Uwaga! TVN. Sprawa Izabeli z Pszczyny
Izabela trafiła do szpitala w 22. tygodniu ciąży, po odejściu wód płodowych. Od godzin przedpołudniowych pisała w wiadomościach do swojej mamy, że źle się czuje i podejrzewa sepsę. - Iza nie była panikarą. Ona nigdy nie chciała zamartwiać nikogo swoimi problemami, a już na pewno nie swoją mamę, która była dla niej wielkim oparciem. Znam ją od 25 lat i wiem, że by nie histeryzowała bez powodu. Obawiam się, że w rzeczywistości mogło być tam dużo bardziej tragicznie niż to, co pisała mamie – mówi Natalia, przyjaciółka zmarłej Izabeli.
Lekarze czekali, aż płód sam obumrze. - W historii choroby Izy, mamy kartę kwalifikacyjną do zabiegu cięcia cesarskiego z 22 października w trybie natychmiastowym. Jako uzasadnienie pilnego zabiegu podano poronienie septyczne i podejrzenie zespołu DIC – odczytuje z karty informacyjnej brat zmarłej.
Zespół DIC polega na wytworzeniu się w organizmie licznych małych zakrzepów i jest powiązany z sepsą. Do najczęstszych przyczyn jego powstania należy m.in. zakażenie wewnątrz owodniowe czy obumarcie płodu.
- Do szpitala poszła zdrowa dziewczyna, po prostu odeszły jej wody. Ona pisała mi, że to dziecko też się męczy. Dlaczego lekarze skazali na męczarnie nie tylko Izę, ale i dziecko? Wiedzieli, że nie ma wód. Czekali aż umrze w męczarniach? – zastanawia się pani Barbara, matka zmarłej Izabeli.
Nie wiadomo, kiedy dokładnie obumarł płód, ponieważ jego stan nie był monitorowany. Wobec Izabeli lekarze podjęli postawę wyczekującą, choć z SMS-ów i relacji pacjentki z łóżka obok wynika jasno, że informowała personel o swoim pogarszającym się samopoczuciu.
- Kilkukrotnie zgłaszała położnym, że czuje się coraz gorzej. Mówiła to także lekarzowi, który był tylko raz na wizycie. Przez całe popołudnie nie było już żadnego lekarza. Około 20:00 zobaczyłam, że siedzi po turecku na łóżku i cała się trzęsie. Miała chyba 40 stopni gorączki – opowiada kobieta, która dzieliła salę z Izabelą.
- Ona dokładnie wiedziała, co się z nią dzieje i zapewne starała się zrobić wszystko, by wyjść z tego cało. Miała bardzo dużo wewnętrznej siły, by żyć dla swojej córki i męża. To była bardzo silna fizycznie i psychicznie kobieta. Nie mam poczucia, że ona straciła życie. Bardziej, że ktoś je jej odebrał – komentuje Katarzyna, przyjaciółka zmarłej Izabeli.
Sprawa Izabeli z Pszczyny. Zawiadomienie do prokuratury
W katowickiej prokuraturze odbyły się wielogodzinne przesłuchania lekarzy i pielęgniarek obecnych w trakcie niespełna 24-godzinnego pobytu Izabeli w szpitalu w Pszczynie. - Przesłuchania były bardzo intensywne, wyczerpujące. Zmierzamy w stronę złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Chodzi o składanie fałszywych zeznań i fałszowania dokumentacji medycznej – mówi mec. Jolanta Budzowska, pełnomocnik rodziny zmarłej Izabeli.
- Zrobiłam wszystko. Jej stan się nie pogarszał. Nie chcę rozmawiać – powiedziała jedna z przesłuchiwanych.
Pełnomocniczka rodziny zmarłej kobiety złożyła już w prokuraturze zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez składanie fałszywych zeznań i fałszowanie dokumentacji medycznej. Śledztwo trwa.
Uwaga! TVN. List córeczki Izabeli z Pszczyny
Izabela była bardzo rodzinna, swojego męża poznała w wieku 14 lat. Osierociła 9-letnią córeczkę. Mąż Izy nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Przekazał nam list, jaki do swojej zmarłej mamy napisała ich córka:
- Kocham Cię mamusiu, nie mogę uwierzyć, że umarłaś. Zawsze będę o Tobie pamiętać, zawsze będę Cię kochać, nigdy Ciebie nie zapomnę - czytamy w liście.
Śmierć Izabeli poruszyła wielu ludzi i wywołała liczne protesty w całym kraju.
- Myślę, że Iza chciałaby, żeby o tym mówić. My kobiety często mamy tak, że się boimy i wolimy się nie odzywać. Iza taka nie była. Była rozsądna, mocno stąpała po ziemi – podkreśla Natalia, przyjaciółka zmarłej Izabeli.
Cały materiał na stronie programu Uwaga! TVN.
Autor: Katarzyna Lackowska
Reporter: Aleksandra Supryn
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN