Czy COVID-19 i obostrzenia zakłócą Boże Narodzenie? Minister zdrowia odpowiada

Adam Niedzielski, minister zdrowia
Adam Niedzielski, minister zdrowia
Źródło: TVN24

Pandemia koronawirusa w Polsce nie ustępuje, wręcz przeciwnie. Utrzymujący się przez dłuży czas poziom 35-40 tys. zakażeń dziennie będzie krytyczny dla wydolności systemu opieki zdrowotnej w naszym kraju. Zdaniem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, byłby to sygnał mówiący o konieczności wprowadzania nowych obostrzeń czy przymusu szczepiennego dla zagrożonych grup. Czy nowe restrykcje zostaną wprowadzone na święta Bożego Narodzenia?

Czy szczepienia przeciw COVID-19 będa obowiązkowe?

PAP: Ostatni dzień przyniósł rekordowe dane w tej fali pandemii, jeśli chodzi o zakażenia i zgony… Dlaczego rząd nie zdecydował się na wprowadzenie obowiązku szczepień przeciw COVID-19, przynajmniej dla niektórych grup? Co z odpornością populacyjną? Najbardziej zaszczepioną przeciw COVID-19 gminą w Polsce jest Podkowa Leśna z wynikiem 70,24 proc. mieszkańców. Najlepszy wynik nie jest zbyt imponujący… Minister zdrowia Adam Niedzielski: Poziom odporności populacyjnej przy zmieniających się mutacjach wirusa jest parametrem nieznanym. W zależności od mutacji wirusa, z jakim mamy do czynienia, czy pewnych warunków środowiskowo-społecznych, jej poziom jest odkrywany wtórnie. Poziom wyszczepienia to jeden parametr. Drugi bardzo ważny parametr to przechorowanie COVID-19. Szczepienia, w skali kraju, jeżeli patrzymy na osoby dorosłe to jest to 65 proc. Uwzględniając osoby, które przechorowały, możemy mówić, że odporność jest na poziomie ok. 75 proc. PAP: Ponawiam pytanie, dlaczego nie ma obowiązku szczepień przeciw COVID-19? Ryzyko zakażenia jest duże, a koszty dla systemu gigantyczne. Specjaliści, m.in. ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19 dr Paweł Grzesiowski, podnoszą, że należałoby wprowadzić obowiązek szczepień np. medyków czy nauczycieli, jeśli chcą wykonywać swój zawód, a także dla osób powyżej 50. roku życia. A.N.: Punkt widzenia ekspertów z wąskiej dziedziny nauki w tym medycyny ma tę wadę, że w żaden sposób nie bierze pod uwagę realiów życia społeczno-gospodarczego. To cenne rady, ale podejmowanie decyzji na poziomie rządu nie może uwzględniać punktu widzenia jednej grupy, jednego grona ekspertów. Trzeba sobie zdawać sprawę, że u nas pewne środki przymusu nie tylko że są źle odbierane, ale potrafią działać przeciwskutecznie i zniechęcać ludzi, uruchamiać postawę jeszcze bardziej negatywną, czy wręcz agresywną. Ruch antyszczepionkowy w Polsce - z przykrością to muszę powiedzieć - jest stosunkowo silny i w pewnym sensie sprofesjonalizowany. Występują tu incydenty, które mają charakter agresywny. Naszym celem nie jest teraz sprowokowanie ludzi do wyjścia na ulicę i mówię tu o zacznie szerszych grupach niż w Austrii, Francji czy Niemczech. Rząd podejmując decyzje patrzy, jakie będą jej konsekwencje – korzyści i koszty, w tym te społeczne. Trzeba podejmować decyzje, które są pragmatyczne i racjonalne. Trzeba ważyć ryzyko. Staramy się stosować taką politykę, która weryfikuje, czy zarządzając infrastrukturą zapewniającą leczenie i wsparcie dla chorych oraz mając dosyć wysoki - choć zawsze mógłby być wyższy - poziom zaszczepienia i odporności w populacji, jesteśmy w stanie przejść tę falę. Patrząc na przykład na woj. podlaskie i lubelskie widzimy, że nasza polityka jest niezwykle pragmatyczna. Tam właśnie zakażenia zaczynają spadać, obserwujemy spadki dynamiki od ponad tygodnia. Widzimy więc, że nie zwiększając restrykcji możemy poniekąd falą zakażeń zarządzać. PAP: Projekt o weryfikowaniu szczepień przez pracodawców był w wykazie prac rządu, teraz jest inicjatywa poselska PiS w tym obszarze. Pracodawcy powinni mieć takie narzędzie, pana zdaniem? A.N.: To dobry kierunek. Restrykcje w postaci zawężania, czy ograniczania prowadzenia działalności gospodarczej to nie jest dobry kierunek, bo to odbieranie sobie perspektywy rozwojowej kraju. Natomiast zmiany dotyczące organizacji pracy, wykorzystujące informacje, kto jest zaszczepiony, a kto nie, to kierunek skuteczny. Narzędzia zawsze stosuje się adekwatnie do sytuacji w której się znajdujemy. Musimy dać pracodawcom narzędzie do zarządzania możliwą transmisją we własnej firmie. Nie możemy dopuszczać do zamykania firm. PAP: Czy ministerstwo planuje dodatkowe benefity dla zaszczepionych? Poza oczywiście bezpieczeństwem zdrowotnym, zwolnieniem z kwarantanny czy niewliczaniem w limity? Albo inaczej, czy będą ograniczenia dla niezaszczepionych, wzorem wielu państw? A.N.: Nie jestem w stanie odpowiedzieć definitywnie na to pytanie. Na razie działamy stosując politykę monitorowania przepływów w systemie i dostępnością infrastruktury. Oczywiście jest poziom, kiedy sprawność organizacyjna może być nadwątlona i zostanie osiągnięty punkt krytyczny wydolności szpitalnictwa. Staramy się by takiego punktu nie osiągnąć.

DD_20211104_Covid_REP
Covid-19 w szkole – dziecko w domu
Źródło: Dzień Dobry TVN

Koronawirus w Polsce. Poziom krytyczny zakażeń

PAP: Jak państwo szacujecie, jaki jest ten poziom krytyczny? A.N.: Poziom krytyczny, moim zdaniem, to 35-40 tys. zakażeń dziennie, utrzymujących się przez pewien czas. To poziom, kiedy trzeba dokładać dodatkowe instrumenty, wtedy mogą pojawić np. obostrzenia, czy pewne formy przymusu szczepiennego dla wybranych, zagrożonych grup. Ale na razie nie widzimy przesłanek, by tak postępować. Wszystkie lockdowny i wszystkie restrykcje do tej pory były nakierowane na ograniczenia transmisji wirusa, ale była to także forma obrony wydolności systemu opieki zdrowotnej, głównie szpitalnictwa, które jest pod największą presją. W obecnej fali widzimy fundamentalne różnice w porównaniu z poprzednimi, jeśli chodzi o wzrost liczby zakażeń, jego tempo i hospitalizacje. Wydaje się, że wszystkie obiektywne warunki pozwalają nieco odważniej i bardziej liberalnie podchodzić do zarządzania epidemią. Patrząc na scenariusz długookresowy, naszym celem jest sprowadzenie zachorowań koronawirusowych do poziomu grypy, czyli będziemy mieli obecny COVID-19 ale również pewność, że moce sektora usług sektora ochrony zdrowia będą niezakłócone. PAP: Kiedy spodziewany jest szczyt czwartej fali, według ministerialnych prognoz? A.N. Mamy dwa scenariusze. Jeden odwołujący się do analogii z fali drugiej i apogeum w ciągu dwóch tygodni. Drugi scenariusz odsuwa szczyt trochę w czasie, na pierwszą połowę grudnia. Apogeum w pierwszym scenariuszu ma wynosić 25-30 tys., a w drugim wariancie 35-40 tys. zakażeń. Rozbudowę infrastruktury realizujemy zgodnie z pesymistycznym scenariuszem, choć jest on mniej realny.

Obostrzenia na święta Bożego Narodzenia

PAP: Polacy mogą planować święta bez ograniczeń życia społecznego, restrykcji dotyczących przemieszczania, niezależnie od scenariusza? A.N.: Pandemia już wielokrotnie nas zaskakiwała. Zgodnie ze wszystkimi prognozami jest mało prawdopodobne, abyśmy mieli Święta Bożego Narodzenia zakłócone falą covidu. PAP: Przed świętami będziemy szczepili w Polsce młodsze dzieci? A.N.: Chcemy mieć pełne oparcie w dowodach. Nie będziemy wyprzedzali decyzji Europejskiej Agencji Leków. Ta decyzja jest zapowiedziana na przyszły tydzień i mamy deklarację Komisji Europejskiej, że ta decyzja zapadnie. Mam zakontraktowane szczepionki dla całej populacji dzieci. Jesteśmy przygotowani. Jak tylko będzie decyzja EMA i KE, kolejnego czy następnego dnia wydamy komunikat dopuszczający szczepienia w grupie 5-11 lat.

Lek na COVID-19 w Polsce

PAP: Co z zakupem leków na COVID-19? Resort podawał, że przystąpiliśmy do przetargu unijnego. Co chcemy nabyć i w jakiej ilości? A.N.: Najwięcej nadziei budzi molnupiravir w postaci pigułek, podawanych na możliwie wczesnym etapie choroby. Mamy zakontraktowane powyżej 300 tys. dawek tego leku. Czynimy starania, by jeszcze w grudniu otrzymać ten lek.

Czy wróci nauka zdalna?

PAP: Co ze zdalną nauką? Podnoszony jest zawsze argument, że przynosi straty edukacyjne i szkody w zdrowiu psychicznym, ale szkoły wskazywane są w tej fali jako generator zakażeń. A.N.: Nie powiem definitywnie, że jej nie będzie nigdy. Jak będzie trudna sytuacja, której jednak w tej chwili nie mamy, to będziemy rozważali takie scenariusze. Na dziś ich nie rozważamy. Utrzymanie stacjonarnej nauki jest priorytetem. Jeśli będą jakieś ograniczenia wprowadzane, to szkoły będą na końcu tych ograniczeń. Decyzja o ich wprowadzeniu jest z mojego punktu widzenia praktycznie niemożliwa. PAP: Ile kosztowała nas walka z pandemią, patrząc przez pryzmat wydatków zdrowotnych? A.N.: Jeżeli chodzi o rok bieżący, to prognoza jest na ok. 30 mld zł – poza wydatkami z tytułu wpływów składki zdrowotnej.

Dodatki covidove

PAP: Ostatnie pytanie z puli finansów, o dodatki covidowe. Różne grupy, m.in. diagności laboratoryjni, czują się pomijane. Będą jakieś zmiany w ich przyznawaniu? A.N.: Nie planujemy dalszych zmian. Zdecydowaliśmy, że od 1 listopada personel medyczny otrzymuje dodatkowe wynagrodzenie covidowe za każdą godzinę opieki nad pacjentem z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Nowe zasady są jednolite w skali kraju i obowiązują na oddziałach placówek medycznych, które zapewniają łóżka dla osób z COVID-19 - tzw. II poziom zabezpieczenia covidowego. To jest niezwykle racjonalne podejście, ponieważ wcześniej, gdy nie było proporcjonalności zgłaszane do pełnej kwoty dodatków były osoby, które z pacjentem z COVID-19 przepracowały nawet i kilka minut w miesiącu.

Zobacz także:

Luiza Bebłot

podziel się:

Pozostałe wiadomości