założenia wychodzi także Robert, który otwarcie przyznaje, że nie wyobraża sobie życia bez aktywności fizycznej. - Kocham to, to jest moja praca, na tym zarabiam. Od 2018 roku nie miałem tak pięknego życia, więc chcę to kontynuować. Nie potrafiłbym żyć bez sportu, jak nie trenuję to nie funkcjonuję. Wiem, że sport będzie ze mną już do końca życia, nie w takim wydaniu, ale dla zdrowia będę się ruszał już do końca dni – powiedział sportowiec.

W lipcu tego roku Robert Karaś został ojcem. Wraz ze swoją partnerką, aktorką Agnieszką Włodarczyk, mają synka, Milana. Jak zmieniło się jego podejście do sportu wraz z przyjściem na świat dziecka? - Jestem mniej nastawiony na ryzyko. Jak się pojawia lampka "stop", to zauważam ją, kiedyś ją mijałem i leciałem dalej. Jest też dużo lepiej jeśli chodzi o organizację. Wiele osób mnie ostrzegało, że jak pojawi się dziecko na świecie, to skończy się trening, a wcale tak nie jest. Jak jest synek, to robię treningi, kiedy on nam pozwala, także on jest najważniejszy – dodał Robert.

Zobacz także:

Autor: Martyna Trębacz

Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Grochocki/East News

podziel się:

Pozostałe wiadomości