30-latka zmarła w szpitalu w Pszczynie. "Ta dziewczyna była zostawiona sama sobie"

DD_20211106_Smierc_REP
Izabela była w piątym miesiącu ciąży, zmarła w szpitalu na sepsę. Niecałą dobę przed śmiercią pisała do swojej mamy, że boi się o swoje życie. Zdaniem pełnomocnika rodziny, lekarze ze szpitala w Pszczynie czekali, aż płód sam obumrze, nie podejmując działań, które mogłyby uratować życie kobiety. Sprawie bliżej przyjrzała się Joanna Bukowska, reporterka programu "Uwaga TVN".

Śmierć w szpitalu

Pani Izabela do szpitala trafiła w 22. tygodniu ciąży z powodu odejścia wód płodowych. Przez cały dzień kontaktowała się z matką za pomocą SMS-ów. Relacjonowała, że czuje się coraz gorzej. Podejrzewała, że ma sepsę. Lekarze, choć mogli legalnie dokonać aborcji w sytuacji zagrożenia życia kobiety, czekali, aż płód sam obumrze, co zdaniem pełnomocników rodziny mogło doprowadzić do tragedii. 30-latka zmarła.

Na miejsce udała się Joanna Bukowska, reporterka programu "Uwaga TVN" i przeprowadziła dziennikarskie śledztwo. Na nagraniu rzeczniczka szpitala zarzekała się, że pacjentka przed śmiercią była pod stałą opieką lekarzy. - Nie było sytuacji, w której pozostawiona była bez opieki. Dbał o nią cały zespół i proces leczniczy był prowadzony od samego początku – twierdzi Barbara Zejma-Oracz, rzecznik prasowy Szpitala Powiatowego w Pszczynie.

Zwróćmy uwagę, że rzeczniczka powiedziała to kilka dni temu przed naszym materiałem. Wczoraj zostali zawieszeni lekarze, więc jaki związek między jednym a drugim musi być. Jeżeli zostali zwieszeni, to ten proces leczniczy w moim przekonaniu był błędny. Z tego co my wiemy, jakie SMS-y nam pokazywano, wiemy, że tam się nic nie działo. Ta dziewczyna była zostawiona sama sobie. Mówią o tym pacjentki, które były z nią w sali. Czekano, nie podejmowano żadnych działań leczniczych wobec płodu i dziewczyny 
– powiedziała reporterka.

Jak przyznała reporterka, Izabela czuła, że coś się dzieje, jednak nikt jej nie słuchał. Mówiła, że to nie jest zwykłe przeziębienie. Czuła, że to jest coś więcej, zdawała sobie z tego sprawę. Jednoczenie chyba do końca nie przyjmowała do wiadomości, że coś złego może się zdarzyć. W końcu była w szpitalu, gdzie miała otrzymać pomoc.

Dlaczego lekarze dopiero teraz zostali zawieszeni?

Do tragicznego wydarzenia doszło 22 września. Dopiero niedawno pojawiła się informacja o zawieszeniu lekarzy. Dlaczego? - Przez cały ten czas trwała procedura wyjaśniająca. My teraz prosimy o wyniki wewnętrznego postępowania w szpitalu. Skoro zostało ono przeprowadzone tuż po śmierci dziewczyny. Dlaczego dopiero teraz lekarze zostali zawieszeni? Prawdopodobnie dlatego, że wyszły na jaw SMS-y, że zrobiliśmy dwa materiały i pacjentka z łóżka obok opowiedziała, jak było. Możliwe, że medialny rozgłos nadał sprawie właściwej powagi – tłumaczyła Joanna Bukowska.

Dziennikarka dodała również, że podczas śledztwa wielokrotnie próbowała kontaktować się z lekarzem. - Powiedział, że nie czuje się odpowiedzialny za śmierć tej kobiety i że zrobił wszystko, żeby ratować jej życie. Nie wiemy, jaki był powód tego, że lekarz, który był po południu, kiedy ona się już znacznie gorzej czuła, nie reagował – powiedziała.

Śledztwo dziennikarskie nadal trwa, a Joanna Bukowska przyznała, że o dalszych wynikach sprawy będzie na bieżąco informować. Jak zakończy się ta tragiczna historia? Kto poniesie odpowiedzialność za śmierć dziewczyny?

DD_20211106_Smierc_rep_REP

Zobacz także:

Autor: Nastazja Bloch

Źródło zdjęcia głównego: Piotr Molęcki/EastNews

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana