Jeremy Clarkson trafił do szpitala. "Kurczę, to było blisko"

Jeremy Clarkson
Jeremy Clarkson trafił do szpitala
Źródło: Ash Donelon / Contributor/Getty Images
Jeremy Clarkson to dziennikarz najbardziej kojarzony z programem "Top Gear". 64-latek niedawno wyznał, iż niedawno mierzył się z problemami zdrowotnymi, na skutek których trafił do szpitala. Objawy, których doświadczył przypominały zawał serca. W jakim stanie jest dziennikarz?

Jeremy Clarkson przeszedł operację

Brytyjski dziennikarz i prezenter Jeremy Clarkson przeszedł zabieg kardiologiczny. Mężczyzna niedawno ujawnił, iż musiał poddać się operacji niedługo po tym jak jego stan zdrowia nagle się pogorszył. W swoim felietonie dla "The Sunday Times" zdradził, że po powrocie z urlopu odczuwał ucisk w klatce piersiowej oraz mrowienie w lewym ramieniu.

Problemy zdrowotne 64-latka rozpoczęły się podczas wakacji nad Oceanem Indyjskim, kiedy dziennikarz poczuł, że jego kończyny nie działają prawidłowo, miał problemy gdy wstawał, kiepsko poruszał się w wodzie, a nawet - nie był w stanie zejść po schodach bez asysty drugiej osoby.

- Wszystkie te objawy ujawniły się tego samego dnia, co sprawiło, że reszta moich wakacji była niezwykle relaksująca. Jedyne, co robiłem, to siedziałem na krześle, piłem wino i jadłem ser - żartował na łamach "The Sunday Times".

Objawy przypominające zawał

W kolejnych dniach stan Jeremy'ego się pogorszył - obudził się z mrowieniem w ramieniu i uciskiem w klatce piersiowej. Niedługo później wrócił do Wielkiej Brytanii, gdzie został przetransportowany do szpitala. Warto wspomnieć że są to jedne z objawów ataku serca, dlatego prezenter nie chciał ich ignorować. W placówce, po szeregu przeprowadzonych badań, wykluczono zawał. 64-latek jednak musiał mieć wszczepione stenty, czyli protezy naczyniowe udrażniające przepływ krwi w żyłach, które stosuje się najczęściej w przypadku choroby wieńcowej.

- Jestem pewien, że nie miałem zawału serca. Jednak gdyby objawy tak nie wyglądały, nigdy bym nie został wysłany do szpitala. [...] Następnego dnia wróciłem już do domu i oto jestem, dwie godziny później, piszę to i myślę: "Kurczę, to było blisko" - podsumował dziennikarz.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości