Monika Milewska w książce "Ślepa kuchnia" opisała, skąd wziął się pomysł na kuchnię bez okien zewnętrznych. - Urodziło się to z oszczędności, za czasów Władysława Gomółki, który oszczędzał na wszystkim. Oszczędzał również na budownictwie. Był wyż demograficzny, wiadomo, tych mieszkań musiało powstać wiele, w związku z tym zadecydowano, że bloki wówczas budowane będą szersze, a jeżeli będą szersze, to mieszkania będą miały mniej okien. Ucierpiała przede wszystkim kuchnia - powiedział nasz gość.
Taką kuchnię trudno było wywietrzyć, więc zapach potraw czuć było w całym mieszkaniu.
Jakie potrawy gotowano?
W PRL-u gotowano przede wszystkim z tego, co było dostępne. Korzystano też z innych metod dotarcia do produktów. - Jeżeli ktoś miał znajomości w sklepie mięsnym, (...) to wtedy gotował z lepszych gatunków mięsa. Jeżeli miał koleżankę w jakimś zachodnim kraju, to mogła mu przesłać zupełnie niedostępne wtedy przyprawy, jak laska wanilii. Jeżeli ktoś był operatywny, to gotował dobrze - powiedziała Monika Milewska.
Menu w PRL-owskich restauracyjne było regulowane odgórnie przez dwa ministerstwa, a później na poziomie wojewódzkim. Sporo ze smaków z tamtych czasów do dzisiaj gości w naszych kuchniach.
- Badania pokazują, że nasz gust jest dość konserwatywny, że te schaboszczaki, bigosy, sałatka jarzynowa, czy naleśniki z serem, czy pomidorowa z ryżem ciągle są obecne na naszym stole - podsumował nasz gość.
Zobacz także:
- Jak nie zbankrutować w święta? Te porady pozwolą wam zaoszczędzić trochę pieniędzy
- Wzięli urlop w pracy, by ratować ludzi przed wojną. Polscy kierowcy dla Ukrainy
- Czym zastąpić cukier w diecie? Słodzik to jedynie "mniejsze zło"
Autor: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Grochocki/East News