Międzynarodowy Dzień Wdów
Międzynarodowy Dzień Wdów to święto ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w grudniu 2010roku. Ma ono na celu zwrócenie uwagi na sytuację kobiet i ich dzieci po śmierci mężów, niezależnie od ich wieku i pochodzenia. ONZ wezwało do przestrzegania Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet oraz innych traktaóow dotyczących praw człowieka.
Za późno na nowy początek?
- Mąż był pierwszym mężczyzną w moim życiu i wydaje mi się, że będzie tym ostatnim - powiedziała Alina. 64-latka 10 lat temu została wdową. Przez dekadę nie weszła w nowy związek i jak deklaruje, wcale tego nie potrzebuje.
- Kiedy zmarł mój mąż, trudno było mi się podnieść psychicznie. Ale były moje dzieci, rok później urodził się pierwszy wnuk, więc czułam, że mam dla kogo żyć i muszę sobie z tym poradzić. A później to już się nie obejrzałam i minęło kilka lat. Wypełniłam tę pustkę w sercu pracą i kolejnymi wnukami. Teraz to one są dla mnie największą miłością - dodała 64-latka.
Na pytanie, dlaczego Alina nie zdecydowała się wejść w nowy związek, nie ma jednej, prostej odpowiedzi. - Myśląc o tym z perspektywy czasu, to powodów jest wiele. Na początku nie wyobrażałam sobie, że mogłabym kogoś innego pokochać. Mój mąż był tą jedną miłością mojego życia. Później, kiedy trochę czasu minęło, pomyślałam, że chyba ja już jestem za stara na chodzenie na randki i zaczynanie wszystkiego od nowa. Starsza pani, grubo po 60-tce miałaby szukać pana w internecie albo w sanatorium? To śmieszne i nie dla mnie. Teraz to już nie wyobrażam sobie, żeby jakiś obcy człowiek chodził mi po domu i oczekiwał, żebym mu zrobiła pranie i ugotowała obiad. Dobrze jest mi samej. Cenię moją wolność - podkreśliła kobieta.
Alina bez zawahania przyznała, że nie brakuje jej romantycznych chwil. - Kwiaty i prezenty kupują mi dzieci albo wnuki, do kina chodzę z koleżankami, do kawiarni też. Braku bliskości nie odczuwam, bo dostaję mnóstwo czułości od rodziny. Nie nudzę się, nie jestem samotna. Posiadanie partnera nie jest dla mnie wyznacznikiem szczęścia i spełnienia. Ja już byłam raz zakochana. Wcześnie wyszłam za mąż i zostałam mamą. A teraz mam wreszcie czas, żeby poznać samą siebie. To nowy etap w moim życiu - stwierdziła emerytka.
Dlaczego zrezygnowałam z miłości?
55-letnia Maria 4 lata temu pożegnała swojego męża. Mężczyzna przez rok walczył z rakiem płuc. Maria dzielnie mu towarzyszyła.
- Dlaczego zrezygnowałam z miłości? Miłość kojarzy mi się z czymś pięknym, ale ostatecznie kończy się bólem, cierpieniem i stratą. Nie mam już siły, żeby znowu przechodzić przez to samo - wyznała nasza bohaterka. - Byliśmy małżeństwem przez 20 lat. Bywało różnie, mieliśmy wzloty i upadki, ale koniec końców zawsze wychodziliśmy na prostą. Ostatni rok życia męża to była gehenna, ale wbrew pozorom bardzo nas do siebie zbliżyła. Nigdy nie spędziliśmy tyle czasu razem, jak wtedy. To było tak, jak w tym powiedzeniu - na dobre i na złe - wspomina Maria.
55-latka obserwowała, jak jej ukochany mąż odchodzi. To złamało jej serce. - Od chwili diagnozy czas jakby nagle przyspieszył. Wpadliśmy w wir chemioterapii, leczenie przez chwilę dało mu trochę ukojenia, ale potem pojawiły się przerzuty i już właściwie nie wychodziłam ze szpitala. Cały czas byłam przy nim. Kiedy były przerzuty do mózgu, lekarze oswajali mnie z myślą, że nadchodzi najgorsze. Powoli go traciłam. Po śmierci bardzo długo nie mogłam dojść do siebie. Teraz jest już lepiej, jakoś poukładałam sobie to życie na nowo. Moi synowie często mówią mi, że może fajnie byłoby, gdybym znalazła przyjaciela. Może takiego, który też jest wdowcem i mielibyśmy taki wspólny mianownik. Ale mi to się nie mieści w głowie - wyznała Maria.
Kobieta z powodu przykrych doświadczeń zamknęła serce na miłość. Czy kiedyś się to zmieni? - Nie wiem, czy będę wstanie znów pokochać, bo nie chciałabym drugi raz przechodzić przez to samo. To poczucie straty jest okropne. Poza tym, mam takie myśli, że nowy związek, to byłoby jak zdrada mojego męża. Nie wyobrażam sobie siebie u boku kogoś innego - podsumowała.
Wdowy - jaki mają stosunek do związków?
Jak wyjaśnia psychoterapeutka Ewa Olszewska, wejście w nową relację po śmierci męża jest bardzo trudne i nie każda kobieta jest gotowa na taki krok.
- W wielu przypadkach panie potrzebują dużo czasu, by po pierwsze oswoić się z nową sytuacją i nową rzeczywistością bez partnera, który towarzyszył im przez kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt lat. Po drugie muszą uporać się z traumą, przepracować to, co je spotkało, bo tak bardzo były przywiązane do męża i do życia z nim. W pogodzeniu się ze stratą pomocne jest wsparcie specjalisty, który podpowie, jak nazwać uczucia, które nam towarzyszą i da nam "narzędzia", by powoli je wyciszać - powiedziała Ewa Olszewska, psychoterapeutka. - Co ważne, w początkowej fazie, po stracie, pozwólmy sobie przeżyć te emocje, smutek, żałobę, nie zagłuszajmy ich różnymi bodźcami. To ważny element procesu adaptacji do nowych realiów - dodała ekspertka.
Do gabinetu psychoterapeutki często trafiają kobiety, które zostały wdowami. Jaki mają stosunek do miłości i nowych związków? - Wbrew pozorom, mimo że tak popularne jest teraz randkowanie przez internet i powstają programy, które łączą ludzi w pary, to jednak zdecydowana większość moich pacjentek, seniorek, nie chce już wchodzić w relacje. Ich najczęstsze argumenty to: że ich czas już minął, one to już kochały, one mają swoje przyzwyczajenia i nie będą się dla kogoś zmieniać. Kolejno za tym idą obawy: a co jeśli ja mu się już nie spodobam, bo mam swoje lata, już nie wyglądam tak, jak 10-20 lat temu. A co, jeśli dzieci go nie zaakceptują, a jak po czasie mnie zostawi dla młodszej? Taka blokada i sceptycyzm to najczęstsze z czym się spotykam w gabinecie. Im dłużej to trwa, tym trudniej im wyjść z tej próżni. Niestety, nie ma jednej, złotej rady na to, jak sobie z tym poradzić, albo sposobu na ponowne otwarcie. To wymaga indywidualnej pracy z terapeutą - zauważa Olszewska.
Z drugiej strony są kobiety, które wybierają samotność, bo to, ich zdaniem, da im szczęście. - Oczywiście, mam też i takie pacjentki, które po przepracowaniu tych pierwszych emocji, po pogodzeniu się ze śmiercią męża, zaczynają odżywać. Po wielu latach małżeństwa, po odchowaniu dzieci, często są już na emeryturze i, jak to mówią: "mają czas dla siebie". Żyją po swojemu, zaczynają podróżować albo robić rzeczy, na które wcześniej by się nie odważyły. Uważają, że partner by ich nie dogonił, że byłby, mówiąc kolokwialnie "kulą u nogi". Wcale nie potrzebują drugiej połówki albo romantycznej relacji, by być szczęśliwymi kobietami - podkreśla Ewa Olszewska.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Czy pełne wybaczenie krzywd jest możliwe? Psycholożka wskazuje dwa najważniejsze czynniki
- Królowa Elżbieta II kończy 96 lat. Jak do obchodów przygotowują się Brytyjczycy?
- Kartki z pamiętnika matki. "Nie mam rodziny, choć mam bliskich"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Justin Paget/Getty Images