Sytuacja wokół aborcji w Polsce z dnia na dzień jest coraz bardziej napięta. 22 września br. do Sejmu wpłynął obywatelski projekt ustawy "Stop Aborcji 2021" złożony przez Fundację "Pro - Prawo do życia". 28 października skierowano go do pierwszego czytania. Stało się to w dniu, kiedy w szpitalu w Pszczynie zmarła kobieta w 22. tygodniu ciąży. Izabela zgłosiła do placówki, ponieważ odeszły jej wody płodowe. Niestety lekarze nie chcieli usunąć jej ciąży zanim serce dziecka się nie zatrzyma. 30-latka dostała sepsy i zmarła.
Obywatelski projekt przede wszystkim zakłada zmianę w kodeksie karnym dotyczącą definicji istoty ludzkiej, obejmującą również okres prenatalny. Proponowany zapis brzmi: "Dzieckiem jest człowiek w okresie od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności. Dzieckiem poczętym jest dziecko w okresie do rozpoczęcia porodu".
Obecnie w Polsce obowiązują dwie przesłanki do aborcji: jeżeli zagrożone jest zdrowie i życie matki oraz jeżeli ciąża jest wynikiem przestępstwa, np. gwałtu. W myśl proponowanych przepisów w tych przypadkach także byłaby zakazana. Pod projektem ustawy podpisało się 130 tys. osób.
Izabela z Pszczyny nie była jedyną kobietą, która została potraktowania w nieodpowiedni sposób. W stosunku do pacjentki ze Świdnicy, także nie zareagowano na czas.
- Moja Ania też zmarła w 5. miesiącu ciąży w szpitalu. Też wstrząs septyczny. Leżała całą noc na oddziale i kazali jej rodzić martwe dziecko — mówił w rozmowie z Onetem pan Łukasz.
Wieść o tym, że ich dziecko nie żyje, była dla małżeństwa szokująca. Cztery dni wcześniej para była prywatnie u lekarza, który prowadził ciążę. Ten sam specjalista - jak dodaje pan Łukasz - jest też ordynatorem ginekologii w świdnickim szpitalu. Wówczas wyniki USG były dobre. Serce dziecka biło.
- W szpitalu stan Ani pogarszał się, miała 40 stopni gorączki. Było jasne, że wiąże się to z sepsą. Personel szpitala wiedział o tym, mimo wszystko kazali jej rodzić martwe dziecko. Podali leki na wywołanie porodu - opowiadał mężczyzna w rozmowie z portalem.
- Jak próbowano pomóc żonie? Zastosowano tylko rutynowe leki. Ania z rozwijającą się sepsą leżała tracąc zdrowie. Chcieli ją przetrzymać do rana, bo wtedy przychodził z urlopu jej lekarz prowadzący. Ale niestety organizm nie wytrzymał. Straciłem żonę i córkę - dodał pan Łukasz.
Zobacz także:
- Quiz z Agnieszką Dygant. Co pamięta z serialu "Niania"?
- Trafiła do szpitala w 23. tygodniu ciąży. "Lekarze z góry założyli, że mi się nie uda"
- 10-letni uchodźca po dostaniu się do Polski: "23 dni bez jedzenia i wody. Cały czas szliśmy"
Autor: Oskar Netkowski
Źródło: Onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: Image taken by Mayte Torres/Getty Images