Śmierć 30-letniej Izy ze szpitala w Pszczynie
Tomasz Lusawa, dziennikarz Uwagi! TVN, współtworzył materiał o ciężarnej Izie. Rozmawiał m.in. z rodziną zmarłej, a także z kobietą, która leżała z nią w szpitalnej sali. Opowiedział nam, jakie emocje towarzyszyły mu przy tworzeniu reportażu oraz jak najbliżsi Izy reagują, gdy Polacy wychodzą na ulice i maszerują, by oddać jej hołd.
Justyna Piąsta, dziendobry.tvn.pl: Co dla Pana było najtrudniejsze podczas realizowania reportażu o Izie, zmarłej pacjentce szpitala w Pszczynie?
Tomasz Lusawa, Uwaga! TVN: Dla mnie to było niewyobrażalne, jaką traumę musiał przechodzić mąż Izy, który liczył na to, że jego żona trafiając do szpitala, otrzyma właściwą pomoc. A w zamian za to usłyszał, że zmarła. Sam jestem w związku małżeńskim, mam trzech synów, moja żona trzykrotnie rodziła, dlatego to było dla mnie najgorsze w tej całej historii. Kobieta leżała pod opieką specjalistów - lekarzy, położnych, pielęgniarek - a niestety umarła. Czy ktoś jej pomagał, w jaki sposób? Tego się nie dowiemy, bo szpital cały czas twierdzi, że postępowano zgodnie z procedurami. Gdyby Iza nie miała świadomości, co się z nią dzieje, to moglibyśmy przypuszczać, że jej organizm zataił pewne symptomy choroby. Ale tutaj mamy sytuację, kiedy informowała personel, że się źle czuje. Pisze też o tym w wiadomościach do swojej matki, do brata, mówi to koleżankom z sali. One z kolei przekazują informacje lekarzom, położnym. Wydaje się, że te istotne informacje mogły zostać zbagatelizowane. Personel medyczny poczynił pewne kroki, nie możemy powiedzieć, że nic nie zrobili. Podawano jej przecież lekarstwa, jak twierdzą, monitorowano stan zdrowia Izy, ale jak to się stało, że mimo to zmarła? Tego nie wiemy.
Koleżanka Izy z sali powiedziała w reportażu, że jej stan na chwilę się poprawiał, a potem znowu temperatura wzrastała.
Tak, Iza sama sobie mierzyła temperaturę. Miała takie wzloty i upadki. Dostawała lek, odrobinę ją wzmocnił, przez jakiś czas czuła się lepiej, a potem był kolejny spadek formy. Kobieta, która leżała z nią na sali, relacjonowała w naszym programie, że widziała, jak Iza z godziny na godzinę traci siły i po prostu umiera. Pamiętam takie mocne słowa, które mi powiedziała, że gdyby wiedziała, że Iza umrze, to nie pozwoliłaby pielęgniarkom wywieźć ją na inną salę. Pielęgniarki tamtej nocy powiedziały Izie, że przenoszą ją, bo dwie inne pacjentki mają następnego dnia zabieg i muszą się wyspać, a Iza im przeszkadza. Dziewczyny nie miały pojęcia, że to będą ich ostatnie chwile z Izą. Dopiero nazajutrz dowiedziały się, że nie żyje.
Zobacz wideo: Uwaga! TVN: Śmierć 30-latki w szpitalu
W reportażu Uwagi! TVN niezwykle poruszająca była również rozmowa z panią Barbarą, mamą Izy.
Dla pani Barbary to był i jest wielki dramat, niewyobrażalna strata. Ona cały czas nie wierzyła w to, co się dzieje. Cały czas żyła nadzieją, że to jest jakaś bajka, sen, że to się nie dzieje w rzeczywistości. Dla mnie, dla dziennikarza, to było trudne rozmawiać z nią o tej tragedii. Za każdym razem cierpiała, kiedy wracała do korespondencji z córką. Cały czas powtarzała, że najgorsze dla matki jest to, kiedy musi pochować własne dziecko, że nie taka jest kolejność, że nie tak powinno być. A ona przecież dwukrotnie tego doświadczyła. Jej pierwsza córka zmarła, mając 4 miesiące. A teraz pochowała drugą córkę, już dorosłą kobietę.
W całej Polsce odbywają się marsze, które są hołdem dla Izy. Jak jej najbliżsi na to reagują?
Rodzina jest wdzięczna za każde dobre słowo, za każdy gest. Jej mama i brat doceniają, że ludzie wyszli na ulice, mówią o tym. W ich miejscowości też wielokrotnie spotkali się z życzliwością i współczuciem. Oglądając materiały w telewizji na temat Izy, mają takie poczucie, że jej śmierć nie poszła na marne. Iza jeszcze za życia rozpoczęła walkę o godność kobiet, o dobre traktowanie. By każda z nich miła prawo wyboru szansę na życie. My, jako dziennikarze, jesteśmy zobowiązani, dokończyć za nią jej dzieło. Dlatego trzeba nagłaśniać takie sprawy, ale ze szczerym przekazem. Żeby każdy, kto ma kontakt z pacjentem – czy to salowa, pielęgniarka, lekarz, profesor – słuchał pacjenta. Powinniśmy o tym mówić tak dużo, jak się da, by w każdym szpitalu przeprowadzono szkolenia, spotkania z personelem, by wyczulić ich, na sygnały, które dają im pacjenci.
By nie wydarzyła się już ani jedna taka śmierć.
Iza stała się ikoną kobiet walczących. To ona zapłaciła najwyższą cenę, bo straciła życie. Teraz my nie możemy pozwolić, by o niej zapomniano. Myślę, że takich kobiet, które straciły życie jak Iza, jest więcej, ale się o tym nie mówi. Sprawa Izy spowodowała, że ludzie będą bardziej świadomi. Miałem niedawno taką sytuację - zadzwonił do Uwagi! mężczyzna i powiedział, że jego żona idzie do szpitala na patologię ciąży. Kobieta jest w 24. tygodniu. Dzięki naszemu reportażowi, on teraz wie, że musi być czujny, że musi być przy swojej żonie, bo może zdarzyć się coś złego. Wcześniej nie miał takiej świadomości. Powiedział też, że już wie, jakie są objawy wstrząsu septycznego i co może grozić w sytuacji, kiedy odejdą wody płodowe. Do tej pory nie miał o tym bladego pojęcia. Moim zdaniem to jest w pewien sposób sukces mediów, że ludzie są bardziej wyedukowani, znają swoje prawa i wiedza o zagrożeniach.
Wszystkie reportaże Uwagi! TVN można zobaczyć na stronie Uwaga.tvn.pl.
Zobacz także:
- Wanda Traczyk-Stawska Warszawianką Roku 2021. "Mam nadzieję, że kobiety będą miały swoje miejsce w Polsce"
- Piotr Jacoń o swoim transpłciowym dziecku: "Na początku to był szok, ale później poczuliśmy ulgę"
- Adam Małysz o karierze skoczka i rodzinie. Czy jest gotowy na bycie dziadkiem?
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN